Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2019, 17:53   #15
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Szarpnięcie w żołądku i lądowanie w lesie. Szybsze niż ostatnio.

„Oho. Czyli tu jestem bezcielesna.”

Stała w lesie. Na ścieżce. Był ciemno. Księżyc był za chmurami. Wszystko pokrywała warstwa dwóch centymetrów śniegu.

"Może jedynie nie widzisz się w ciemności?"

Wrona ruszyła w stronę…
W zasadzie zatrzymała się wpół kroku.
Zmieniła postać w neandertalczyka i wciągnęła powietrze by wyczuć stronę i kierunek w jaki miała się udać.

Cywilizacja była niedaleko. Kilkaset metrów dalej ścieżka przecinała się z drogą asfaltową obok jakiegoś budynku. Droga ta prowadziła do wyjścia z parku. Jednak zanim dotarła do wyjścia poczuła, że coś ją ciągnie w stronę polnej drogi prowadzącej w głąb parku. Przemaszerowała może z kilometr gdy zobaczyła tył pałacu. Był to pałac przerobiony na hotel, w którym Czarny stworzył przyczółeka na czas wojny. Tyle tylko, że tym razem zbliżała się do niego od tyłu.

Zawyła nieco ciszej niż zrobiłaby normalnie by dać znać czujkom. Była pewna, że Czarny i Harad takie wystawili.

Nie myliła się. Na moment na jej ciele pojawiły się dwie czerwone kropki celowników laserowych. Po chwili jednak zniknęły. W jej stronę biegł wielki szary wilk. Przynajmniej tak wyglądał w nikłych światłach hotelu, które odbijały się od śniegu. Rzucił się na nią gdy tylko odległość zmniejszyła się do kilku metrów.

Żenia odstąpiła w trajektorii lotu, domyślając się kto biegł jej na spotkanie.

Wilk odwrócił łeb, gdy przelatywał obok dziewczyny. Przekoziołkował w śniegu, i zaczął się podnosić. Zmienił też formę, a dziewczyna bez problemu rozpoznała w postaci Gustawa.

- Robisz się coraz szybsza - powiedział z uśmiechem strzepując śnieg z podkoszulki. Było zimno, a on najprawdopodobniej rytuał przypisania ubrań prowadził jeszcze latem.

-Albo Ty wychodzisz z formy - zacmokała Żenia i ruszyła w stronę Fenrisa z lekkim uśmieszkiem.

- Ty mi tu nie cwaniakuj młoda! - Zaśmiał się w głos i objął dziewczynę. - Szkoda, że nie było cię na wielkiej popisów e Czarnego. Ale spoko, będziesz jeszcze spijać śmietankę.

Żenia wtulona w potężne ciało wojownika mruknęła:
- Dobrze Cię widzieć, Guciu. Nie mogę się doczekać. Chodź do środka. Opowiesz mi po drodze. A… A Maksim i Wojtek wrócili?

- Tak. I Michał też. Max i Ronin przywieźli cyborga. Czarny go zamknął. Michał dogadał wsparcie z Torunia. Szczurołaki. Nosiciele Plagi. Pomogą nam z wirusem. - Gutek podrapał się po głowie. - No i mają tego Kabloglowego. Fenomenalny koleś. Rozpierdzielamy z nim internety. Choć i tak się porobiło. W sylwestra zasłona padła. Shinzou podało do publicznej wiadomości informacje o wilkołakach, wampirach i innych cudach. W zasadzie to prawie największa zmiana. No może poza Perfekcyjnym Metysem. Przybył na zgromadzenie Czarnego. Razem z twoim braciszkiem w roli suflera. - Gustaw wyszczerzył się szeroko odsłaniając rząd równych zębów.
- Potwierdził słowa Czarnego i przyznał, że jedyną drogą będzie uwolnienie Żmija.
Nagle Gutek spochmurniał.
- Problem jest tylko z twoja watahą. Coś im się poprzewracało. Jakby pomieszały im się zmysły, czy coś. Podobno inni Tancerze Skór też się zachowują, jakby skończyły im się psychotropy, ale to musisz z Antkiem pogadać. Ja nie wiem o co biega.
"Ale my wiemy"

Gdy weszli do hotelu dziewczyna poczuła falę ciepła. Dopiero teraz zdała sobie sprawę jak zimno było na zewnątrz.

-Ile mnie nie było? Tyle wieści…

- Pięć dni? Siedem? Nie jestem pewien. Chyba pięć. 27 grudnia nas zostawiłaś, prawda? Z wiecem Czarny przyspieszył, bo zaczęli namierzać niektóre Caerny.

- Nie zostawiłam. Poszłam po pomoc - Żenia łypnęła na Gucia - muszę pogadać z Czarnym. Gdzie go znajdę?

- Albo siedzi w piwnicy, albo u siebie. Jeśli u siebie, to śpi, wiesz dochodzi 4 nad ranem.

- ojej. Wyciągnęłam cię spod pierzynki? - szturchnięcie pod żebra było prawie jak ulubiony prosty Gucia. Żenia mrugnęła przy tym czując jak nałożyła na siebie maskę. W środku nie czuła potrzeby wydurniania się.

Gustaw szturchnięty wypuścił głośno powietrze i zakaszlał. Dziewczynie zdawać się mogło, ze czuła chrupnięcie pękających tkanek pod ręką.

- Nie… odpowiedział po chwili unosząc się dumą i zagryzając zęby z bólu - miałem wartę. Ktoś musi pilnować tych którzy śpią. I młodych, żeby nie podziurawili mi kumpeli. Chociaż… o ciebie to nie ma co się martwić.

Odwrócił się na moment niby czegoś szukając, ale dziewczyna zauważyła, że sięga dłonią do swoich żeber.


-Cieszę się, że trafiłam na Ciebie. Brakowało mi Ciebie i reszty. Bardzo, Guciu. - Żenia wspięła się na palce i cmoknęła wilkołaka w policzek. Ostrożnie. Bała się zostawić siniaki.

- O, Czarny nie śpi! - powiedział Gustaw otwierając drzwi do piwnic, gdzie tliło się światło.

- Pójdę z nim pogadać. Ty wracaj pod pierzynkę - Żenia jeszcze raz cmoknęła wilkołaka w policzek niczym brata.

- Ja mam wartę. Wracam do kotów - Gustaw odwrócił się.
- Pa, Guciu - Żenia pomachała przyjacielowi.
 
corax jest offline