Berg poczuł ulgę ale jednocześnie jakieś przygnębienie i ogromne zmęczenie. To co teraz będzie? Bohatyry wyjechały, uchodźcy, ci z nich, którzy ocaleli, opuszczą miasto, wrócą do swych opustoszałych wsi, obatele miasta wybiorą nowego burmistrza, Mistrz Małodobry wyciągnie spod podłogi brzęk, którym opłaci maga, który wyleczy
Anej, skarb jego jedyny i będą żyć w pokoju i szczęśliwości od czasu do czasu podpalając stópki…
Kat nie mógł sobie tego wszystkiego poukładać w głowie. W całej tej pięknej melodii przyszłości była jakaś fałszywa nuta, która nie pozwalała mu się cieszyć chwilą. Markotny wrócił do domu.
Tera i
Zara szczebiotały przed chałupą popychając patykiem metalową obręcz.
Berna siedziała w izbie z bezimiennym berbeciem u cyca, kształtnego cyca trza dodać, że aż
Wacław drgnął poruszony tym pięknym obrazem.
Tego wieczora
Cichy zamknął się w izbie z
Anej i długo z nią rozmawiał. Dziwna to była rozmowa, bo
Góra Która Kroczy chodził od łóżka do okna i z powrotem, mamrotał coś pod nosem targając brodę, czasem zwracał się wprost do dziecka przykutego do łoża. Dziewczyna zaś wodziła tylko za nim wzrokiem a strużka śliny spływała jej z kącika ust skapując długimi, ciągnącymi się kroplami na siennik. W końcu kat westchnął głęboko, przyklęknął przy łożu.
- Jesteś pewna? - spytał.
Anej mrugnęła. Ciężka kropla śliny oderwała się od brody i spadła.
- Dobrze więc - ucałował jej wilgotne czoło. - Dobrze…
***
- Dobry z was człowiyk - wybudzona ze snu
Berna opanowała ziewnięcie. - Mogliście siłom wziońć o co tera prosicie. Chop mój oporów by ni mioł. A i renke mioł cinżko. Dlo dziecków moich sierot serce mocie. Dobrze nom tu bydzie.
- Więc się zgadzacie? - upewnił się.
- Ano.
Rozpromienił się.
- Jest jeszcze jedna rzecz, o której muszę wam powiedzieć…
***
Kolejka uchodźców do chaty Mistrza Małodobrego ciągnęła się przez kilka przecznic. Nikt nie odchodził z pustymi rękami. Każdy dostawał brzęczącą nagrodę. Ten, który stracił żywiciela - dwukrotną, ten który z
Bergiem walczył ramię w ramię - trzykrotną a rodziny tych, którzy w tej walce zginęli - pięciokrotną. Pieniądze, które miał schowane pod podłogą topniały szybko. Gdy już rozdał wszystko poczuł się oczyszczony i szczęśliwy.
I żył długo i … wtedy bohatyry odwiedziły Gluckwunsch ponownie...