Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2019, 15:09   #6
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Karczma "Szczęśliwa Krowa"

Dla Carys - po zasięgnięciu języka u Niziołczych kelnereczek - okazało się, iż w Brodzie Sztyletu żadnych łaźni nie było, sam przybytek z kolei, w jakim znajdowali się na chwilę obecną, oferował jedynie kąpiel w balii, w izbie na piętrze, i to bez żadnych bąbelków. No cóż…


A właśnie, propo samego noclegu, wolne izby do wynajęcia były tylko dwie. Jedna z dwoma łożami, i jedna z jednym. Luksusów próżno było tu szukać i być może w całym miasteczku, jak i innego noclegu, nawet w tej najdroższej karczmie, wszak karawany pewnie już zajęły wszystko możliwe. Było czysto, było schludnie, było jednak i skromnie.

~

Po odwieszeniu ogłoszenia na miejsce, mały karczmarz przestał krzywo łypać na Villema. Po chwili zaś, zagadany i przez samego mężczyznę, udzielił kilku zwyczajowych informacji odnośnie samego Barona: rządził on miastem Secomber od kilku ładnych lat, nie wyróżniał się niczym niezwykłym, ot szlachcic jakich wielu. Gdy pojawiały się jakieś kłopoty, wynajmował awanturników, opłacanych złotem, a czasem ziemią i pomniejszymi tytułami, czy i przywilejami.

Ogłoszenie zaś przywiózł jakiś posłaniec z Secomber na zlecenie Barona, za kilka srebrników… pewnie je rozwozili po okolicy, po wszelkich karczmach czy i tawernach, by zwiększyć szansę zainteresowaniem sprawą.

~

Daveth siedział, gdzie siedział, na chwilę obecną nic nie robiąc. Owszem, ogłoszenie go zainteresowało(i nie tylko jego), miał tam odnośnie niego swoje myśli, wątpliwości i podejrzenia, Druid jednak póki co, palcem nawet nie ruszył…może był niczym sama natura, powolnym lecz nieugiętym? W końcu zjawiła się przed nim Niziołcza kelnereczka, pytając z milusim uśmiechem o podanie kolejnego kufla z piwem.

Po kilku chwilach zaś, ta sama kelnereczka, już bez słodkiego uśmieszku, przedstawiła mężczyźnie pewien problem:
- Panie… ta twoja bestia w stajni warczy i konie są bliskie popłochu, jak który się zrani, albo ten twój zwierz im co zrobi… - Zawiesiła ton w istotnym momencie, ale wiadomo było o co chodzi.

~

Z piętra "Szczęśliwej Krowy" zeszła w pewnym momencie po schodach drobna kobieta. Ale jaka! O egzotycznej urodzie ze złotymi łuskami pokrywającymi nieco jej ramiona i szyję, i równie egzotycznym - co i skąpym - stroju. Piękność była drobnej budowy, jej ciało było jednak naprawdę niczego sobie. Twarz skrywała za drobinką materiału, a stąpała lekko niczym gazela, pełna gracji, wdzięku, kobiecości.


Przeczytała ogłoszenie na słupie, po czym roześmiała się perliście, i aż przyklasnęła w dłonie. Najwyraźniej była wielce zainteresowana i uradowana treścią pergaminu, a wiele oczu przebywających w karczmie błądziło po jej ciele z góry do dołu. Ona zaś, niczym nie onieśmielona, zasiadła przy jednym ze stołów, po czym zaczęła "brzdękać" po strunach dziwnego instrumentu, rozgrzewając chyba palce przed... występem?



Ulice Brodu Sztyletu

Olgrim spacerował po mieścinie, przyglądając się pracy i życiu przebywających tu osób. Krasnolud lubił takie proste czynności, był i po prostu ciekaw życia innych, może i trafi na coś niezwykłego, coś wartego zapisania w księdze… no i przede wszystkim, na ulicach można również było wypytać o całego tego barona. Prosty lud z kolei może mieć inne zdanie niż karczmarz, który poniekąd musi wbrew pozorom uważać, na to co mówi.

Miejscowy robotnik, kupiec, i ktoś, kto również zaliczał się przynajmniej z wyglądu do grona "awanturników", udzielili kilku ciekawych informacji - choć ten ostatni najmniej.

Baron Bloomwood rządził miastem Secomber od pięciu lat, wspólnie z Radą, wzorowaną na Lordach Waterdeep, lecz w Secomber byli oni jawnymi przedstawicielami miejscowego prawa. Gdy pojawiały się jakieś kłopoty, jak choćby zapuszczające się za daleko z Wrzosowiska Trolle, wynajmowano awanturników. Opłacano ich złotem, a czasem ziemią i pomniejszymi tytułami, czy i przywilejami. Można więc było poza monetami uzyskać i jakąś ciepłą posadkę w mieścinie, własne gospodarstwo, czy i nawet pozostać na stałe w służbie Barona. Sam szlachcic z kolei uchodził za prawego osobnika, i jeszcze nie słyszano, by ktoś miał z nim związane jakieś nieprzyjemności.

….

- Hej! Hej ty! Psssst! - Zagadnął nagle Olgrima jakiś typek w czarnym płaszczu, chowający się w cieniu pobliskiego zaułka.
- Jesteś zainteresowany? - Nieznajomy rozchylił poły płaszcza, ukazując… masę sztyletów, zrolowanych map, małych szkatułek i eliksirów, przyczepionych do wewnętrznej strony odzienia.




.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 17-11-2019 o 16:09.
Buka jest offline