Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2019, 12:55   #169
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Catherine przekraczając próg hotelu zmieniła się w oczach. Nabrała pewniejszych ruchów i z pewnością siebie ruszyła do recepcji.
- Dzień dobry panno… - zaczął recepcjonista po którym widać było, że poznaje blondynkę.
- Jones - dokończyła za niego dziewczyna.
- Jones. Oczywiście - powtórzył mężczyzna i odwracając się i kładąc kartę do drzwi na blacie kontuaru - Piętro dwudzieste trzecie - poinformował i spojrzał na chłopaka przy bagażach upewniając się czy usłyszał.
- Proszę za mną - ten zakomunikował i ruszył powoli w kierunku windy.

Irya skupiona na swoich zdolnościach wyczuwała mroczną aurę, ale była ona szczątkowa. Albo jej źródło znajdowało się w znacznej odległości, albo był to jakiś raczkujący heretyk lub ktoś kto został spaczony mrokiem jak mutanty z podziemi. Inspektor zainteresowała się tym "śladem" i gdy ruszyła za resztą do windy, sprawdzała czy odczucie słabnie czy może wręcz przeciwnie. Uczucie pulsowało kilkukrotnie, jakby Irya rejestrowała kilka źródeł, ale były one bardzo słabe. Na granicy wyczuwalności.

Gdy drzwi windy się otworzyły, chłopak wypchnął wózek i ruszył w kierunku pokoju jaki dostała panna Fox. Po użyciu karty drzwi stanęły otworem, a ich oczom ukazało się wnętrze, którego standard w ocenie Corday był wystarczający jedynie na krótki pobyt.
- Widzę, że pokój opłacony z kieszonkowego... - skomentowała Irya zanim ugryzła się w język. - Ale dobrze, bo nie rzucasz się w oczy - pochwaliła na prędce i podeszła do okna, sprawdzić na co jest z niego widok. Widok rozciągał się na dosyć znajome obszary Gotland. Gdzieś w jej polu widzenia powinna znajdować się siedziba Crimeshield.

Catherine wyglądała na lekko zaskoczoną komentarzem inspektor, ale zamiast odpowiedzieć zwróciła się do chłopaka.
- Proszę postawić tutaj - poleciła, o czym wyciągnęła monetę, którą wręczyła mu gdy ten wykonał polecenie. Młodzieniec przyjął zapłatę, ukłonił się i zamknął za sobą drzwi.
- Na co dzień musi pani mieszkać w o wiele wiele lepszych warunkach - powiedziała w końcu. - W standardach hotelowych ten plasuje się dosyć wysoko, ale nie na tyle żeby rzucać się w oczy.
Corday spojrzała na nią i lekko się uśmiechnęła.
- Jestem w posiadaniu dwóch nie małych penthousów, jeden niedaleko stąd a drugi blisko pracy, żeby nie musieć długo dojeżdżać - wyjaśniła. - Nie, z policyjnej pensji nie byłabym w stanie tego utrzymać - dodała z rozbawieniem. - Mój ojciec pochodzi z rodu jednych z najbogatszych Capitolczyków na Lunie i dostało mi się trochę z jego fortuny, gdy stałam się pełnoletnia.
Na twarzy Catherine pojawiało się zrozumienie.
- Ah - skomentowała krótko, ale Irya wyczytała z jej spojrzenia ukłucie zazdrości. - Moje fundusze są jeszcze dosyć mocno ograniczone - dodała z wymuszonym uśmiechem.
Inspektor udała, że nie widzi tej zazdrości. W czasie tej rozmowy przeszukiwała pokój z taką dokładnością jaką wykazała się miesiąc wcześniej meldując się w hotelu po ataku na jej osobę w jej poprzednim mieszkaniu.
- Możesz zacząć podzielać pasję ojca. U mnie można by stwierdzić, że to podziałało - odparła policjantka, podtrzymując rozmowę.
Catherine odruchowo otworzyła usta i “zacięła się”.
- Wezmę to pod uwagę - powiedziała po chwili i uśmiechnęła się lekko dziękując za poradę.

Corday mogłaby udawać, że zawsze znała ten złoty przepis na stanie się ulubionym dzieckiem rodzica, ale oczywiście nie było to prawdą. Doszła do tego zupełnie przypadkiem przy okazji tego, że zaciekawiła ją praca Davida, a później wsiąkła przez to, że ojczym lubił godzinami opowiadać o tym czym się zajmował i robił to w taki sposób, że potrafił zarazić entuzjazmem. No i jako nastolatka uwielbiała jeździć z Davidem na strzelnicę i zawsze wyczekiwała tej rozrywki.
Inspektor niedługo po tym zakończyła przeszukanie pokoju i stanęła przy drzwiach.
- Tak więc dla powtórki: nigdzie nie wychodzisz, nikogo nie zapraszasz i zgłaszasz do mnie wszystko co wygląda podejrzanie - wyliczając na palcach podsumowała Inspektor patrząc dziewczynie prosto w oczy, aż ta pokiwała głową. - Masz mój numer i dzwoń w razie konieczności. Ja teraz pojadę zbadać ostatnie miejsce gdzie się widziałyście i zobaczymy dokąd mnie to pokieruje.

Nie chcąc tracić więcej czasu, Corday pożegnała się z panną Fox i wyszła z pokoju. Po zjechaniu windą, idąc przez lobby wyciągnęła telefon i poinformowała Coopera gdzie będzie ich kolejny przystanek.

***

Okolice lądowiska Masterville to było skupisko kolorowych, kuszących lokali i przybytków mających na celu tylko jedno. Wyciągnąć od nieświadomego nowoprzybyłego jak najwięcej Kardynalskich Koron. Nie wiadomo też z jakiego powodu sporo lokalnych mieszkańców z pełną świadomością również zapędzało się w te okolice. Być może powszechna mentalność przeciętnego człowieka do wydawania wszystkich funduszy i życia z dnia na dzień bardzo w tym pomagała. Corday sama musiała przyznać, że w ten prosty sposób ludzie sami chronili swoje mieszkania przed rabunkiem.

Velvet room pasował do okolicznych klubów, ale miał też swoją klasę. Stojąc przed nim inspektor miała mieszane uczucia związane ze swoimi skojarzeniami. Nie mogła się zdecydować, który z podobnych do siebie przybytków budził w niej większą niechęć. Ten na który właśnie patrzyła, należący do rodziny Bertrand, mającej ponoć powiązania z Bauhausem, czy ten należący do Collinsa.
Usłyszała kroki za sobą. Spojrzała przez ramię na Coopera, który dopiero co do niej podszedł, bo miał problem ze znalezieniem miejsca postojowego. Kiedy stanął obok niej, sięgnęła do kieszeni.
- Szukamy tej dziewczyny - pokazała mu zdjęcie na wyświetlaczu swojego telefonu, który wyciągnęła. - Dziś w późnych godzinach tu się bawiła z koleżanką, którą odwieźliśmy do hotelu. Tu ostatni raz się widziały - w krótkich słowach prowadziła go w temat.
Cooper zerknął na Corday, na neon, z powrotem na Corday i na koniec na drzwi.
- No dobra - powiedział wykonując gest jakby rozprostowywał plecy.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline