Wątek: Call-Girl (21+)
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2019, 23:00   #99
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Windy nie były podzielone na piętra, wystarczyło odbić się i ewentualnie wpisać numer piętra. Wyświetlacz sam nakierował na odpowiednią windę, która przyjechała niedługo potem. O tej porze niewiele osób jechało do góry, ale dwóch mężczyzn i tak nie spuszczało z niej wzroku aż do momentu, w którym z żalem wysiadali na zewnątrz. Po drodze raz musiała się przesiąść i wreszcie dotarła na odpowiednie piętro, odbijając się raz jeszcze i wchodząc do środka. Była tu osobna recepcja, za pulpitem siedziała ładna, elegancko ubrana blondynka, która z wyraźnym zaskoczeniem przyjęła pojawienie się Jess. Jasne było, że od razu wiedziała, że ta jest tu pierwszy raz.
- Dzień dobry, pani do kogo? - spytała tonem pytającym, odrobinę zgorszonym i jednocześnie niedowierzającym.
Desire odpowiedziała jej uśmiechem, absolutnie nie speszona wzrokiem kobiety. Raczej wyraźnie rozbawiona:
- Jestem umówiona z Guyem Rogersem - odpowiedziała po czy nachyliła się lekko w jej kierunku i dodała:
- Chciałabym go zaskoczyć i wejść bez zapowiedzi, a pani się to teraz pewnie wydaje absolutnie niemożliwe. Mogę jednak obiecać, że jeśli się pani zgodzi, spełni jedno pani życzenie. Co miałoby to być? Dzień wolny? Podwyżka? A może bilet do jakiegoś egzotycznego miejsca?
To chyba zaciekawiło recepcjonistkę, która również odrobinę się nachyliła, odwzajemniając spojrzenie Desire.
- Wszystko? Zawsze chciałam przenieść się z recepcji do któregoś z tutejszych działów rozwoju. Mam odpowiednie kwalifikacje, ale nigdy nie ma na to etatów. Bez znajomości.
Uśmiech call-girl stał się jeszcze szerszy:
- Podoba mi się pani podejście, pani…? - Spojrzała pytająco.
- Parkinson. Helen Parkinson.
- Pani Parkinson myślę, że możemy uznać że właśnie zawarła pani bardzo korzystną znajomość. - Jess wyciągnęła dłoń w kierunku kobiety w porozumienia. - Jakiś konkretny dział bardziej pani odpowiada od innych?
Coś w zachowaniu i słowach Desire było na tyle przekonujące, że Helen uścisnęła jej dłoń.
- Któryś z tego piętra będzie odpowiedni, jaki dokładnie ma mniejsze znaczenie - blondynka uśmiechnęła się. - Niemal wam zazdroszczę. Guy to świetny facet. Nie wiem czy bardziej zazdrościć jemu pani czy pani jego.
Brunetka roześmiała się:
- Zazdrość szkodzi piękności. Lepiej spożytkować uczucia na coś bardziej konstruktywnego albo przyjemniejszego.
- Dlatego powiedziałam: niemal. Jego kolega z pokoju jeszcze nie wyszedł.
- Och to mi zupełnie nie przeszkadza. - Desire mrugnęła do kobiety - Wręcz przeciwnie. Takie sytuacje dodają wszystkiemu dodatkowego smaku. Który to pokój?
- Drugie drzwi na prawo, tym korytarzem - wskazała na przejście obok recepcji. - Proszę pamiętać, że na korytarzu są kamery. Wierzę, że pani nie chce mu zaszkodzić, także… - przygryzła palec, lekko zarumieniona. Patrzyła już nie tylko na twarz Jess i musiała zadziałać wyobraźnia recepcjonistki.
Kobieta skinęła głową i ruszyła wolno we wskazanym kierunku:
- Pewnie zakłócenie działania kamer tak szybko będzie niemałym wyzwaniem? - Spytała półgłosem swojego przyjaciela.
- W takim miejscu, nooo… nie ma rzeczy niemożliwych - netrunner kiedy robił przerwy w mówieniu to na pewno jednocześnie działał. - Mogę poodwracać je i dać statyczny obraz, ale to chwilę zajmie. W pokoju nie mają nic, wystarczy, że pierwsze chwile spędzicie tam.
- To da się zrobić. Prowokacja powinna zająć nieco więcej niż tylko chwilę. Może kolega będzie chciał popatrzeć… - Zakończyła dochodząc do drzwi, otwierając je i wchodząc do środka spokojnym krokiem.

Dwie pary oczu zwróciły się w jej kierunku prawie natychmiast po tym jak otworzyła drzwi. Jedna para oczu należała oczywiście do Rogersa, który uniósł brwi do góry, nie zaskoczony tak do końca pojawieniem się kurtyzany. W przeciwieństwie do drugiego z mężczyzn, który prawie rozdziawił usta, poniewczasie zamykając je i pytająco spoglądając na Guya. Kolega klienta miał już skończoną czterdziestkę i wyraźny brzuszek. Bystre oczy call-girl wyłowiły obrączkę na palcu i trochę siwizny. Nie był to facet, za którym mogłaby się obejrzeć na ulicy, w przeciwieństwie do tego, dla którego tu przyszła. Pomieszczenie było raczej nieduże, typowo biurowe - wyższej klasy, z dwoma dużymi biurkami z prawdziwego drewna, szafami, wygodną sofą oraz kopiarko-drukarką. Okno prowadziło na panoramę Miami. W pierwszej chwili żaden z mężczyzn nic nie powiedział, za to obaj wyraźnie podziwiali.
Desire też się nie odezwała. Poczekała aż drzwi za nią zamkną się z lekkim kliknięciem i kołysząc biodrami ruszyła wolno w kierunku klienta. Podeszła do biurka, usiadła na blacie i nachyliwszy się w kierunku mężczyzny przywarła ustami do jego warg i wsunęła język do środka. Usłyszała z tyłu ciche sapnięcie, zaskoczenia i zazdrości. Guy jednak pozwolił jej tylko na krótką chwilę dotknąć swoich warg, nieznacznym ruchem odsuwając się.
- Desire - powiedział zdecydowanym tonem. - Wyglądasz pięknie, ale jeszcze nie skończyłem pracy.
- Każdy ma prawo do przerwy - odpowiedziała swoim niskim zmysłowym głosem. - Ale jeśli chcesz poczekam sobie grzecznie na waszej kanapie… - Przy tych słowach jej obita w białą szpilkę stopa wsunęła się między nogi mężczyzny prowokująco dotykając krocza, a dłoń przesunęła się na głowę i jej palce zanurzyły się w jego włosy.
- Myślę, że to dobry pomysł… - zaczął, ale przerwał mu wyraźnie zaciekawiony i raczej pobudzony kolega.
- Guy, może nas przedstawisz? - spróbował nadać swojemu głosowi rozbawiony ton, ale nie do końca mu wyszło. O wiele bardziej opanowany Rogers, pozornie przynajmniej, uśmiechnął się i wskazał na niego.
- Desire, poznaj Jamesa. James, to moja dobra znajoma. Za jakieś pół godziny kończę - te słowa już przeznaczył bezpośrednio do kurtyzany, starając się nie zerkać na jej ciało.
- Miło mi cię poznać James. - Call-girl odwróciła się lekko tułowiem w kierunku drugiego mężczyzny nie zmieniając pozycji i w wyniku tego działania jej prawie nagie piersi znalazły się tuż przed nosem Guya, a jej dłoń nadal przeczesywała jego gęste włosy.
Facet z drugiej strony pomieszczenia uśmiechnął się trochę głupawo. Wyglądał na takiego, co nieczęsto bywa w otoczeniu takich kobiet jak Jess. Rogers przeciwnie, odsunął dłoń kurtyzany.
- Desire, proszę. Muszę coś skończyć - ton nie był proszący, a bardziej rozkazujący.
- W takim razie może twój kolega poświęci mi trochę swojego czasu. - Odpowiedziała prowokująco odsuwając się od mężczyzny, wstając kocim ruchem, ocierając się o niego na chwilę stając za jego plecami i pociągając nieznacznie za włosy, tak że musiał lekko odchylić głowę do tyłu, by nie czuć bólu.
- Jesteś nieznośna.
- Nie miałbym nic przeciwko.
Obaj powiedzieli prawie jednocześnie. Guy sięgnął ręką do tyłu i wymierzył jej lekkie uderzenie w udo.
- Usiądź na sofie. Za pół godziny będę wolny, ale im bardziej będziesz przeszkadzać, tym dłużej to zajmie - w jego zdecydowany ton wkradały się już te delikatne nuty pożądania i potrzeby. - James, nie miałeś już iść do domu? - zauważył.
- Okazało się, że jeszcze muszę się czymś zająć - mężczyzna udawał, że zerka na ekran swojego komputera.
Kurtyzana przeszła obok Guya i podeszła do drugiego biurka. Pochyliła się do przodu praktycznie kładąc na blacie. Podparła głowę ręką spoglądając na Jamesa z uśmiechem.
W tej pozycji idealnie eksponowała pośladki, których zupełnie nie zasłaniał biały pasek materiału rozdzielający je prowokująco na dwie części. Rozsunęła nogi by jeszcze bardziej wyeksponować widok.
- Jjesteś bardzo piękną kobietą, Desire - James już nie udawał, że patrzy na ekran. Nie widziała w tej pozycji co robi Rogers, ale ten nie odzywał się.
- A ty jesteś bardzo miły James. - Odpowiedziała i zakołysała lekko biodrami.
- Kiedyś słyszałem, że miły oznacza, że ani przystojny, ani inteligentny - zauważył ze zdenerwowaniem, ale wyciągnął drżącą dłoń, aby odgarnąć z jej twarzy jakiś kosmyk włosów, nawet jak ten nie istniał.
Zaśmiała się:
- Trudno w minutę ocenić inteligencję mężczyzny, a wygląd to tylko kwestia gustu i zazwyczaj jest wprostproporcjonalny do grubości portfela.
- Nie zarabia się tutaj tak źle - James roześmiał się, jakby się powoli oswajając z bliskością i sposobem bycia, oraz ubioru prezentowanego przez Desire. Rogers nadal był jednak twardy i nie odzywał się. Twardy w przynajmniej dwóch znaczeniach tego słowa.
- W takim razie jesteś zdecydowanie przystojny. - Zapewniła. - Może masz ochotę przenieść się na kanapę gdzie zostałam wygnana i dzielić moją samotnię?
- Tak cudownej kobiecie się nie odmawia - odparł, a Jess usłyszała z tyłu jakiś znacznie głośniejszy odgłos, coś jak uderzenie czymś twardym w blat. Ten klient bardzo lubił takie zabawy i choć z trudem, to jeszcze się nie poddawał.
- Jak widzisz nie wszyscy podzielają twoje zdanie. - Powiedziała i mrugnęła do niego kokieteryjnie. - Może masz ochotę na masaż?
James wstał i zerknął na sofę. Miałby ochotę na coś zupełnie innego, ale nie powiedział tego.
- Oczywiście, nie miałbym też nic przeciwko, aby się odwdzięczyć - zaśmiał się trochę nerwowo. Stojąc widział więcej kuszącego i prawie rozebranego ciała kurtyzany, która także się uniosła, wzięła go za rękę i pociągnęła w kierunku sofy, a potem pchnęła na nią. Gdy usiadł uklękła przed nim. Rozsunęła mu nogi i usadowiła się między nimi:
- Co powiesz na to, bym zrobiła to ustami? - Powiedziała kierując dłonie w kierunku jego rozporka. Ani razu przy tym nie spojrzała na swojego klienta.
Mężczyzna tym razem zaniemówił ostatecznie, ale za to Guy odzyskał głos.
- Desire, chyba musimy się rozmówić. Teraz. James jest żonaty.
- Ty też, po za tym że jesteś zajęty i nie masz dla mnie czasu. - Odpowiedziała nadal nie odwracając się w jego kierunku i powoli rozpinając rozporek Jamesa. Mężczyzna to patrzył na nią w szoku, to na Rogersa z lekkim przestrachem. To co wypełniało mu spodnie jednak dokładnie ujawniało jego stan.
- Pożałujesz, gdy zaraz nie przestaniesz. Moja żona, jak dobrze oboje wiecie, wie i pozwala na wiele rzeczy. James, jesteś w szczęśliwym małżeństwie, prawda?
Usłyszała, że jej klient wstaje, ale ten, przed którym klęczała, wydał z siebie jedynie kilka nieartykuowanych dźwięków, nie potrafiąc głośno powiedzieć nie.
- Przecież to tylko mały masaż. Popatrz, na prawdę go potrzebuje. - Kurtyzana rozpięła już do końca rozporek spodni.
Usłyszała jego kroki, gdy podszedł do niej i chwycił ją za włosy.
- On czy ty potrzebujesz wepchnąć coś do swoich ust? James, tego chcesz? Myślisz, że warto taką dziwką zastąpić swoją żonę?
Jego kolega był już zupełnie zagubiony, za to sądząc z zachowania i słów Rogersa, ten był już bardzo podniecony.
- O tak! - Jęknęła Desire, gdy szarpnął jej włosy - Wiesz czego potrzebuję. Nie mogę już czekać!
Pociągnął ją do góry, stawiając dość brutalnie na nogi. Lubił prowokacje i pokazywanie się z nią, ale nie należał do tych klientów, którzy lubili się dzielić. Za to zazdrość wywoływała odpowiednie emocje.
- James ma jeszcze coś do zrobienia. Przejdziemy się, musisz dowiedzieć się co ci wolno a czego nie! - prawie warknął, popychając ją w stronę drzwi.
Szła przed nim potulnie pozostawiając za sobą oszołomionego mężczyznę siedzącego na kanapie z rozpiętym rozporkiem. Otworzył drzwi i wychodząc na korytarz, zamknął za sobą.
- Co ty sobie wyobrażasz? - spytał ostro i popchnął w głąb piętra. Razem z wyjściem H4 potwierdził, że zajął się kamerami. Oprócz tego wyraźnie zachichotał, rozbawiony wydarzeniami.
- Nie chciałeś mnie. Kazałeś mi czekać. - Powiedziała buńczucznie i prowokująco jednocześnie. - Nie lubię czekać.
- I nie ma dla ciebie znaczenia, kto cię rżnie i komu obciągasz?! - warknął cicho. Prowadził ją gdzieś, już mniej gwałtownie. Miał świadomość obecności kamer, nie zaś ich wyłączenia. Ktoś wyszedł z pokoju, który niedawno minęli.
- Oczywiście, że wolałabym ciebie… - Powiedziała cicho. - Zawsze wybrałabym ciebie gdybyś dał mi wybór…
- Będziesz musiała mi to jakoś udowodnić - otworzył drzwi jakiegoś pokoju i tam ją popchnął. W środku były dwie kanapy i elektronika, która włączyła cichą spokojną muzykę. Pokój wypoczynkowy. Zamknął za nimi drzwi. - Bo wynagrodzę to sobie sam - zaczął rozpinać swój rozporek.
- Wiesz, że zrobię wszystko co zechcesz Guy. - Powiedziała spoglądając na niego rozszerzonymi oczami oddychając gwałtownie. Oblizała usta obserwując go uważnie. Jak dzikie zwierzę zapędzone w róg. Sprawnym ruchem wyjął na wierzch sztywnego, sporych rozmiarów penisa z łatwością przekraczającego średnią. Podszedł i chwycił ją za włosy, z dużą siłą popychając na kanapę.
- Tak się wcześniej wypinałaś, suko. Pokaż jak nie możesz się doczekać.
Uklękła przed nim tyłem i osunęła się do przodu eksponując przed nim swoje praktycznie zupełnie nagie ciało. Uklęknął za nią i obdarzył mocnym klapsem w pośladek. Pożądał jej teraz zbyt mocno, aby nad sobą w pełni panować. Jednym szarpnięciem zerwał z niej skąpe stringi, urywając cienki paseczek materiału. I może sekundę później wtargnął we wnętrze kurtyzany.
- Tego chciałaś? - złapał ją za biodra. - Mógłbym cię wykupić na własność, zrobić z ciebie prawdziwą niewolnicę moich potrzeb.
Krzyknęła gdy w nią wszedł, ale był to zdecydowanie odgłos przyjemności. Prowokowanie go także ją podnieciło. Jego ciało wydzielało intensywną woń, której nie mogła się oprzeć. Musiała przyznać, że Guy miał jeden z najbardziej działających na nią zapachów spośród jej klientów. Upajała się tą wonią gdy mieszanina jego pożądania i gniewu rozbijała się o jej ciało:
- Tak! - Wystękała. - Wiesz, że tego pragnę, byś mnie zniewolił i posiadł na milion sposobów!
Zaczął ją ostro brać, nie hamując się ani trochę. Dobijał się najgłębiej jak mógł, mocnymi pchnięciami penetrował jej wnętrze. Uderzył jeden z jej pośladków, tu także się nie ograniczając, przez co aż zapiekło.
- Jak tu z tobą skończę, pojedziemy do ciebie i jeszcze będziesz żałować tych słów! Chyba, że chcesz mi powiedzieć, że lubisz też jak obijam twoje sucze ciało?
Chwycił włosy call-girl i pociągnął do siebie, zmuszając ją do wygięcia szyi.
- Proszę jedzmy dziś do ciebie. - Jęknęła jednocześnie z bólu i podniecenia. - Chcę byś mnie obił tam gdzie kochasz się z żoną!
- Do mnie? - wystękał, nie zwalniając tempa. Ich ciała głośno obijały się o siebie. Mocniej szarpnął za jej włosy. - A jak moja suka chce na to zasłużyć?
Napięła z całych sił mięśnie, by jego odczucia stały się jeszcze intensywniejsze:
- Będziesz mógł zrobić ze mną wszystko co zechcesz i ja zrobię co mi rozkażesz panie.
- Wiem, że tak będzie! - warknął, minimalnie zwalniając tempo. Był już blisko, ale nie chciał skończyć przed końcem tej wymiany zdań. - I tak bym zrobił. Pytam o coś wyjątkowego, co mnie do tego zachęci!
- Zwiążesz mnie i zniewolisz. Moje ciało będzie wystawione na twoje ciosy. Będziesz mógł mnie ukarać za to, że byłam dziś taka niegrzeczna. Za to że jestem dziwką, która nie może żyć bez tego, by komuś nie obciągać.
Uwielbiał, kiedy tak mówiła. Czuła to po jego wielkości, a po dwóch następnych potężnych pchnięciach, które prawie ją przewróciły, również po gwałtownym, obfitym wytrysku.
- Nie wiesz, w co dziś się pakujesz - wystękał jeszcze w trakcie wypełniania szparki kurtyzany swoją spermą. - Dawno cię nie miałem, celowo to opóźniałem. Dziś będę długo dochodził do pełnej satysfakcji. Mogłabyś to bardziej kontrolować u siebie, ale twój wybór.
Wyszedł z niej i raz jeszcze dał klapsa, lżejszego tym razem. Wstał i zapiął rozporek, a gdy również ona się podniosła, zbliżył się i dał wręcz czułego buziaka w usta.
- Witaj, Desire. Tęskniłem za tobą - powiedział cicho.
- Ja też tęskniłam. - Przytuliła się do niego i z rozkoszą wciągnęła zapach, który teraz był jeszcze bardziej intensywny. Objął ją instynktownie.
- Moja żona już nie bywa w moim łóżku - zwierzył się. - Mam nadzieję, że nie stracę kontroli na tyle, żeby cię do siebie zniechęcić.
Pogładził ją po włosach. Zupełnie dwóch różnych osobników siedzących w jednym ciele.
- Nie martw się, tak się nie stanie. - Uśmiechnęła się do niego. - Jestem bardzo odporna. - Powiedziała nieco żartobliwie. - A tak w ogóle wasza recepcjonistka, Parkinson, zasługuje na awans. To ona pomogła mi zrobić ci dzisiejszą niespodziankę. Po za tym wydaje mi się, że jej się podobasz.
- Szkoda więc, że moje myśli krążą tylko wokół ciebie - uśmiechnął się i pocałował ją głęboko i czule. - Szepnę o niej słówko. Bardzo mi się podobała ta niespodzianka. Zbieramy się?
Spojrzał na leżące na ziemi majteczki i widoczne praktycznie łono kobiety.
- Gdyby za to nie było kar, to zakazałbym ci ich nosić. Powiedz, zrobiłabyś Jamesowi loda, gdybym tego nie przerwał? - tym razem i u niego dało się czuć częściowe rozbawienie.
Kobieta pochyliła się i uniosła zniszczona bieliznę:
- Oczywiście że tak, nigdy nie należy zaczynać czegoś, czego nie ma się zamiaru skończyć. - Powiedziała z prowokacyjnym uśmiechem wsuwając mu je do kieszeni spodni. - Daj je mu na pamiątkę. Zjadę sama na dół i spotkamy się w moim samochodzie. Nikt nie będzie wiedział kto pozbawił mnie bielizny, a jeśli zrobią kontrole będzie na Jamesa. - Zakończyła żartobliwie.
- Doskonale - roześmiał się i otworzył drzwi, przepuszczając ją przodem. Zaspokoiwszy pierwszy głód stawał się nienagannym gentelmanem. - Chciałbym po drodze zahaczyć o restaurację. Masz coś przeciwko i jakieś intymne miejsce, w którym nikt nie wyrzucił nas za twój strój i obróżkę, którą dla mnie założysz?
- Havana Sky - odpowiedziała bez zastanowienia - na pewno ci się spodoba. To nowy klub na szczycie wieżowca w Małej Havanie.
- Doskonale - powiedział raz jeszcze. - Kawałek stąd, ale każda minuta obok ciebie to rekompensuje. No i do rana jeszcze dużo czasu. Jutro nie zamierzam się tu pojawić - roześmiał się i wszedł do swojego pokoju, jej pozwalając skierować się ku recepcji i dalej windom. O tej porze już prawie nie było w budynku pracowników.
Przechodząc koło blondynki napisała jej numer telefonu na samoprzylepnej karteczce.
- Gdybyś w najbliższym czasie jednak nie dostała tego awansu odezwij się do mnie. - Mrugnęła do niej z uśmiechem.
- Na pewno - Helen opowiedziała tym samym, przesuwając wzrokiem po ciele call-girl. - Słodko. Tylko w tym celu mogę się do ciebie odezwać? - zaśmiała się.
- Jeśli tylko nie przeszkadza ci towarzystwo dziwki w każdej chwili zapraszam na drinka albo na babskie zakupy. Mój kamerdyner ustali szczegóły.
- Wierz mi, dziwka to ciekawe słowo, ale ty nią nie jesteś. To coś więcej, skoro mnie przyciąga - Helen mrugnęła równie kokieteryjnie jak wcześniej zachowywała się Jess. - Chętnie skorzystam z zaproszenia. Jak dostanę awans to ja zapraszam na drinka.
- W takim razie do zobaczenia - Odchodząc Jess posłała jej w powietrzu całusa.
 
Sekal jest offline