Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2019, 08:06   #119
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
W kwaterach było dość przyjemnie. Grzejnik dawał ciepło, jednak na zewnątrz świszczało od pędzącego wiatru, tak że drużyna nie mogła zobaczyć praktycznie nic co działo się na zewnątrz. Wszyscy dobrze zjedli i zrobili się nieco senni. Z odpowiedzią przybyła Ansa trzymając butelkę bimbru z bulwozerzu. Po sekundzie zajrzała do małej szafki nocnej i wyjęła cztery metalowe kieliszki, które wcześniej umknęły uwadze reszty. Polała wszystkim do pełna a w powietrzu do aromatu starej kamiennej budowli, dotarły naprawdę mocne nuty alkoholu. Na szczęście zostało dużo soku, którego przyniosła służba.

Młoda kobieta polała wszystkim po kolei po literatce i uśmiechając się mocno krzyknęła.

Kapitan podniósł nieznacznie brwi, będąc świadkiem zachowania dziewczyny, ale szybko zrozumiał do czego Ansa zmierza, nie zareagował więc. był nieco rozbawiony i ciekawy jak to wszystko się dalej potoczy.

-NA POHYBEL IMPERIUM!... No i wiedzcie że trzymacie coś co ma kopa niczym wóda Wookie!- powiedziała Ansa żartobliwie, lecz po chwili dostrzegła wahanie na twarzy Kelsana. Oczywiście nie znała rozmiłowanego w etanolu Katykama, więc intuicyjnie powstrzymała reakcję szykując się do wzięcia potężnego haustu.

Kelsan nie chciał pić, ale nie wypadało napić się skoro zostali tu niejako zaproszeni.

-Ach ten Katykam. Twoje zdrowie - rzekł spoglądając w sufit chwyciwszy kieliszek z trunkiem, po czym wypił zawartość. Ciężko było tego futrzaka zrozumieć, ale to był całkiem niezły kawał przyjaciela.

Will spojrzał na Kelsana i skinął głową, również wznosząc toast za zabitego kudłacza. Rozumiał tą stratę, wszak sam miał przyjaciół tej rasy, co było dla agenta zupełnie niepodobne, gdyż zwykle darzył obcych bardzo chłodnymi uczuciami, lecz te istoty potrafiły jak żadne inne do siebie przekonać.

Ansa szybko zrozumiała sytuację. Chwyciła kubek z sokiem do drugiej ręki i wychyliła metalowy kieliszek bimbru, krzywiąc się niezmiernie.

-Za Katykama!- wykrzyknęła i momentalnie poczuła jak wielka fala rauszu uderza jej do głowy. Will, Flizzy oraz Kelsan zrobili to samo. Młoda kobieta zaśmiała się głośno widząc jak rudowłosy pilot o mało nie wypluwa z siebie spożytego trunku.

-Mówiłam, że jest mocny. Czujcie się jak u siebie.- powiedziała Ansa, po czym na chwilę zastopowała, a jej twarz przybrała tajemniczy wyraz zupełnie nie pasujący do zaszklonych oczu.- Jak znaleźliście się tutaj? Znaczy, co banda najemników musiała zrobić by wpaść w tarapaty z Imperium? Jeśli wolno mi wiedzieć…- powiedziała cicho Major, patrząc się na ciągle prawie pełną butlę samogonu.

Flizzy tymczasem chwiejąc się po kolejce wskoczył na łóżko i zasnął pijackim snem.

-Cóż gramy na masę… biedak.- powiedziała zadziornie rebeliantka patrząc się na małą istotę mechanika. ###

-Długo by tłumaczyć, no ale skoro jesteśmy tu w gości, a kapitana tu nie ma. To chyba mogę powiedzieć co i jak - po czym puścił oko do Ansy, choć i tak to było zagranie 'pod publikę'.

-Chcieliśmy znaleźć niejakiego Django Reinta by podał nam konkretne informacje na temat Imperium. Wszystko szło gładko jak po sznurze, gdyby się pojawiły się myśliwce TIE, które nie dość, że uszkodziły nam poszycie statku to jeszcze mieliśmy dekompresję i wywiało nam Django ze statku. Poleciał sobie w przestrzeń i tyle go widzieliśmy. Niestety- zrobił pauzę na łyk trunku, po czym kontynuował.

-No, ale szczęśliwym trafem udało nam się dobić do 'Wolności i Swobody', która i tak potem została zniszczona. Dzięki temu o to małemu mechanikowi udało się poskładać statek, który należy do Drauga, ja go tylko pilotuję - trochę mu się język rozwiązał po tym trunku, więc spojrzał tylko na butelkę i na Flizzego i pomyślał sobie, że już nie będzie pił.

Ansa słuchała Kelsana z uwagą, nalewając sobie drugą kolejkę, tym razem drink, bimber zmieszany z sokiem. Popatrzyła na wszystkich zebranych. Zastanawiała się kiedy wyszczekany droid się uruchomi, a Badlack przestanie przysypiać przy grzejniku. Gdy o tym pomyślała, agent akurat beknął głośno, po wychyleniu trunku. Flizzy tymczasem urywanie chrapał a strużka śliny spływała mu z pyszczka. Po chwili Major spojrzała na burzę piaskową za oknem.

-Na Moc, ale wieje ehh... Will a Ty jak czujesz się po zniszczeniu stacji?- zapytała łagodnym tonem.

- Straciłem tam dużo gratów. - odpowiedział William. - Ale oprócz tego misję oceniam pozytywnie. Udało się nawet uratować naszego małego przyjaciela… - wskazał na Chadra-Fana. - Planowałem zabrać go stamtąd przy swojej delokalizacji.

Ansa uśmiechnęła się, nieco bardziej roztropnie pijąc drinka.

-No Wasz mały mechanik się przyda. Niecały tydzień temu nasz główny inżynier strzelił sobie z szpicy w głowę. Mój oddział musiał czyścić jego łazienkę bite trzy godziny.

Na chwilę kobieta zamarła a potem dopiła drink.

-Pszyy, przy stopujmy trochę. Czuję, że Porucznik by mnie zajebał. Po prostu chciałam byście czuli się dobrze w Naszej bazie. A Ty Kelsan, od jak dawna pilotujesz? Masz chęć na druugą kolejkę?

Ansa ewidentnie się wcięła, choć sam Badlack znał ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że nawet za młodu posiadała mocną głowę. Nie osądzał jej, wiedział, że nie poszła na przeszpiegi, ale kilka razy poznał jej grę w “bardziej pijana niż naprawdę” i wiedział, że bawi się w to zwyczajnie dla przyjemności. Zarówno rewolwerowiec jak i Major posiadali wyszkolenie szpiegowskie i do tej pory pamiętał zawód przyjaciółki kiedy to Greistone nie chciał jej oddelegować z bazy, zamiast tego wybierając jego. Ansa była zapewne gotowa zrobić wszystko by uciec z Alatddina i całej przeklętej Carmasii.

-A to już tajemnica sądowa- powiedział mężczyzna żartobliwie do Ansy i tak już za dużo powiedział tak naprawdę. Nie znał tak dobrze Ansy, żeby być aż tak przejść na 'ty'. Gestem ręki i zaprzeczeniem głową podziękował za drugą kolejkę.
-Ktoś musi przecież prowadzić hehe - kątem oka spojrzał na 'ładującego baterie' RA-7 po czym przeszedł wzrokiem na Willa.

-Ale chciałabym z Wami odlecieć- rozmarzyła się Major- W tej bazie nic się nie dzieje. W końcu to posterunek nasłuchowo-szkoleniowy. Nie ważne ile ludzi wyszkolę dalej tu tkwię. Oni walczą za wolność a ja piję samogon i marnuje swój czas. Jeśli tylko Porucznik na coś wpadnie z chęcią zabiorę się z Wami… i Willem.

Powiedziała cicho i spojrzała na okno, na zamieć pyłową.

-Ja tu nie mam zdania co do twego przyjścia na nasz statek, ale i tak decyduje… - Kelsan nie dokończył zdania iż przypomniał sobie co powiedział mu droid. O tym, że jak nie ma w pobliżu kapitana to sam może podejmować decyzje.
-Dobrze. Możesz lecieć z nami - rzekł w jej stronę i rozsiadł się w fotelu.

Ansa spojrzała na niego nie do końca dowierzając co usłyszała. Rozprostowała plecy i ożywczo odrzekła.

-Pilocie Kelsan, melduje gotowość.- zachichotała nieco pijacko i spojrzała na Badlacka, jakby oczekując aprobaty.

William jakby zakrztusił się trunkiem, słysząc Kelsana, a potem roześmiał się głośno. Sam jeszcze nie wiedział czy załoga dołączy do ruchu oporu i czy w ogóle będą mieli ze sobą o czym rozmawiać następnego dnia, wyglądało jednak na to, że najwyraźniej działy się tutaj nadzwyczaj interesujące rzeczy.

W tym momencie RA-7 poruszył się, a jego kończyny drgnęły kontrolnie gdy wychodził ze stanu uśpienia. Poruszył głową kilka razy pobierając na nowo dane z otoczenia zatrzymując spojrzenie na dłużej na Terrorystce Ansie i Williamie, także na Kelsanie i na końcu na nietoperzowatym mechaniku. Ostatecznie ruszył w ich kierunku.

- Bawimy się. Zabawa. Hura. Niech zginie imperator. Bardzo, bardzo niedobry. Zły imperator. I jego złe szturmowce. A tak. I niech moc będzie z nami. Dużo dobrej mocy. Ona nas prowadzi i bardzo nie lubi imperatora. Ej mam pomysł! Może jak już wszystko wypijemy, to wysadzimy w powietrze jakiś statek imperium?

Droid przerwał na chwilę swój monolog zerkając na Williama i Ansę.

- I jak mi idzie? Chyba się nadaję do tej waszej rebelii.

Ansa zaśmiała się na cały głos, może zbyt głośno ale była ewidentnie podchmielona.

-Wyśmienicie. Prawdziwy z Ciebie zuch! Co z Was za załoga. Zastanawiam się co dalej. Bo wiecie mam już dość tej planety. Byliście kiedyś na Nar Shaddaa? Mają tam prawdziwy alkohol. Prochy zresztą też co nie Willy?- spojrzała na Badlacka- Oh żartuje.

***



Tett prowadził Drauga w głąb kompleksu. Szeregowiec mierzył prawie dwa metry, a spod uniformu wystawały grube węzły mięśni. Poruszał się pewnie i zdecydowanie pomimo masy. Draug, już bez hełmu przykuwał niechcianą uwagę. Irytowało go to niezmiernie, czuł się jak mucha w zupie jeśli można tak powiedzieć. Ktoś kto zupełnie nie pasował do otoczenia. Zwykła kantyna pełna zbirów- tam przynajmniej wzbudzałby strach. W bazie Alatddin co najwyżej robił za niechciany element z półświatka. Przynajmniej Tett wydawał się mieć to gdzieś.

-Zobaczy Pan, Porucznik to spoko gość. Dość surowy, ale trzyma tą bazę od początku. Od pięciu długich lat. Ma Pan jakieś pytania? Zaraz wjedziemy na poziom dowodzenia.

I faktycznie zatrzymali się przed windą. Zero schodów, brzmiało to jak prawdziwe błogosławieństwo. Jakiś drobny, pomalowany na żółć astro-mech skanował przewody przymocowane do grubego muru. Jeśli Imperium postanowiło by zaatakować bazę, musieliby użyć dużego kalibru żeby zniszczyć ten kamień tkwiący na Carmassi od wielu mileniów.

Draug bez hełmu czuł się dosyć nieswojo. Nie żeby nie lubił swojego wyglądu (no może nie specjalnie) czy też nie żeby się go wstydził. Po prostu nie lubił wzbudzać niepotrzebnej ciekawości i niezbyt przychylnych lub tym bardziej współczujących spojrzeń.

Tett wcisnął guzik przyzywający windę i po chwili weszli do wnętrza kabiny. Panele świetlne dawały przerywane, drgające światło.

-To od burzy. Nasza sieć energetyczna nieco szaleje, a te zdarzają się dość często. Nasz główny inżynier popełnił samobójstwo. Depresja i te sprawy. Nie znałem faceta, ale szkoda takiego talentu. Wasz mechanik chyba jest dość bystrzak, nie?... O i oto jesteśmy.

Wyszli z windy znajdując się na sporym holu. Przed nimi znajdowały się tylko jedne, potężne drzwi. Drewniane i grube, jednak Draug zauważył, że od spodu i góry wystaje krata ochronna, mogąca wyizolować pomieszczenie. Starszy szeregowy zastukał do drzwi i słysząc głos z oddali pchnął je do przodu.

Znaleźli się w pokaźnym wysokim pomieszczeniu z czterema kolumnami wspierającymi. Za białym plastoidowym biurkiem siedział sam Porucznik Greistone, “bawiąc” się hologramami dokumentów wyświetlanych z wbudowanego rzutnika. Na jednej ścianie znajdował się sztandar Rebelii, po drugiej stronie wielkie akwarium pełne różnokolorowych ryb. Dodatkowymi dekoracjami były antyczne zbroje płytowe, jakiejś krępej, niskiej rasy. Tett zasalutował, a Greistone kazał mu odmaszerować. Siwy mężczyzna wskazał krzesło i zaprosił do siebie.

-Kapitanie Draug. Dobrze Pana widzieć. Z zasady to nie ja powinienem zadać to pytanie, ale i tak spytam. Woli Pan opowiedzieć krótką czy długą wersję całej historii? Proszę się nie martwić to nie jakieś wielkie przesłuchanie. Próbuje po prostu zebrać wszystko do kupy. Kapitan Badlack nie składał jeszcze raportu, a ja wolę zebrać informacje z pierwszej ręki.

Kiedy Draug siadł, Porucznik wyjął drewniane pudełko z najlepszymi cygarami z Ryloth.

-Pali pan?

Szczerze powiedziawszy to w sumie nie palę lub palę naprawdę okazyjnie w wyjątkowo donośnych sytuacjach. Za to bardzo lubię zapach tytoniu. - Odpowiedział łowca sięgając po cygaro.

Potarł cygaro między dłońmi, żeby wydobyć jego bardziej intensywny zapach po czym powąchał z zadowoleniem. Tytoń był rzeczywiście przedniej jakości.

Draug zachowywał spokój jednak starał się, żeby nie wyglądało to na obojętność lub co gorsza wyniosłość. Przez chwile zastanowił się nad odpowiedzią po czym dodał:

W sumie chyba się nigdzie nie spieszymy jednak nie wiem nawet czy tu jest jakaś dłuższa wersja. - Zaczął łowca. Zamilkł na chwilę jakby dla podkreślenia tylko nie wiadomo czego, bo chyba nawet nie dramatyzmu. Po czym kontynuował.

Dostaliśmy zlecenie za 300 000 kredytów. Mało nie jest choć zlecenie wydawało się nie za trudne na pierwszy rzut oka. Jak się jednak okazało było inaczej. Od momentu przejęcia od nas “przedmiotu zlecenia” wydarzenia potoczyły się tak szybko, że ledwo nadążaliśmy z ładowaniem systemów bojowych statku. Potem ledwie zdążyliśmy z wykonaniem napraw, żeby reszkami mocy dociągnąć tutaj. I to w sumie jest cała historia.

Draug zamilkł ponownie uważnie wpatrując się w twarz porucznika, jednak w jego nieprzeniknionych oczach nie był w stanie niczego wyczytać. Mówił przecież prawdę, gdyż za bardzo nie było nic do ukrycia. Może jedynie poza faktem, że niemalże cudem udało im się uratować te tak cenne dane jak i to, że dokładnie zna ich zawartość.

-Rozumiem. Brawurowa robota, gratuluje.- odparł Greistone, tak zwięźle i miarkując się, że trudno było rozeznać czy Draug ma do czynienia z ironią, czy prawdziwą pochwałą.- Te dane muszą być bardzo cenne dla Imperium i niebezpieczne dla każdego kto je posiada. Ma Pan tutaj kopię tych informacji? Chciałbym je szczegółowo poznać. Prosze się nie martwić, dostanie Pan wynagrodzenie. Kredyty w formie stałej? Platyna, brzmi dobrze prawda?

Greistone odwrócił się plecami jakby chciał pokazać brak obaw. Jego ręce były splecione z tyłu. Nacisnął jeden guzik na karwaszu i po chwili zamknięty roletami witraż rozsunął się ukazując bezpośredni widok na cały plac przed pałacem. Niemniej burza była tak silna, że ledwo było widać słupy oświetlające prześwitujące licho zza chaosu rozpędzonych drobinek minerałów.

Porucznik znów odwrócił się do Drauga, cały czas stojąc.

-A może rozważyłby Pan możliwość dłuższej pracy dla Rebelii? Ktoś z tak wprawną załogą i świetnym prototypowym statkiem zawsze by się przydał w Naszych szeregach. Nie okłamujmy się Kapitanie, tak czy inaczej siedzi Pan w tym po uszy. Imperium nie zapomina, tak jak Rebelia przebacza.- Porucznik strzepnął pyłki z jasno-niebieskiego munduru, już odwrócony twarzą do Drauga- No, ale nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość. Najpierw muszę poznać te dane wywiadowcze. Potem porozmawiamy nad dalszymi krokami.

Zapadła jak to się mówi niezręczna cisza. Draug wiedział co teraz nastąpi. Albo kolejna część przesłuchania albo twarde negocjacje. Jako łowca zawsze starała się zachować neutralność. Może nawet nie tyle co neutralność co starał się nie wgłębiać w racje tej czy tamtej strony danego konfliktu. Wołał pozostawać bezstronnym czyli wykonywać zlecenia bez emocji jednak wedle kodeksu moralnego łowców. Przynajmniej kodeksu jego samego. Nie przeszkadzału mu kto mu płaci jednak pewnych zleceń nigdy się nie podejmował. Chociażby przemytu niewolników i kilku jeszcze innych.
Panie Poruczniku, z całym szacunkiem - Zaczął Draug. - Jeżeli pozna pan dane to stracę główny argument przetargowy do jakichkolwiek dalszych negocjacji cenowych. Miano nam zapłacić 300 000 kredytów jednak myślę, że te dane są naprawdę cenne. Niestety są równie cenne dla obu stron, jak przypuszczam.
Łowca jak dotychczas cały czas starał się nie zdradzić póki co, że zna dokładnie zawartość danych.
Po chwili milczenia Draug uzyskawszy pozwolenie Greistone’a wyklepał coś szybko w panel sterujący zbroją na lewym przedramieniu tuż za nadgarstkiem. Po chwili pojawił się holograficzna projekcja, a w niej wyświetlały się rzędzy koordynatów, dat i godzin. Dane były niepełne, żeby pokazać i zawartość i wartość, a żeby nie pokazać ich w całości.

To są koordynaty i czasy gdzie i kiedy uderzy Imperium. Posiadam dokładne dane co do ilości użytych okrętów liniowych, statków wspomagania, uzbrojenia i jednostek lądowych. Dane dotyczą planowanego ataku i planu definitywnego przejęcia przestrzeni Huttów przez Imperium jednym zsynchronizowanym atakiem w wielu miejscach na raz. Danych jest znacznie więcej i są bardzo szczegółowe, a ja mogę machnąć ręką na 300 000 kredytów i skasować je jednym poleceniem. - Zawiesił głos.


Jak Pan myśli ile to jest warte?

Porucznik Greistone zaniemógł. Patrzył w projekcję z rozszerzonymi oczami, jak porażony piorunem. Wszystko wydawało się wielkie, wręcz przytłaczające. Wiedział, że dane są prawdziwe, wszystkie fakty to potwierdzały. Złapał cygaro i je rozpalił, po czym usiadł.

-Trafił Wam się As. Te dane są bezcenne. Kto by pomyślał, że Imperium w swej żarłoczności pokusi się na niezależne tereny syndykatów przestępczych.

Nagle porucznik wstał i musnął ręką jeden z hologramów przedstawiających listę nazwisk.

-Jak widać część głów karteli opowiada się po stronie Imperium. Oczywiście mają zapewnioną ochronę. Prawdziwy syf. Niemniej wiem komu można przekazać te informacje… Przejdźmy do formalności. Ile Pan chce kapitanie za pełną wersję tego pakietu informacyjnego? I czy byłby Pan gotowy wyruszyć czym prędzej w towarzystwie mojej przybranej córki na orbitę Nar Shaddaa? Musimy rozegrać to szybko. Doskonale zdaje sobie sprawę jak mało zostało czasu i znam pewnego handlarza informacjami, który mógł by zasiać przydatnego chaosu na szkodę Imperialnych.

Draug był zadowolony ze swojego wybiegu, do którego się posunął. Mimo, że ukazane na hologramie dane były szczątkowe i ukazywały niewielki tylko zakres informacji, jednak widział, że Porucznik Greistone zapalił się do nich całym ciałem i myślami. W sabbacca to byś ty nie pograł za długo pomyślał sobie łowca.
Dzięki swojej zbroi i wbudowanym w niej modułom miał praktycznie stały kontakt dwustronny z SID-em. Skorzystawszy z tej chwili gdy operował przy panelu aby wyświetlić częściowe dane dla Porucznika wysłał krótkie polecenie do SID-a - “prześlij mi proszę dokładny stan techniczny statku. Co i jakich napraw potrzebuje do 100 procent sprawnośći”.
Wysłuchawszy słów Greistone’a, który z trudem ukrywał podekscytowanie powiedział.

Powiem szczerze, że jestem odrobinę zawiedziony. Widzę, że po tych szczątkowych informacjach zna pan wartość tych danych i liczyłem na to, że będzie mnie Pan tu kusił nie wiadomo jakimi wygórowanymi cenami lub usługami tym bardziej, że jak przypuszczam zależałoby Wam czyli Rebelii abyśmy dołączyli do Waszych szeregów… A tu tylko pada ile pan chce.

Greistone na chwilę zamilkł wiedząc, że ma do czynienia z najemnikiem. Zastanowił się chwilę, siadł na krześle i rozpalił cygaro z Ryloth. Kątem oka wciąż przyglądał się danym. Wydawały się bardzo wartościowe.

-Ile Pan żąda za całość danych, do mojego osobistego wglądu? Proszę podać swoją cenę.- stwierdził beznamiętnie i sucho oficer.- Proszę się nie zdziwić, ale moje oprogramowanie będzie w stanie powiedzieć czy mam do czynienia z pełnym pakietem danych.

Gość musi udawać stanowczego i groźnego lub tak mu się tylko wydaje, że takim jest. Pomyślał sobie Łowca. Żałował tylko, że nie ma założonego hełmu, bo mógłby 4bez wahania przewrócić oczami. Z drugiej strony widział sprzedawcę złomu i używanych części na Jakku, który potrafił się o niebo lepiej targować. Dobra jak chcesz grać ostro to proszę bardzo.
Wydaje mi się, że jakoś tak negocjujemy w niewłaściwym kierunku. Cena? 300 000 kredytów - tyle płaci mi za to Imperium czyli widocznie te dane jednak są tyle warte. Więc 300 000 kredytów, dzień odpoczynku dla moich ludzi i wskazanie mi koordynatów najbliższej bezpiecznej stoczni. Nadmienię tylko, że pieczę nad pełną wersją danych posiada sztuczna inteligencja naszego statku, a uzyskać do nich dostęp można po wprowadzeniu unikalnego hasła, które znam tylko ja. Inaczej dane ulegną całkowitemu i nieodwracalnemu usunięciu.

Draug wstał z krzesła na znak, że dalsza rozmowa mija się z sensem.
Jeżeli chciał mnie Pan Poruczniku zachęcić do współpracy i ewentualnego poparcia idei krzewionych przez Rebelię to koncertowo się to Panu nie udało.
Statek dał o sobie znać z nietypowym opóźnieniem. W jego idealny głos o perfekcyjnej dykcji wdarła się też nuta fałszu.

- Proszę o wybaczenie Osobo Tempest. Musiałem wprowadzić… pewne modyfikacje w swojej osobowości. Jestem już jednak w pełni sprawny. Lista niezbędnych do poczynienia napraw materiałów i części zużywalnych została przesłana. W sekcji opcjonalnej jest wspomniany przez… Istotę Chadra Fan turbolaser i potrzebne do niego części.

- Jednocześnie… jeśli mogę sobie pozwolić na sugestię… Imperialne grupy pościgowe nadal ścigają nas. A Nar Shadaa to doskonałe miejsce gdzie moglibyśmy zniknąć na jakiś czas jednocześnie po cichu sprzedając te same informacje huttańskim gangsterom. I mając pod ręką na pokładzie w razie nieprzewidzianych niepowodzeń major Rebelii w postaci karty przetargowej.

SID zamilkł tylko na moment. Wcześniej nie byłby w stanie przekazać dobrowolnie ważkich danych terrorystom. Po zdjęciu blokad mógł się jednak zdać w tej kwestii na Osobę Tempest. Nie dokonał więc żadnej planowanej wcześniej modyfikacji.

- Dane są zgodnie z poleceniem zakodowane samoistnie permutującym inteligentnym szyfrem i gotowe do przekazania. Pozwoliłem sobie zawczasu ukryć w nich mikroskopijnego robaka, który w razie zaistnienia potrzeby wyłączy na pół godziny zasilanie w całym tutejszym kompleksie.

Porucznik patrzył na wiraż żyjących danych, które pojawiły się nad jego biurkiem. Patrzył po prostu na SID’a, wolną sztuczną inteligencję mieniącą się szeregiem kubitów, które przeszywały Graistona jak oko demona z jakiejś zapomnianej planety. Chwilę dochodził do siebie, po czym odparł.

-W porządku. Po namyślę mogę zaoferować 350 tysięcy kredytów i zamontowanie turbolaserów. Jak się domyślam Major Ansa już wdała się w łaski waszej załogi i ma zamiar lecieć z Wami.- na chwilę zastopował, żeby dodać powagi- Mogę to zakceptować. Tett przyniesie sztabki platyny do Waszej ładowni a ja rozkażę moim mechanikom wspomóc Waszego niziołka w montowaniu ulepszeń.

Starszy mężczyzna wstał, był wyższy o głowę od Drauga, a ten przecież nie należał do drobnych mężczyzn.

-Mam nadzieję, że taka opcja zadowala Kapitana. Myślę również, oczywiście kiedy przekażecie dane na wysłanie waszej fregaty w pewną misję dyplomatyczną. Choć to może za wzniosłe słowo. Rebelia czasem musi ubrudzić ręce... - Greistone kaszlnął- Pewien handlarz informacji będzie mógł odpowiednio wpłynąć na obecny układ sił i namieszać w półświatku przestrzeni Huttów. No, przynajmniej na Nar Shaddaa. To da odpowiednie możliwości Naszej sprawie. Sprawie najwyższej wagi.- dodał butnie porucznik, czekając już chyba tylko na pełne dane i myśląc jak daleko się posunął mając zamiar wprowadzić do życia plan, który z pewnością przekraczał jego kompetencję, na co nieprzychylnie mogła spojrzeć cała rada na Yavin IV.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 15-11-2019 o 08:32.
Pinn jest offline