Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2019, 22:23   #161
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Zmierzch 21 Brauzeit 2518 KI, brama Herrendorfu

Niewiele było momentów w życiu panny Olivii Hochberg, które obdarowałby ją podobną intensywnością doznań. Te nieliczne sytuacje obejmowały fontanny szczęścia, objawienia rozkoszy, szczepy życia. Znalazła się w zgoła innej sytuacji. Śmierć walczyła z nieśmiercią, jak ze swym krzywym zwierciadlanym odbiciem cudem powołanym do bycia. Dziewczyna balansowała na krawędzi między fascynacją i przerażeniem.

Pozbawione życia i porządku praczłonki puszczy szukały ciepła stóp małej czarownicy, działo się jak mówiła, łaknęły pełnych młodzieńczej energii ciał. Tkając delikatnie Ghyran, cięła je niczym lancetem. Było to wszak jak piłowanie pazurów bestii pilniczkiem dla dam. A bestia ryczała coraz głośniej, przez gardła mieszkańców, rażących się nawzajem strachem. Strach spadł na osadę rojem śmierdzącego Dhar.

Zachowując resztki przytomności, ale nie słabnąc w wierze w moc Ametystowej Czarodziejki, Olivia cofnęła się pociągając za sobą Valdemara, by nie przeszkadzał skupiać się Pani. Choć zahipnotyzowana fioletowym blaskiem, postanowiła utkać swoje światło. Przesunęła kapłana za plecy Hansa Hansa i klęknąwszy przed wojownikiem rozpoczęła splatanie wiatrów magii. Skupiona, choć niekomfortowo motywowana strachem, nie łączyła ich po kolei jak wcześniej. Używając dwu dłoni, nóg, nosa, języka wysuwając go, ku lepszemu smakowaniu kolorów, wzroku przemienionego,(choć żałowała tego co zobaczyła), powoniła, kreśliła w błocie nieskładne linie, łowiła wiatry po rysunku gwiazdy. By skończyć na Hysk, zaczęła od Azyr, Aqshy, dalej Chamon, Ulgu, Ghur, Ghylan, Shyish i wreszcie Hysk.

Tym razem tkała linie schludnie, czy nawet skromnie, tylko te potrzebne. Gwiazda nie była eteryczną metaflorą, a elegancką biżuterią porządku w bezmyślnie zdewastowanym eterze. Przyodziana w nią Olivia poczuła się znacznie pewniej szepcząc formułę zaklęcia, zaś w palcach rozcierając oliwę i kropiąc tą podłoże.

Olivia rzuca czar poblask, na gruby konar trzymany w lewej ręce. Nie powinno to zakłócić czarów Kateriny, a udane splątanie wiatrów magii może być in plus, bo Olivia uporządkuje eter. Zaznaczam nowatorski sposób splatania sfer, oraz zaangażowanie i odwagę czarownicy.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 18-11-2019 o 05:41.
Nanatar jest offline