Zmierzch 21 Brauzeit 2518 KI, brama Herrendorfu
Duszny powiew wypełnił usta jak spory trujących grzybów, była to ta sama trucizna, która ukazała oczom porażkę Ametystowej Czarodziejki. Jabłka przegniły niezebrane, kobieta poroniła, wojownik porzucił mur tarcz, nawałnica zniszczyła zbiory, otruto księcia. Świat Olivii chciał runąć, a dziewczyna desperacko chroniła go od upadku. Nie zauważyła kiedy wyszarpnęła z jaszczura miecz, w lewej dzierżyła magiczne światło. Przypomniała sobie przestrogę z dawnych kronik.
Magiczne światło osłabia nieumarłe istoty, ale noszący go będzie pierwszą ofiarą ataku.
Zamierzała doskoczyć do czarodziejki nie wiedząc w owej chwili, czy chce ratować Katerinę, czy jej kostur, którego pożądała.
Czy chce? Czy może jeszcze ratować ową? - smagany magicznymi obrazami wzrok Olivii w mgnieniu oka oceniał jak
Dhar przemienił Panią Lautermann.
- Brama! ma zostać otwarta! Hans Hans jeszcze chwilę! Chwilllle jeszcze!
- Leto brama! - krzyczała za Morrowianami, zbliżając się do laski dzierżonej jeszcze przez Panią Ktarinę Lautermann. Wyniosłą niedawno czarodziejkę. Zamęt hipnotyzował Olivię, ale przydawał jej też dziwnej śmiałości i opanowania, chaos tym większy, że okraszony całym zamętem eteru.
Świecący konar wystawiła do przodu, mając nadzieję razić nim wolę nieumarłych, pomna jednak płonności samej odwagi i pewności siebie, którą reprezentowała spowita w
Dhar czarodziejka, ostrożnie oceniała czy czarownica jest żywa, martwa, opętana, lub gorzej jeszcze zaczarowana.