Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2019, 13:04   #11
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Amanda uśmiechnęła się na ten dziwny komplement i podała okrytą dłonią, nieco ubrudzoną deszczem i błockiem rękawiczkę.

- No dobra, to sprawdźmy czy to w ogóle warte jest zachodu. - Wydobyła z wozu broń, plecak i podarunek od rodzinki. - Jak masz na imię? - Spojrzała na dryblasa, którego przydzielił jej rusek. Była ciekawa czy gostek szedł z nią by rzeczywiście pomóc czy ją na końcu odstrzelić.

- Michael. - facet nie był tak wylewny jak szef, sprawiał wrażenie typowego, szeregowego żołnierza albo członka gangu. Był ubrany w wysokie, podgumowane spodnie kończące się na piersi, kurtkę i płaszcz. Był więc całkiem przyzwoicie przygotowany na zmaganie się z deszczową aurą.

- Wobec tego Michael. - Amanda zarzuciła karabinek na plecy. - Otwórz właz i schodzimy.

Facet łypnął na nią wzrokiem, potem podobnie na swojego szefa i resztę towarzystwa. Ten lekko skinął mu głową więc Michael podszedł do ich furgonetki, otworzył ją i wyjął z niej łom. Z tym stalowym prętem w dłoni ruszył przez ponurą ulewę w stronę włazu którego z miejsca gdzie stali nawet nie było widać. Chociaż gdy podeszli bliżej to dało się dostrzec ciemniejszy owal w zalanym wodą i strumieniami asfalcie. Michael przystanął przy tym włazie i z pomocą łomu otworzył ten ważący kilkadziesiąt kilo włazi z głośnym zgrzytem odwalił go na dół. Potem wyprostował się i popatrzył w ciemną jamę. Odsunął się i wymownym gestem zaprosił towarzyszkę aby czyniła honory domu.

- Jak masz mi pomagać to schodź i powiedz, w którym kierunku biegnie tunel. - Amanda zerknęła w głąb ciemnego przejścia i wyjęła swoją wysłużoną latarkę.

- Sama schodź. Ty się na tym znasz, ty masz znaleźć drogę. Będę tuż za tobą. - Michael też wyjął swoją latarkę i zaświecił w dół. A w dole jak można się było spodziewać rwał żwawy potok. Chociaż z góry trudno było ocenić jak głęboki. Nawet od samego patrzenia robiło się zimniej.

- Ech no i dlatego chcę byś poszedł pierwszy. Weź nieco wyluzuj, chcę rozeznać się na który kierunek mamy się kierować. - Amanda przewróciła oczami. - Jak się cykasz to zejdź do końca drabinki i powiedz mi tylko, w którym kierunku mamy tunel i wróć.

Odpowiedziało jej ciężkie spojrzenie twarzy nie skażonej ani promieniami słonecznymi ani blaskiem uśmiechu. Miała wrażenie, że albo facet sonduje ją jak bardzo mówi poważnie a może nawet myśli, że żartuje.

- Na serio tak po prostu będzie prościej. - Inu westchnęła ciężko. - Faceci w tych czasach… Poczekaj tu, zaraz i tak będę musiała wyjrzeć i nie chcę ci zaglądać do tyłka.

- Jak będziesz szła przodem to ja będę się mógł gapić na twój tyłek. - zauważył Michael i nie wdawał się za bardzo przekonany do argumentów Amandy aby miał pierwszy zejść na dół.

- I tu nie masz co narzekać, co? - Inu zeszła na drabinkę przypinając latarkę karabińczykiem do zapięcia kurtki. Musiała się tylko upewnić czy tunel idzie wzdłuż drogi… jeśli jednak ten Michael będzie jej srał na widok każdej kałuży to po kiego grzyba jej on. Rozejrzała się na dole, upewniając się w jakim stanie jest kanał.

A na dole było tak paskudnie jak na górze i jak z góry to wyglądało. Tylko więcej rwącej wody i ciemnej. Woda sięgała Amandzie do połowy ud. A była przecież na tym wąskim chodniku do chodzenia jaki był przy ścianie. W środku kanału musiało być jeszcze głębiej. A w dodatku przez tą wodę nie dało się zobaczyć co jest pod nogami ani dajmy na to gdzie kończy się ta krawędź chodnika.

Niemniej chociaż nie byli lekko, przyjemnie ani bezpieczenie to jednak stać i iść się dało. Chociaż w każdej sekundzie czuło się napór bieżącego, podziemnego strumienia w jaki zmieniły się kanały przy takiej pogodzie. I jaka zimna była ta woda! To wszystko sprawiało, że przepatrywaczka zdawała sobie sprawę, że choćby z tego względu zbyt długo tutaj nie wytrzyma. Pół godziny, może godzina a dłużej robiło się zbyt ryzykownie że względu na osłabienie przy zmaganiu się z prądem i temperatura.

A jak razie dostrzegła w snopie światła latarki krzyżówki prawie zaraz po sąsiedzku. Kanały biegły pod ulicami więc zwykle miały podobną sieć jak one. Tutaj skręt w prawo powinien kierować się pod ta ulicą która na powierzchni była zasypana gruzem pod którym gdzieś tam powinno być to centrum handlowe jakie mieli odnaleźć. Za sobą widziała jakiś bezimienny tunel pełen wody. Gdzieś tam dalej też powinny być krzyżówki i linia biegnąca w stronę grozowiska tylko pod równoległą ulicą.

Amanda uniosła głowę.
- Michael ja ruszam. Chcesz iść to złaź. - Amanda przywarła ciałem do boku kanału starając się szukać miejsc i obiektów, których mogłaby się chwycić gdyby nurt stał się zbyt rwący. Ostrożnie stawiała krok za krokiem, świecąc latarką po powierzchni wody. Głównie przed sobą, ale czasem sprawdzała też czy nic za nimi nie podąża.. a przede wszystkim czy podąża za nią Michael.

Michael jednak zszedł i to zaraz po tym jak zeszła tam przewodniczka. A co by nie mówić, w tych pełnym wodnej kipieli, mrocznych tunelach jednak obecność drugiego człowieka jakoś tak po ludzku dodawała otuchy. Drugie światełko w tynelu jakie prześlizgiwało się po zarośniętych czymś ścianach przechodzących płynnie w łukowate sklepienie. Parcie wody też było silne. Wyglądało na to, że trudniej byłoby wybrać gorszą pogodę na takie podziemne eskapady. Te tunele dawnych kanałów zmieniły się w rwące, podziemne rzeki przy tak intensywnych i silnych opadach jakie padały od rana.

Same tunele też były trudne do przejścia. Światło latarek nie przenikało pod rwącą wodę odbijając się od niej. A okazało się, że zatopionych w tunelach gratów jest całkiem sporo. I nie wszystkie wystawąły z wody więc regularnie albo Amanda albo Michael wpadali na coś, potykali się ale jakoś udawało im się nie wpaść do rwącej kipieli jaka rwała głównym nurtem dawnego kanału.

Gorzej poszło przy przeskakiwaniu przez inny kanał, gdy musieli przedostać się na drugą stronę. Amanda jako pierwsza wzięła rozbieg i chociaż biegło się bardzo ciężko, raczej brnęło przez wodę sięgającą do połowy ud. Pewnie dlatego Amandzie udało się przedostać na drugą stronę ledwo - ledwo. Nie wpadła do wody tylko dlatego, że ostatniej chwili złapała się jakiegoś wystającego ze ściany czegoś. Więc chociaż czuła, że już zaczyna osuwać się w wodną kipiel to złapanie się czegoś tabilnego uratowało ją przed upadkiem. Michael albo miał mniej szczęścia albo nie był tak skoczny. Bo chociaż przeleciał nad większością przeszkody to nie miał najmniejszych szans przedostać się na drugą stronę. Całym ciężarem runął w wodną kipiel ochlapując przy okazji wszystko dookoła. I chociaż zdołał się złapać krawędzi “peronu” więc prąd go nie porwał w dal to jednak przemoczony był cały. Zdołał wspiąć sie z powwrotem na boczny chodnik kląc i otrzepując się przy tym niemiłosiernie.

A niedługo potem to przepatrywaczce powinęła się noga. Trafili na dłuższy kawałek gdzie chodnika nie było i trzeba było przejść tak aby nie dać się porwać podziemnej rzece. Tu potrzeba było zwykłej, fizycznej siły aby stawić opór prądowi. Amandzie wyszło to dość słabo. W pewnym momencie prąd ją po prostu zbił z nóg gdy pod wodą jakiś porwany wodą rupieć uderzył ją w nogi i straciła równowagę. Zdołała się złapać czegoś ale miała kłopoty aby kontynuować podróż dalej. Utknęła. Tymczasem jej podziemny partner który dotąd ze swojego miejsca oświetlał jej drogę, widząc co się dzieje, wszedł w ślad za nią do tego tunelu i bez zauważalnych problemów dotarł do miejsca gdzie utknęła. I dalej, we dwoje, dzięki stabilnej podporze jaką stanowił, udało im się przedostać na drugą cześć tunelu. Tam mogli wyjść oboje chociaż byli oboje już całkowicie mokrzy i zziębnięci. Biorąc pod uwagę, że jeszcze trzeba było wrócić podobną trasą czasu na aktywność mieli niewiele. Ale dotarli do jakiegoś podziemnego rumowiska gdzie wody było mniej, sięgała tylko do kolan. Trafili nawet na jakiś właz na powierzchnię który był odwalony ale gdy od dołu świecili latarkami to chyba była tam jakaś wolna przestrzeń chociaż niewielka. Ale chyba powinno dać się wyjść.

Amanda czuła jak jej ciało męczą dreszcze. Nawet przyglądając się włazowi starała się robić drobne kroki by nie wyziębić ciała. Zastanawiała się czy już mogą być w pobliżu supermarketu.
Spojrzała na swojego, równo mocno co ona, przemoczonego towarzysza. Jaka była szansa, że Michael pójdzie przodem? Marna. Sięgnęła do drabinki i zaczęła się wspinać, starając się coś usłyszeć mimo szumu wody.

Gdy wspięła się poza ostatni schodek ujrzała ciemność. Ale dzięki starej latarce mogła się przebić światłem przez tą ciemność. Okazało się, że chyba jest na dawnej ulicy. Tak można było sądzić po asfalcie dookoła niej. Ale ta ulica była przywalona gruzami. Te jednak ułożyły się tak, że nie gruchnęły do samej ziemi tylko utworzyły wolną przestrzeń akurat by można było usiąść albo iść na czworakach. Przestrzeń wokół włazu ciągnęła się jakąś szczeliną wśród tego osypiska. Po prostu tak trafiło, że właz był na linii tej szczeliny. Ale nie dało się z okolic włazu rozpoznać gdzie obie jej strony prowadzą.

- Ciasno tu. - Amanda zwróciła się do tkwiącego na dole mężczyzny. Ostrożnie stanęła na ostatnim szczeblu drabinki i sprawdziła dłonią jak stabilne jest zawalisko. - Będzie trzeba się czołgać.

- A widać to centrum?
- z dołu dobiegł Amandę głos i światło czekajacego tam mężczyzny. Sama nie była pewna czy to docelowy adres bo za mało było widać a ten fragment ulicy mógł być właściwie gdziekolwiek. A gruzy nad głową chociaż przeciekaly wodą przrciekajaca gdzieś tam z góry to chyba nie miały zamiaru zaraz zwalić się dwójce szwendaczy na głowy.

- Stąd nie… muszę podejść i sprawdzić. Idziesz za mną? - Zerknęła na mężczyznę i wyszła, przyklękając na dawnej jezdni.

- Ale ciasno. - Michael który był wyraxnie postawniejszy niż Amanda nie ukrywał swojego braku entuzjazmu co do penetracji okolicy. Wyszedł po drabince przez wlaz tak samo jak przed chwilą przewodniczka. Teraz klęczał obok niej i tak samo jak ona przyswiecal sobie latarką po tej ograniczonej przestrzeni. - Którędy teraz? - zapytał gdy już napatrzyl się na obie, niezbyt zapraszające z wyglądu krańce szczeliny. Byli chyba gdzieś na środku dawnej ulicy bo w pobliżu nie było widać żadnego chodnika. Z drugiej strony było coś widać tylko na kilka kroków a dalej zaczynały się jakieś załomy szczeliny.

- Trzeba sprawdzić. - Amanda ruszyła pomału w kierunku pierwszego załomu po prawej by się nieco rozejrzeć. - Podpełzłabym tam… idziesz? - Inu zerknęła na swego towarzysza, po czym nie czekając na jego odpowiedź ruszyła dalej. Niepewnie przyglądała się gruzowisku ponad jej głową, jakby szukając jakichkolwiek znaków, że może się zaraz zawalić.

Barczysty mężczyzna o zarośniętej szczeciną twarzy skinął głową. Trochę jakby na potwierdzenia a trochę jakby dawał Amandzie znak by szła dalej. A raczej pełzała. Przestrzeni było bowiem zbyt mało. Może przez chwilę daliby się radę przeciskać czy raczej aby jedno jakoś przegramoliło się przez drugie ale raczej nie na stałe. Więc byli skazani aby iść jedno za drugim. I to Amanda robiła tutaj za przewodniczkę.

Było ciemno. Na zewnątrz niby pochmurny i deszczowy ale jednak był dzień. Tutaj jednak nic z powierzchni nie docierało. Jak w grobie. Przynajmniej nie światła. Co innego woda. Ta jakimiś szczelinami przeciekała aż tutaj więc z “sufitu” kapały krople a nawet całe strumyki brudnej, zimnej wody. Amanda musiała iść na czworakach aby się zmieścić w tych ciasnych przestrzeniach. O ile wcześniej masa i gabaryty zdawały się sprzyjać bardziej Michaelowi gdy przedzierali się przez nurt w kanałach to teraz jej było łatwiej tak samo jak wcześniej jemu.

Szczelina szła zygzakiem jak zazwyczaj rysowało się błyskawicę. Ogólnie chyba szła po skosie zasypanej ulicy co można było poznać po widocznych na niej namalowanych pasach oznaczających właśnie pasma do danego kierunku jazdy. Ale zbliżali się. Dopełzli do krawężnika i chodnika więc musieli być już bardzo blisko krawędzi dawnego budynkau. I rzeczywiście po chwili w świetle latarki Amadna dojrzała, że gruz zawala dalszy bieg szczeliny. Ale za to z boku była dziura. Chyba powstała w rogu dawnego okna wystawowego. Była na tyle duża aby można było się przecisnąć do środka. Może osoba z małym plecakiem. Chociaż coś o gabarytach plazmy na ćwierć ściany czy stołu nie było szans aby tędy przecisnąć. Ale w świetle latarki zorientowała się, że chyba dotarli na miejsce. Widziała bowiem wewnątrz budynku jak promień światła wyławia jakieś regały, manekiny i inne precjoza typowe dla dawnych sklepów.
 
Aiko jest offline