Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2019, 11:52   #112
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Napaść zresztą nastąpiła od razu po wejściu do domu.
Z wrzaskiem .- Tęksniłam!
Ruta rzuciła się na Perkę obejmując ją w pasie i całując zachłannie usta. Jej dłonie szybko ześlizgnęły się na pośladki rudowłosej czarownicy. I poczęły je ściskać przez sukienkę.
Perka oparła się o ścianę i zaczęła odpowiadać na pocałunki. Chwyciła mocno drobne piersi Ruty.
- Cześć. - Wyszczerzyła się do drugiej czarownicy. - Super, że dotarłyście… bo jest z tobą Świerga?
- Jest jest…- wymruczała Ruta ocierając się o Zosię i całując szyję kochanki. Podczas gdy Teofila patrzyła z pobłażliwym uśmieszkiem.- Zostawiłyście mnie samą… było taaaak nuudno.
- Chcę zauważyć, że sama chciałaś. - Perka pokazała język i wskazała na stojącą starszą czarownicę. - Salamandra, to Ruta.
- Miiiiło mi…- odparła z uśmiechem Ruta oceniając wygląd Teofili. I to bardzo pozytywnie. Zaciskała dłonie na pośladkach i powoli podciągała sukienkę Zosi. I zwróciła się do Perki.- Noooo… aaaleee uznałam, że wrócicie szybko. I żee wpadnieeecie co jakiś czas.
- Taki jest plan… tylko musimy się pozbyć pewnego problemu. - Perka uśmiechnęła się ciepło.
- Mam uważyć jakieś miksturki? Nie wiem czy jestem odpowiednio zmotywowana… ale dobrze ci idzie motywowanie.- wymruczała Ruta już ściskając gołe pośladki Perki.
- Hej…- odparła Teofila do Ruty i spytała.- Świerga jest… też taka… eemm… przyjacielska?
- Jest.. bardziej drapieżna. - Perka zaśmiała się i zsunęła dłonie z piersi Ruty by klepnąć ją mocno w pośladki. - musimy trochę popracować.
- Wyposzczona… Świerga znów kreuje się na niedostępną.- wymruczała smętnie Ruta, dociskając mocno ciało do Zosi.
- Spróbujemy później coś z tym zrobić. - Perka wyswobodziła się powoli z objęć drugiej czarownicy i ruszyła do pokoju.
Świerga zajęła się zabawkami… tymi Teofili. Trafiła się więc w drużynie druga militarystka. Przy blondynce przycupnęła Jagoda obserwując jej działania. Joanna z uśmiechem oceniała każdy kolejny przedmiot.
- Część! - Perka weszła do pokoju, nie poprawiając sukienki, która za sprawą Ruty była teraz w nieładzie. - Teofila, Świerga. - wskazała sobie czarownice.
- Hej…- stwierdziła Joanna bawiąc się rusznicą zerkając na podciągniętą nieprzyzwoicie sukienkę.- … przybyłyśmy z odsieczą. Wygląda na to, że na czas, prawda?
- Tak. Jeszcze… - Perka przysiadła na skrzyni obok. - Wilga pokażesz dziewczynom szkic?
Czarownice zebrały się przy stoliku i usiadły czekając, aż Jagoda wróci ze szkicem. Położyła go na stoliku i reszta czarownic przyglądała się w skupieniu. Teofila spytała w końcu.
- Co powinnyśmy zobaczyć?
- Babę Jagę. To z tyłu… - Zosia przesunęła palcem po tle. - To moje rodzinne źródło. Księżyc pasuje do fazy na dzień jutrzejszy, a tu… - Perka wyjęła mapę z miejscem oznaczonym przez Andrzeja. - Stoi chatka naszej wiedźmy.
- No to mamy do podjęcia decyzję. Atakujemy teraz czy jutro. Ja obstawiam dziś. Uderzamy mocno, uderzamy szybko. - przedstawiła swoje zdanie Salamandra, pozostałe czarownice nie okazywały jednak jej poziomu entuzjazmu sądząc po minach.
- Jeśli tylko wymyślimy jak… - Zosia westchnęła. - Pewnie im szybciej tym lepiej.
- Czyli musimy zaplanować atak. Wpierw… kiedy zamierzamy uderzyć? Wieczorem?- Salamandra była w swoim żywiole. Trudno powiedzieć czy to dobra czy zła wieść. Niemniej Świerga też zaczęła się wkręcać.
- Raczej uderzymy jutro o świcie, noc może dać przewagę Babie Jadze.- Ruta i Jagoda przysłuchiwały się skołowane i nie wtrącały w ogóle.
- Chcemy spróbować przywołać żmija? Wtedy czas bardzo zależy od Wilgi. - Perka westchnęła. - Jak blisko musimy podejść? W lesie są podobno pułapki… Asia dałabyś radę je wykryć?
- Tak myślę…- odparła zamyślona Joanna i spojrzała na Jagodę.- Żmij jest czasochłonny… musiałabyśmy czymś… jakoś powstrzymać Babę Jagę i jej chatkę przed atakami na tańczące panny. Mamy plan jak to zrobić?
- Ostatnim razem, żeście przywołały…- przypomniała Ruta, a Świerga machnęła ręką. - Ostatnio był leszy i to oszalały. Na Babę Jagę tak słabe duchy nie wystarczą.
- Więc pytanie, kto mógłby nam pomóc… musimy zatrzymać jakoś przytrzymać babę Jagę... - Perka czuła narastającą rezygnację. Może… niepotrzebnie narażała swoje towarzyszki. Bo jakie miały szanse?
- Myślę że bym była w stanie utrzymać ją w ryzach…- odparła pewna siebie Teofila. Może zbyt pewna, bo pozostałe czarownice nie wydawały się tryskać optymizmem słysząc tą wypowiedź. Ostatecznie, pomijając Teofilę nie było wśród nich doświadczonych i potężnych wiedźm. Jagoda była nowicjuszką, Ruta głównie warzyła mikstury, a Świerga i Perka… cóż, były niezbyt potężnymi czarownicami.
- Jak? - Perka była tym zaskoczona.
- Mój ród lubi walkę… zwłaszcza z potężnymi zagrożeniami.- odparła chełpliwie Teofila. Chełpliwie, ale i wymijająco.
- Wierzę jednak… nie chcę byś ryzykowała samotnie. - Zosia zastanawiała się czy pewność Salamandry brała się ze spotkania z Kaczką. Perka wiedziała, że nie pozostało jej nic po za wysłuchanie planów Asi i Teofili.
- Ja ją mogę wesprzeć…- przypomniała Świerga cicho.
Perka przytaknęła i zamilkła, dając czarownicom wypowiedzieć swoje pomysły.
Ruta tymczasem siedząc obok Zosi, zaczęła podwijać sukienkę rudej czarownicy, wyraźnie nudząc się na tym spotkaniu… bo też całe planowanie przejęły Teofila z Joanną. Perka zadrżała, nie cofnęła się jednak, starając się przysłuchiwać pozostałym czarownicom.
Tak jak Jagoda która słuchała z przejęciem. Ruta jednak miała inne plany, jej palce wsunęły się pod sukienkę i poczęły wodzić po skórze uda rudowłosej... tam i z powrotem. Zosia oparła się o drugą czarownicę rozchylając nieco uda. A Marylka skorzystała z okazji i jej palce wślizgnęły się między nie i zaczęły prowokująco wodzić po wrotach i punkciku rozkoszy kochanki. Perka zamruczała z zadowolenia wpatrujac się w pozostałe czarownice i przysłuchując się im.
Teofila i Joanna były pochłonięte planowaniem, a Jagoda skupiona na ich rozmowie. Nudnej i dość monotonnej. Atakowanie z flanki, taktyczny obrót i przegrupowanie. Świerga zamierzała ściągnąć do pomocy stado wilków i zdziczałych psów. A Ruta….
- Pokażesz mi łazienkę?- szepnęła figlarnie wprost do ucha Zosi.
- Jasne. - Perka podniosła się z łóżka. - Zaraz wracamy. - Poprowadziła drugą czarownicę w kierunku miejsca odosobnienia.
Ruta po dotarciu do łazienki, zaczęła ściągać z siebie sukienkę, odsłaniając gołą pupę, bo jak zwykle niewiele nosiła na sobie.
- Chcesz dołączyć do mnie pod prysznicem?- zapytała figlarnie zerkając przez ramię na Perkę.
- Przyda mi się prysznic. - Perka zdjęła sukienkę i stanęła nago przed Marylką. - Tylko powinnyśmy niebawem do nich wrócić.
- Poradzą sobie bez nas…- wzruszyła ramionami Ruta przeciągając się leniwie i zachęcając palcem do dołączenia pod prysznicem.- Zamiast tego proponuje wyrwać się do jakiegoś baru wieczorem w ramach poprawy morale drużyny. Zbałamucimy miejscowych przystojniaków… pokażemy im czary. Co ty na taki plan?
- Nie zabronię wam… ale jednak… dla mnie to sprawa rodzinna. - Powiedziała Zosia dołączając do przyjaciółki pod prysznicem i delikatnie chwytając jej niewielkie piersi.
- Mhmm… - wymruczała Marylka głaszcząc kochankę po włosach i prężąc się pod jej dotykiem.- … a nie uważasz, że… za dużo rozmyślania i planowania… bardziej szkodzi niż pomaga? W końcu ile razy można podchodzić do tego samego planu i analizować go punkt po punkcie… według mnie, trzeba się oderwać, wyluzować i wrócić ze świeżym spojrzeniem.
- Na razie nie mamy ani jednego planu. - Perka zsunęła jedną dłoń niżej i sięgnęła do kwiatu kochanki, zanurzając w nim palce.
- Och… - mruknęła Marylka napierając biodrami na palce kochanki i delikatnie zaczęła całować kark Zosi.- … a to, że my przywołujemy Żmija a Teofila z Joanną walczą zajmując uwagę Baby Jagi… to nie plan?
- Niby… tak. - Perka przywarła wargami do szyi Ruty i ugryzła ją delikatnie.
- Widzisz… co innego możemy wymyślić? Ja przygotowuję wywary jeno.- szeptała Marylka wijąc się leniwie pod pieszczotami Zosi. Coraz bardziej ulegała dotykowi palców rudowłosej między drżącymi udami.
- A ja tylko was rozpalam.- Mruknęła nieco smutnie Perka i przywarła ustami do warg Marylki by zakończyć tą dyskusję. Dziewczyna mruczała pod tymi pieszczotami oddając się całkowicie przyjemności jaką sprawiał jej pocałunek rudowłosej. Nie mogła nic mówić, za to objęła dłońmi pośladki kochanki i prowokująco wodziła palcem między nimi.
Perka poruszała coraz szybciej palcami, chcąc doprowadzić kochankę. I udawało się to jej… Ruta nie miała szans, sapiąc pożądliwie i ocierając się swoim ciałem, poddawała się rozkoszy, aż wreszcie oznajmiła spełnienie głośnym i przeciągłym jękiem. Erka tuląc kochankę odkręciła ciepłą wodę.
- Aż tak nudno ci na tej wsi? - Mruknęła cicho.
- Noo tak.- zaśmiała się Ruta całując szyję i usta Zosi.- Przyjemniej było, gdy byłyśmy wszystkie trzy. Choć… ta pani doktor z sąsiedztwa wpadała z wizytą i starała mi się zajrzeć pod sukienkę.
- Ta.. ona lubi kobiety. - Perka odpowiadała na pocałunki tuląc się do Marylki. - Jest też w tym… całkiem dobra.
- Było ciekawiej, gdybyście były tam razem ze mną.- odparła Ruta, dając mocnego klapsa w pośladek Zosi.- Zupełnie nie wiem o co czarownice robią taki hałas z tym całym terytorium. Okazało się, że bycie prawdziwą wiedźmą z własnym terytorium jest nudne.
Perka roześmiała się.
- Wszystko zależy jak z niego korzystasz… moje autko jest całkiem w porządku. Mrugnęła do Ruty i oparła się o ścianę, prezentując swoje ciało w pełnej krasie. - To… odwdzięczysz mi się?
- Hmm… oczywiście.- szepnęła Marylka kucając przed Zosią. Opuszki jej palców muskały prowokująco kobiecość Perki, po to by rozchylić płatki kwiatu i zanurzyć języczek w głąb owego obszaru.
Perka zamruczała rozkosznie i zanurzyła palce we włosach Ruty. Ta zaś z wprawą zaczęła tęsknie smakować długo niewidzianą kochankę. Jej języczek niczym wprawny tancerz zaczął muskać wszystkie wrażliwe punkciki wygrywając na ciele rudowłosej tęskną melodię jęków i westchnień. Zosia dociskała twarz kochanki do swego mokrego kwiatu pojękując coraz głośniej. Tak dobrze jej było w tym wiedźmim towarzystwie. Kusiło by osiąść z jakimś przyjaznym kręgiem i mieć tak codziennie. Doszła z głośnym okrzykiem, który poniósł się po łazience.
- Muzyka dla moich uszu. Tęskniłam za wami.- zachichotała Ruta oblizując usta.
- Ja za tobą też. - Perka zaśmiała się.
- Dobra… choćmy do pozostałych. Poudawać że byłyśmy grzeczne, tak jak one będą udawały że nie słyszały twoich krzyków.- odparła z łobuzerskim uśmiechem Marylka.
- Dobrze. - Perka zakręciła wodę i wyszła spod prysznica. Przed wejściem do pokoju zgarnęła jedynie cienki szlafrok, którym się owinęła.
Jagoda… jak się okazało, poddała się. I zasnęła na kanapie, podczas gdy pozostałe dwie czarownice jeszcze debatowały. Ale i to się kończyło.
- Miło, że do nas dołączyłyście.- odparła Świerga zerkając na Perkę w szlafroku i Rutę na golasa.- No ale już wszystko omówiłyśmy. Mamy plan… ryzykowny, ale co nie jest ryzykowne w tych czasach.
- Opowiecie? - Perka usiadła z powrotem na łóżku, pozwalając szlafrokowi zsunąć się nieco z ramion.
- Doprawdy… naprawdę chcesz posłuchać, czy razem z Rutą zaciągnąć nas do łóżka?- zaśmiała się Joanna, a Marylka wzruszyła ramionami.- Ja myślałam raczej o wyrwaniu paru byczków i orgii… Jak świętować to z pazurem.
- Tak czy siak Teofila zajmie uwagę Baby Jagi podczas gdy ja przyciągnę ku sobie parę Mar i wskażę im właśnie staruchę jako przyczynę ich błąkania się między światami. To powinno wystarczyć.- wyjaśniła wilcza wiedźma, acz Zosi to nie wystarczało. Wszak wiedziała co to są Mary. Potępione dusze zmarłe bez oczyszczenia i spowiedzi. Pochowane w nie poświęconej ziemi. Jako że w słowiańskich czasach na groby lano krew bydlęcą i miód pitny, mary pragnęły tego samo… ofiary z krwi, tyle że przedkładały teraz ludzką nad bydlęcą. W Kampinosie zaś zginęło sporo osób podczas ostatniej wojny. Zamordowane przez hitlerowców, partyzanci zabici podczas walk… Żydzi ukrywający się przed Niemcami którzy zmarli z głodu i zimna. Ich dusze błąkały się wśród bagiennych mgieł. Ich dusze stawały się Marami. I lepiej było nie przyciągać ich uwagi.
- I co chcesz dać tym marom w zamian? - Perka przyglądała się blondynce z obawą. - Wiesz, że to igranie z ogniem?
- Babę Jagę… oczywiście jest ryzyko, że rzucą się na nas. Ale cóż… stając do walki z taką przeciwniczką musimy je podjąć. Ba… podejmujemy w sumie.- odparła cicho Świerga.
- To prawda… nie potrzebujesz pomocy? - Perka była wyraźnie zaniepokojona pomysłem przyjaciółki. - Umiem… rozmawiać z Duchami.
- Jeśli chcesz? Wtedy… gdy przywołam je, zostawię tobie do rozmowy a sama pomogę Teofili.- zdecydowała Joanna.
- Spróbujmy. - Perka przytaknęła. Teraz musiała tylko zapleść kolejny wianek na wypadek gdyby mary wybrały sobie jednak ją na cel.
- Tylko wiesz… nie negocjuj z nimi. Z marami nie ma to sensu. Wmów im że Baba Jaga była winna stanu.- zasugerowała Świerga… co można było podsumować zdaniem. “Nakłam im.”
- Tak spróbuję. - Perka przytaknęła i opadła na łóżko. - A co dalej?
- Zapolujemy na miejscowe byczki?!- zaproponowała radośnie Ruta, a Świerga próbowała oponować.- Powinnyśmy wypocząć.
- Tak mówisz, bo to nie ty będziesz warzyła wywary na jutro.- odparła z uśmiechem Marylka, a Teofila… o dziwo, poparła Rutę właśnie.- Powinnyśmy się odstresować przed jutrzejszym dniem.
Jagoda zaś nic nie mówiła, bo spała.
- Pytałam o to jak zamierzamy ją pokonać. - Mruknęła Perka, nieco rozbawionym głosem.
- Żmijem… a jak to nie pomoże to rzucamy w nią wszystko co mamy, łącznie ze zlewem.- stwierdziła krótko Świerga i wzruszyła ramionami.- No chyba że skądś wyciągniemy czarownika… tacy to potrafią wyciągać paskudne istoty, ale… paktowanie z takimi może grozić co najmniej infamią.
- Zważywszy, że stajemy przeciw Babie Jadze… to akurat nikt nie będzie problem. W takich przypadkach przymykamy oko.- wyjaśniła Teofila.
- Poznałam jakiś czas temu jednego, ale.. nie wiem czy zechce pomóc. - Szepnęła Perka wpatrując się w sufit.
- I nie wiadomo czego zażąda w zamian.- odparła Teofila i uśmiechnęła się pytając. - Przy jakiej okazji go poznałaś?
- Jechałyśmy od ciebie i chciałam go wypytać.. o to czy wie kto może mnie obserwować. - Perka westchnęła. - Ostatnimi czasy... szczególnie podczas seksu z mężczyznami czuję jakąś obecność… jej gniew.
- Podczas seksu z mężczyznami? Czy podczas seksu… z konkretnym mężczyzną?- zapytała ostrożnie Teofila.
- Z konkretnym… - Zosia uniosła się na przedramionach. - Parę razy robiłam to z Patrykiem.. właściciel stajni ze wsi Wilgi. - Westchnęła ciężko. - Lubię go, ale już odpuściłam, że będziemy razem.
- Możliwe… - zgodziła się z nią Teofila i zamyśliła.- Możliwe że rozum odpuścił, ale serce nie… a twoja krewna wiedząc o twojej słabości używa jej przeciw tobie w takich chwilach.
Perka przytaknęła.
- A co do Infamii… jeśli mag może nam pomóc to jestem gotowa zaryzykować. - Zosia zaśmiała się. - I tak jestem wyrzutkiem. Niby z własnej woli, ale nic nie zaszkodzi by innym czarownicom to pasowało.
- Nie przejmuj się infamią.- machnęła ręką Salamandra.- Jak wspomniałam, Baba Jaga jest wystarczającym zagrożeniem, by inne siostry w mocy przymknęły oko na sposób w jaki rozwiążemy ten problem.
- Mogę go spytać czy nam pomoże… - Perka rozejrzała się za swoim telefonem. - Chyba przypadłam mu do gustu.
- Przyda nam się każda pomoc.- zgodziła się Świerga. - Lepsza infamia niż porażka.
Zosia zgarnęła telefon i wybrała numer Roberta. Była ciekawa czy mag zgodzi się pomóc.. i czego zażąda w zamian.
- Słucham? - Złotowski odezwał się uprzejmie.
- Cześć tu Zosia. Mam bardzo nietypową prośbę. - Powiedziała starając się brzmieć całkiem pozytywnie.
- Zważywszy kim jesteś, nie oczekiwałbym innej.- odparł ironicznie acz ciepło Robert.
- Szykujemy się do potyczki.. z Baba Jagą.. jutro… - Powiedziała nieco niechętnie. - Byłbyś w stanie nam pomóc?
Długo trwała cisza w jego słuchawce.- Gdzie… o której?
- Jutro rano.. w okolicy Kampinosu. Wysłałabym ci namiar z googla. - Perka poczuła dziwną ulgę. - Chyba, że chcesz wpaść do mnie jeszcze dziś. Mógłbyś się przespać z… 5 kobietami w jednym łóżku.
- To kawałek drogi… długo nie zamierzacie spać?- zapytał Robert.
- Zjada mnie stres.. będzie dobrze jak w ogóle zasnę. - Odpowiedziała zgodnie z prawdą.
- Pozostaje jeszcze kwestia zapłaty dla mnie. Hmm… wszystko co zostanie po czarownicy. Poza jej ciałem. Te należy spalić i nawet wiem jakby to zrobić.- zamyślił się Złotowski.
- Ja… chyba będę chciała coś zachować, ale.. wynagrodzę ci to jakoś… może być coś niemagicznego.. drobiazg. - Perka czuła się niepewnie mówiąc coś takiego przy reszcie wiedźm, wiedziała jednak, że nie ma czasu na podchody.
- Mi chodzi głównie o magię Baby Jagi. Słyną z dużej mocy.- odparł Robert po chwili namysłu. - Jakoś się dogadamy… zapewne tak jak ostatnio?
- Możemy… może.. wpadnę na dłużej? - Zaproponowała. - Albo gdzieś wyskoczymy.
- Nie martw się o to…- zaśmiał się Robert przez słuchawkę.- Najpierw załatwmy problem.
- Dzięki wielkie.. zaraz podeślę ci adres. - Zosia pożegnała się z magiem i rozłączyła się by chwilę później wysłać mu adres swojego mieszkania. - Więc… mamy maga. Czyli teraz drzemka?
- Drzemka? Chyba tak będzie najlepiej.- stwierdziła Joanna, ale Ruta nie dawała za wygraną.- Masz może jakiegoś sąsiada, którego mogłabym zbałamucić dla zabicia czasu? Albo mogłybyśmy?
- Muszę poczekać na tego maga… nie wiem ile zajmie mu dojazd.- podpowiedziała Zofia - Ale dwa piętra wyżej mieszkał pewien przystojniak, jeśli masz ochotę.
A Ruta od razu pognała by ubrać jakąś kieckę. Świerga zaś wzięła śpiącą Jagodę w ramiona i dodała.- Zaniosę ją do sypialni.
- To ja przygotuję przyjęcie dla tego czarownika. Jakieś winko i przekąski.- zaproponowała Teofila udając się do kuchni.
- Pomogę ci. - perka wstała poprawiając szlafrok i ruszyła za Salamandrą. - Cieszę się, że jesteś..
- Jakbym mogła przegapić taką rozróbę? Nie każda z nas może pochwalić się tym, że walczyła z Babą Jagą.- odparła Teofila zerkając przez ramię na Zosię.
- Myślę, że wiele z nas nie chciałoby musieć tego robić. - Perka zaśmiała się i zaczęła wydobywać z szafek jedzenie, alkohol i naczynia.
- Naprawdę chcesz siedzieć w jakiejś chatce i warzyć ziółka w kotle ?- zapytała Salamandra.
Zosia roześmiała się.
- Mówisz do czarownicy, której domeną jest auto. - Polała ik obu wina do kieliszków po czym podała jeden Teofili. - Czasem chciałabym mieć miejsce dla siebie, ale by tak żyć… nie. Nie nadaję się.
- No widzisz? Ja też nie nadaję się na spokojne siedzenie, mimo że muszę.- wzruszyła Salamandra z ironicznym uśmieszkiem.
- Ale wiem, że części czarownic to odpowiada. - Perka upiła nieco z kieliszka i zabrała się za robienie sałatki. - Dlatego tak cieszę się, że was tu mam.
- Jeśli ktoś się nadaje do zabicia wiedźmy to właśnie my. Zwłaszcza Wilga… gdyby była przeszkolona, to… byśmy i bez czarownika sobie poradziły. - odparła z uśmiechem Teofila.
- Muszę znaleźć kogoś kto mógłby jej pomóc z jej umiejętnościami. - Perka przytaknęła ruchem głowy. Wiedziała, że Wilga ma wielki dar.
- Nie wiem czy znajdziesz kogoś takiego… sama nie znam nikogo.- zamyśliła się Teofila.
- Przejadę się po Polsce …. Może ktoś. - Zosia wzruszyła ramionami. - Nie zawadzi spróbować.
- A i nie zawadzi. Łysogóry przeszukaj, Ślężę… Ojców zwiedź. Mocne ciągnie do mocnego, a to są jedne z najsilniejszym miejsc. - poradziła Teofila.
Perka przytaknęła.
- Jeśli tylko przeżyjemy jutro… chwila regeneracji i ruszamy. - Uśmiechnęła się do Teofili.
- Przeżyjemy.- stwierdziła niemal z kozim uporem Salamandra.- Planujemy go upić do nieprzytomności, czy rozchodzić, bo jeśli to drugie to… przyda się doprawić winko czymś od tej twoje zielarki. Sama wspomniałaś o pięciu dziewczynach w łóżku… zaharuje się biedaczysko na śmierć.
- Na jego szczęście Jagoda śpi. A mogłabyś złapać Rutę? - Perka akurat wyciągała kurczaka z lodówki. - Nie słyszałam by wychodziła.
- Dobry pomysł. A… ładny ten mag? Odpowiednio wyposażony? Bo jak nie to znalazłam całkiem ładny pas z dużą zabawką doczepioną do niego.- mruknęła Teofila sięgając pod szlafrok pochylonej Zosi i wodząc palcem pomiędzy pośladkami dziewczyny.
- Obrzyna nie miał ale… - Perka zamruczała czując dotyk na swojej pupie. - Potrafi się zająć kobietą w sypialni.
- Będzie miał się okazję wykazać.- Teofila drugą dłonią podciągnęła szlafrok do góry, a pieszczącą dłonią skarciła klapsem pośladek Zosi.
- To dla zaostrzenia apetytu.- zażartowała puszczając szlafrok i ruszając złapać Marylkę zanim ta ruszy na “romanse”.
Zosia westchnęła czując, że rzeczywiście od miejsca gdzie dostała klapsa rozchodzi się przyjemne ciepło. Zabrała się szybko za smażenie kurczaka do sałatki, starając się odciągnąć choć na chwilę myśli od seksu.
- Dobre wieści… zdobyłam buteleczkę. Wystarczy dolać do wina, a przez resztę nocy będzie jak królik z reklamy duracell.- rzekła Teofila wracając ze zdobyczą.- Cokolwiek to znaczy.
- Znając Marylkę to znaczy, że nie pośpimy. - Perka zaśmiała się i zdjęła mięso z patelni. Po czym zabrała się za robienie bruschetty.
- Sen jest przereklamowany, a ja osobiście nie mam ochoty tłuc się po Kampinosie o świcie. To pomysł blondyny… jeśli pobudka zejdzie nam do południa będę zadowolona. - odparła z uśmiechem Salamandra.
- Niby w wizji Wilgi jest noc… - Zosia zawahała się i przez chwilę w skupieniu kroiła pomidory. - Ale nie chcę, by nam uciekła.
- Nie sądzę by się nas bała.- odparła Salamandra wzruszając ramionami. - No i wiemy, że nie opuści okolic Warszawy dopóki nie wywrze swojej zemsty.
- Nie myślałam, że opuści Warszawę… obawiałam się raczej, że może się przenieść gdzieś, gdzie jej nie znajdziemy. - Perka wrzuciła kawałki bagietki nasączone oliwą do piekarnika.
- Mamy wróżbitkę między nami. Zawsze ją znajdziemy. - odparła zadziornie Teofila, a do pozostałych dwóch kobiet dołączyła Świerga raportując.- Śpi jak zabita.
- To dla niej dużo emocji. - Zosia wydobyła kolejny kieliszek i nalała do niego wina. Naczynie wręczyła Aśce. - Wiesz… Wilga jest wróżbitką, ale nie wyszkoloną. Dlatego prosiłam o pomoc Andrzeja.
- To poprosisz jeszcze raz w razie czego.- odparła z uśmiechem Teofila. - Nie zdołasz go nakłonić po raz drugi?
- Pewnie tak… choć stracił wielu swoich towarzyszy i zajęło mu to nieco czasu. A wieczorem… Baba Jaga może zrobić to po co przyszła i znów zniknąć. - Perka westchnęła ciężko i opróżniła kieliszek.
- Nie sądzę by to było aż takie proste. Niemniej wiemy gdzie i kiedy na pewno się zjawi. Tak więc jeśli nie dopadniemy jej rano, to załatwimy to wieczorem.- oceniła sytuację Salamandra.
- To prawda… mam nadzieję. - Zosia otworzyła piekarnik i posypała małe kanapeczki mozzarellą. W pomieszczeniu uniósł się smakowity zapach.

Bez dzikiej Ruty kolejne minuty upływały spokojnie. Salamandra rozkoszowała się posiłkiem, a Świerga wymagała rozkręcenia. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi i Perka udała się by otworzyć je. Za nimi stał znany Zosi blondyn, Robert zmierzył wzrokiem szlafroczek czarownicy i spytał.
- Przyszedłem nie w porę?
- Nie czekałam na ciebie z kąpielą. - Perka zaśmiała się. - Wejdź… mamy wino i kolację. - Zaprosiła mężczyznę gestem do środka.
- Dzięki.- odparł Robert ciągnąc za sobą walizeczkę na kółkach i rozglądając. Świerga na jego widok zmrużyła oczy i spięła się lekko. - Aura pełna siarki.
- Nie jestem tarocistą, ani żadnym takim niedzielnym magiem.- potwierdził Złotowski.
- Cóż.. tu chyba mogę potwierdzić. - Perka zamknęła drzwi za Robertem. - Możesz tu zostawić walizkę. - Wskazała na salon po czym poprowadziła go do kuchni.
Mężczyzna uczynił to i podążył za Zosią mrucząc.- Ładne mieszkanie.
- Dziękuję. - Zosia darowała sobie tłumaczenie, że to robota jej matki. Pokazała na swoje towarzyszki. - To Teofila, a to Joanna. Są jeszcze Marylka, która wyszła na jakiś czas i Jagoda, która śpi.
- Miło poznać.- odparła z uśmiechem Teofila przyglądając się mężczyźnie z drapieżnym uśmiechem.- Dobrze pachniesz siarką… nie potrzebujemy to niedzielnego magika, co stawia karty od czasu do czasu i udaje medium. Przyda się dobry demonolog starej szkoły.
- Których zwalczałyście.- przypomniał jej ironicznie Robert, acz Salamandra skinęła głową. - I którzy zwalczali nas.. ale to stare czasy i stare dzieje. Tu… na ziemiach Rzeczypospolitej mało było sporów między nami. Anglia?
- Tak. Angielska szkoła… - przyznał się Robert. -... oksfordzki ryt magiczny.
Perka podała mężczyźnie kieliszek dopełniwszy go naparem od Marylki i winem. Cały czas przysłuchiwała się z zainteresowaniem wymianie zdań. Nie znała się na magach.
- Są bruschetty i sałatka, jednak jeśli chcesz coś na ciepło to mogę zrobić. - Wskazała mężczyźnie zastawiony kuchenny stół.
- Wystarczy to co jest.- odpał uprzejmie Robert przysiadając się do dwójki czarownic i upijając wina zerkał to na jedną, to na drugą. - Czuję się jakbym ja sam był przekąską.
- Bo i jesteś.- odparła bezczelnie Salamandra rozbierając mężczyznę wzrokiem, a Świerga wzruszyła ramionami.- Źle znoszę… czarcią magię… za dużo jej śladów u mnie na bagnach. I żaden przyjemny.
Perka sięgnęła po swój kieliszek z winem, do którego z ciekawości sama dolała nieco eliksiru Marylki. Uśmiechając się spoglądała na mężczyznę.
- Cóż… jesteśmy bandą samotnych kobiet.. chyba wiedziałeś na co się piszesz. - mrugnęła do niego.
- Na pięć…- odparł Robert sięgając dłonią pod szlafrok Zosi i ściskając mocno dłonią jej pośladek. Jego spojrzenie było drapieżne. Jak można było się spodziewać trunek Marylki miał moc.
- Tak… na pięć. - Perka jęknęła cicho, w ostatniej chwili odstawiając kieliszek.
Dłoń mężczyzny przesunęła się pośladkach, aż objął całą pupę i przyciągnął Zosię ku sobie.
Pozostałe dwie czarownice przyglądały się temu w zaciekawieniu, tym bardziej że szlafrok Perki znacząco się podwinął. Zosia poruszyła ramionami zsuwając szlafrok z ramion i wtulając się w mężczyznę i całując go zachłannie.
Pozbawiony wszelkich hamulców i oporów, Robert całując objął drugą dłonią miękką pierś Zosi i ugniatał lubieżnie. Taki widok sprawił, że Teofila pochwyciła za włosy Joannę i za zaskoczenia pocałowała Świergę. Ta szarpała się z początku jak dzika kotka, ale szybko uległa charyzmie i talentowi doświadczonej, także w miłosnej sztuce, czarownicy.
Perka sięgnęła dłonią do spodni mężczyzny wprawnym ruchem rozpinając jego rozporek. Dłonią sięgnęła do środka, chcąc pochwycić oręż kochanka. Mocny, sztywny twardy… zadowalający. Środek od Marylki z pewnością przyspieszył sprawę. A usta Roberta wodzące po szyi Zosi sprawiały, że jej własny.. apetyt rósł. A zmartwienia znikły.
Tymczasem pozostałe dwie czarownice zabrały się za rozbieranie… siebie nawzajem. Perka niemal wskoczyła kochankowi na ramiona, chcąc się na niego nabić. Objęła go mocno nogami dociskając jego twarz do swego ciała. Do piersi.. tak chciała go poczuć. Usta na swych krągłościach, męskość w swym wnętrzu.
Jeknęła głośno i bezwstydnie czując ową obecność głęboko między udami. Robert nie utrzymał jej jednak tak i wylądowała plecami na kuchemnym stoliku, między potrawami i alkoholem. Z twardym kochankiem w sobie poruszającym jej ciałem, przy każdym pchnięciu.
Piersi jej zostały polane alkoholem przez Świergę, po czym blondynka przyssała się do jednej z nich drugą obejmując dłonią. Usta kochanka zagospodarowałam równie goła jak blondynka, Teofila całując je namiętnie. Perka dociskała nogami do siebie ciało Roberta pogłębiając ich zespolenie, a dłońmi twarz Joanny do swych piersi.
- Tak.. mocniej. - Jęczała starając się złapać wargami kołyszące się przed nią piersi wilczycy.
Gdzieś tam spadło na ziemię jedzenie, gdzieś tam rozlało się wino… gdzieś tam istniały wydarzenia, które Zosię mało co obchodziły. Ważniejsze były silne szturmy, jej ciało poddające się twardemu orężowi miłości… wyostrzone zmysły pozwoliłyby by Zosi na oślep ulepić z gliny atrybut kochanka tylko na podstawie tego co czuła lędźwiami. A przecież dochodziły jeszcze wargi na szczycie jej piersi. I te drugie która mogłaby dosięgnąć, gdyby zdołała unieść się na łokciach. Podparła się i zachłannie chwyciła wargami szczyt piersi Joanny, nawet delikatnie go przygryzając. Czuła jak stół pod nią zaczyna się przesuwać jeszcze potęgując jej doznania. Chciała by ją wypełnili.. całą.. każdą jej wolną przestrzeń.
Jej kochanek był blisko tego… czuła to wyraźnie. Dyszał ciężko, gdy jego ciało szykowało się do eksplozji, potęgując jeszcze bardziej owe doznania. Ale przecież nie mogło się to zakończyć na jednym razie, prawda?
Gorączka wzmocniona specyfikiem od Ruty nie dawała się tak łatwo ugasić, acz… Robert jęknął głośno, a Perka poczuła ową pierwszą zapłatę jak i pocałunki Świergi na swoim biuście.
Zosia krzyknęła dochodząc i ponownie opadła na stół. Nogami zachłannie docisnęła kochanka do siebie. Nie chciała go wypuścić. Był jej… miał ją brać.. jeszcze raz.. jeszcze.
- Strasznie zachłanna…- mruknęła Teofila obejmując ich kochanka od tyłu, podczas gdy Zosia czuła jak… jak… jak mężczyzna na powrót zaczyna poruszać biodrami szybko odzyskując wigor, szybko stając się twardy i masywny między jej biodrami. A Świerga zmieniła pozycję, tak by rudowłosa mogła przyjrzeć się jej rozpalonej pożądaniem kobiecości.
- Tak.. chcę wszystko. - Wyszeptała Zosia, ponownie się unosząc i sięgając językiem do kwiatu kochanki.
Jęk wyrwał się z dotkniętej tak wilczycy, która naparła biodrami na przyjemnie drażniący ją języczek. A Robert przyspieszył ruchy, władczo i bezlitośnie trzymając Zofię za biodra i nabijając ją na swój organ pożądania. Perka sięgała tak głęboko jak tylko była w stanie, starając się nosem drażnić wrażliwy punkcik kochanki. Mlaśnięcia dochodzące od strony partnera sprawiały, że szybko zbliżała się do szczytu. Uwięziona pomiędzy Robertem a Świergą przekazywała muśnięciami kochance doznania jakie odczuwała między biodrami. Szybciej, silniej i mocniej… Opadła na stół chwyciwszy dłońmi biodra kochanki i naciągnęła jej kobiecość na siebie, przysysając się do jej płatków. Chwilę później sama doszła ponownie.
- Może przeniesiemy się do pokoju, co?- zaproponowała tymczasem Teofila patrząc jak Robert znów eksploduje pożądaniem Perce.
- Jak mi… pomożecie. - Wyszeptała Zosia, próbując się podnieść ze stołu.
- Tak… tak… oczywiście pomożemy.- potwierdziła Salamandra, podczas gdy Joanna łapała oddech po niedawnym szczycie. Wilczyca również przytaknęła głową.
Zosia powoli usiadła na stole, czując jak z jej wnętrza wylewa się nasienie kochanka. - Och… jeszcze.. chcę jeszcze.
- My też.- odparła Teofila biorąc drżącą rudowłosą w ramiona. - My też chcemy jeszcze… więcej.
I tak było prawie pół nocy. Gorące ciała splatały się razem. Zosia patrzyła jak Teofila ujeżdza jej kochanka, sama czując jego usta między swoimi udami, a dłonie Świergi na swoich piersiach. A to była tylko pierwsza z wielu wielu kombinacji przetestowanych tej nocy… podczas której to nie musiała się martwić następnym dniem.
 
Aiko jest offline