Wątek: Call-Girl (21+)
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2019, 22:58   #98
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Wtorek, 12 styczeń, 2049
15:40 pm czasu lokalnego
Miami



Guy Rogers nigdy nie sprawiał wrażenia człowieka, który wprost uwielbia zabawić się z kobietą, która pełni rolę posłusznej niewolnicy, zniewolonej, gotowej na każde skinienie i gadatliwej, szczególnie kiedy przychodziło do sprośności. Zostawiał ślady, ponieważ lubił je widzieć na swojej kochance, ale nie przekraczał pewnej granicy, dzięki czemu pozostawał klientem Desire od dobrych trzech lat. Wynajmował ją rzadko, ale z tego co wiedziała, jeśli miał ochotę na call-girl, zawsze wybierał ją. Mieszkał na przedmieściach Miami, z żoną i prawie już dorosłym synem, pracował natomiast na dyrektorskim stanowisku jednego z biur Corp-Techu zajmującym się projektami wszczepów, które mieściło się także nieco na uboczu Miami. Zawsze płacił podwójne stawki, nawet kiedy w trakcie zmienił mu się nastrój i zamiast tresury wybierał namiętny, romantyczny seks w łóżku.
- Jest pewna sprawa z nim związana, a bardziej z jego żoną - H4 oznajmił Jess, kiedy ta przygotowywała się do tego spotkania. - Warto, abyś po wizycie w jego biurze namówiła go na pojechanie do jego domu, zamiast do ciebie jak pierwotnie sugerował. Żona będzie u kochanków. On oczywiście wie o tym, że go zdradza, ale nie wie, że sprzedaje także jego projekty, zdzira - powiedział z przekąsem. - Oczywiście nie ma dowodów, mogłabyś je zdobyć. Mąż nigdy nie bywa w jej pokoju, sprawdziłem. Niestety ja normalnie też nie za bardzo mogę. Jestem za to prawie pewny, że syna wtajemniczyła i odpala mu dolę, bo facet daje małe kieszonkowe. Mogłabyś przez niego lub jakoś inaczej dostać się do jej pokoju i poszukać dowodów. Wtedy będziesz mogła powiedzieć o tym Guy'owi od razu, za co na pewno będzie ci bardzo wdzięczny. W głębi serca to romantyk, chociaż jak go błagasz na kolanach o dupczenie wtedy jest twardszy niż stal. W pewnym miejscu - roześmiał się. - Druga opcja to wydać dowody mojemu kontaktowi, co może załatwić czysty zysk i nowego klienta, który zapewnia, że nie ma interesu w pogrążeniu pana Rogersa, a jedynie jego żony.

- Kim jest ten klient? - Zapytała Jess naciągając białe pończochy na długie, opalone nogi. Do tego założyła jeszcze półprzeźroczystą minisukienkę z czarnej, jedwabnej żorżety, pod którą założyła jedynie biały pasek jedwabiu, imitujący najbardziej wyuzdane stringi. Na przegubie dłoni miała bransolety, na palcach pierścienie, z uszy zwisały jej pobrzękujące przy każdym ruchu, sięgające ramion kolczyki, a na szyi długi, podwójny sznur korali. Doskonale wiedziała, że Roja nic nie podnieca tak bardzo jak półnaga kobieta obwieszona biżuterią niczym bożonarodzeniowa choinka. No chyba, że zbita pejczem, obwieszona biżuterią niczym choinka kobieta.
- To nie ten co ostatnio. Stały kupiec w mieście, fixxer. Nie doszedłem jeszcze dlaczego chce pogrążyć żonę Rogersa. Może nieudany romans? - zaśmiał się. - Stykałem się już z nim końcówkami, wymienialiśmy informacje. Zawsze było gites.
- Ok. Zobaczymy co da się zrobić. - Kobieta poprawiła jeszcze staranny makijaż i wsunęła stopy w białe szpilki na niebotycznych obcasach. - Rozumiem, że wolałbyś przekazać informacje fixxerowi?
- Neee, mi to wszystko jedno. Kasa i klient, albo zadowolony Guy. No, powiedzmy, że raczej wdzięczny. Z tego też można sporo wytargować. Twoja decyzja, moja słodka.
Zaśmiała się w odpowiedzi i posłała mu całusa w eter:
- I jak wyglądam? - Zapytała okręcając się w koło i prowokująco wypinając pupę.
- Jak zwykle tak oszałamiająco, że nie będziesz musiała go długo kusić - z tonu głosu wnioskowała, że myślał dokładnie tak jak mówił.
- W takim razie ruszam do boju - Powiedziała żartobliwie wychodząc z pokoju.


Budynek sekcji Resarch Development Corp-Techu mieścił się może odrobinę na uboczu Miami, ale swoją konstrukcją i projektem mógł konkurować z najlepszymi. Wybudowany kilka lat temu był w pełni przeznaczony na biura i laboratoria. Guy zdążył się już wspiąć w strukturach firmy i obecnie jego biuro znajdowało się na trzydziestym dziewiątym piętrze. Wilfred wypuścił ją na parkingu. Niestety do środka, oprócz kilku pierwszych pięter przeznaczonych głównie dla gości, na wystawy oraz konferencje, mogli dostać się tylko pracownicy lub osoby przez nich wprowadzone.
Najprościej byłoby zadzwonić do Rogersa i poprosić o rozmowę, ale w ten sposób kobieta nie mogłaby go zaskoczyć. Desire rozejrzała się po holu oceniając sytuację. Wyglądało to dość standardowo. Recepcja, schody na pierwsze, dostępne dla wszystkich piętro a także windy. Do nich trzeba się już było dostawać za pomocą elektronicznych przepustek i za ich pomocą wybierało się na pewno także piętra.
- Jak myślisz o tym o czym ja teraz, to muszę dodać, że jest to niezwykle nielegalne, bo w końcu mówimy o ich pionie rozwoju, ble ble - odezwał się H4 w głowie Jess.
- Ale czyż nie jest o wiele zabawniejsze? - Powiedziała call-girl pewnym krokiem kierując się schodami na pierwsze piętro. - Chyba jakoś zdołamy sobie z tym problemem poradzić?
- To nie takie hop-siup - netrunner postanowił podkreślić ważność swojej woli. - Musisz zdobyć na chwilę kartę mającą wjazd na któreś z wyższych pięter. Twój holo ma moich bajerów wystarczająco, aby wystarczyło zetknięcie i przytrzymanie przy takiej karcie.
- Świetnie - na ustach kobiety pojawił się uśmiech polującej wilczycy gdy rozglądała się w koło w poszukiwaniu swojej ofiary. Najlepiej takiej, która nosiła kartę zawieszoną w jakimś widocznym miejscu.
Na piętrze pierwszym na co się trafiało to spora otwarta przestrzeń z fotelami, stolikami i sofami, miejsce do porozmawiania, poczekania i wypicia kawy, którą razem z wieloma innymi rzeczami podawała kantyna umiejscowiona tuż obok. O tej porze ciągle było tu dużo ludzi, ale praktycznie nikt w obecnych czasach nie nosił już karty. Zintegrowane zostały z holofonami lub innymi urządzeniami osobistymi, czasami wszczepione w nadgarstki. Jako dział rozwoju, ludzie tutaj przodowali w czymś takim. Łatwo było jednak wyłowić wracających z górnych pięter, gdy obserwowało się wychodzących przez bramki ludzi, "odpikujących" się w przeróżny sposób.
Desire potrafiła oddziaływać na wszystkich, ale zazwyczaj szybciej i łatwiej działo się to w przypadku mężczyzn. Tu już nie miało większego znaczenia czy był młody czy stary, gruby czy chudy, biedny, bogaty czy ze stopniem naukowym. Wszyscy jakoś mocno reagowali na jej niezaprzeczalny seksapil.
Podchodząc do jednego z nich, mężczyzny w garniturze jak wszyscy korporaci, lekko łysiejącego i z niewielkim brzuszkiem, który przeszedł przez bramkę przykładając do niej prawa dłoń, odpięła jedną z bransoletek i upuściła dokładnie pod nogi mężczyzny.
- Och - powiedziała spoglądając na mężczyznę z lekkim uśmiechem, a potem jakby z zamiarem pochylenia się po zgubę spojrzała w dół. - Chyba mam problem z zapięciem tego bez pomocy…
Facet najpierw rozdziawił usta, a potem zagapił się na nogi kurtyzany, ale szybko pochylił się i podniósł bransoletkę.
- Chętnie pomogę, proszę mi tylko pokazać jak to się zapina - uśmiechnął się trochę zbyt szeroko, nie mogąc się powstrzymać przed przesuwaniem spojrzeniem po całym jej ciele. Utrzymać spojrzenia na oczach Jess to on nie umiał.
Kobieta wyciągnęła w jego kierunku nadgarstek, na którym pośród innych bransolet miała tę z wbudowanym holofonem i podsunęła mu prawie pod nos eksponując przy tym ruchu, wyraźnie widoczny pod półprzeźroczystą materią, zupełnie nagi biust:
- Trzeba wsunąć pręcik w otworek, docisnąć i przekręcić. - Powiedziała kokieteryjnie, swoim niskim głosem. - Wierzę, że poradzi sobie pan bez problemu.
- Eeee… - zagapił się na jej sutki, nieszczególnie to ukrywając. Trzęsącymi się dłońmi przełożył bransoletkę do nadgarstka i próbował ją zapiąć, ale więcej uwagi poświęcał ciału Desire, więc nieszczególnie mu to szło. - To powinno być proste, a wcale nie zawsze tak jest - zaśmiał się głupawo.
- Mam go - po chwili potwierdził H4.
Kobieta cierpliwie czekała aż mężczyzna poradzi sobie w końcu z zapięciem i cały czas uśmiechała się do niego słodko. Wreszcie sobie poradził i spojrzał w górę, cały czerwony na twarzy.
- Uff, chyba się udało - uśmiechnął się jak człowiek liczący na coś więcej, nawet jeśli tak naprawdę w to nie wierzył.
- Bardzo dziękuję. Bez pana nie poradziłabym sobie. - Odpowiedziała i odwróciła w kierunku wind oceniając, która może ją zawieźć na piętro Roya.
 
Eleanor jest offline