Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2019, 14:54   #148
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

Jazda batmobilem… TYM batmobilem, należącym do TEGO nietoperza, nie sprzyjała rozmowom. Angie uwielbiała szybką jazdę ale nawet dla niej prędkości, które rozwijał ów pojazd były nieco zbyt duże. Szczególnie gdy w grę wchodziła także jazda po chodnikach. Nie czuła się także zbyt komfortowo gdy mijali inne pojazdy o włos i to niemal dosłownie w niektórych przypadkach. Była to jednak jazda, z której i tak wyniosła więcej radości niż z tego co zafundował jej Bury. Z przyjemnością wytłumaczyłaby Witoldowi, że czasy neandertalczyków dawno już minęły. Teraz kobiety miały prawo do własnego zdania i podejmowania własnych decyzji. Gdy zaś kobieta mówiła nie, nie oznaczało to że się zgadza tylko w inny sposób.

Cóż, z pewnością miała się jeszcze nadarzyć okazja by wytłumaczyć te proste prawa owemu mężczyźnie, póki jednak co udało im się w całości dotrzeć do czegoś co najwyraźniej było leżem nietoperza. Niestety, nie była to jaskinia, a przynajmniej Angie nigdzie nie widziała oznak takowej. Może pod ziemią? Pewnie, czemu nie, w końcu najwyraźniej wylądowali w Gotham które sklonowało sobie swojego własnego pajęczochłopaczka, względnie pożyczyło oryginał od Marvela. Ciekawe czy Kapitana Amerykę też gdzieś chowają, z chęcią by sprawdziła czy w realu tez ma taki płaski tyłek.

- No dobra, to gdzie my właściwie jesteśmy? - zadała pytanie, nie kierując go do nikogo konkretnego. Wysiadła z batmobilu gdy tylko było to możliwe i teraz stała obok rozglądając się i próbując dojść do tego, co dalej niby mają robić. Ten sen zaczynał być coraz bardziej interesujący chociaż osobiście wolałaby się już jednak obudzić. Z każdą mijająca chwilą coraz trudniej jej było zachować pozory normalności. Coraz trudniej było trzymać się tego wewnętrznego spokoju, który ją opanował po przebudzeniu. Jeszcze kilka takich akcji i jak nic zacznie krzyczeć. Tego zaś, w obecnej chwili, wolałaby jednak uniknąć.

Witold wysiadł z batmobilu po drugiej stronie. Wydawał się spokojny. Z drugiej strony ciężko było ocenić o czym myśli - gdy szarżował na niego Żelazny Sowieta, twarz mężczyzny niewiele się różniła…
- W wyjątkowo jasnej i przemysłowej jaskini Batmana - odparł Bury, rozglądając się po hali w skupieniu. Zmarszczył nieznacznie czoło, intensywnie analizując sytuację. Nie spieszył się jednak z wnioskami. Jeśli chodziło o ilość wypowiadanych słów na minutę, był kompletnym przeciwieństwem Adama.
- Mam wrażenie, że to jakaś pułapka dla naszego umysłu.

Batman na wspomnienie Barbary Gordon przystanął i odwrócił się niespiesznie. Stał nieruchomy jak gargulec.
- W tym świecie też pracują nad zaczątkami tej technologii. I mylisz się dzieciaku. Nie jesteśmy prawdziwi, ale istniejemy. Przemyśl to.
Oczy Spider-Mana otworzyły się szeroko.
- Zaraz, zaraz! Jak to nie jesteśmy prawdziwi? Przecież widzę słyszę, jak mnie walną, to boli i raczej nie chciałbym spaść z wieżowca. Myślę, czuję… Muszę być prawdziwy.
Batman nie odpowiedział.

Witold skierował podejrzliwe spojrzenie na Batmana. Proste stwierdzenie wypowiedziane przez zamaskowanego mściciela wprawiło mężczyznę w zamyślenie. Co to wszystko mogło do cholery oznaczać?
- Dzięki za wsparcie - odezwał się po raz pierwszy bezpośrednio do człowieka-nietoperza. - Jeżeli istniejecie… Czy to znaczy, że ktoś was wytworzył za pomocą umysłu? Co właściwie łączy was z Żelaznym Sowietą i czemu znaleźliście się w tym bloku co my?

- Brzmi jak wytwór wyobraźni… Sennej, dla przykładu - mruknęła Angie, nadal nie będąca gotową do odrzucenia swojej teorii. Ten, którego właśnie wyposażono w całkiem nieźle wyglądający “kostium” zdecydowanie za dużo gadał, jak na jej gusta.

- Nie wiem wszystkiego. Jakie ma znaczenie to czy się istnieje, gdy jest ktoś, kogo trzeba powstrzymać przed krzywdzeniem innych? Gdzie stawiacie granice istnienia, gdy ktoś cierpi? Sowieta rośnie w siłę, a ja szukam broni, która może go powstrzymać. Każdy krwawi. Nie ważne jak bardzo jest Super.

Witold wziął głębszy wdech. Batman nie potrafił, albo nie chciał wyjaśnić tego co zaszło. Był przy tym równie rozmowny co on sam. Czyli prawie wcale.
- Jaka jest nasza rola w tym? Ten świat jest realny, lecz ktoś go odkształcił? I czemu właściwie nas tu przywiozłeś?

- Tu jest bezpiecznie. Przez jakiś czas. Dopóki ludzie Sowiety nas nie znajdą. Nie jesteście jedynymi intruzami, ale jesteście jednymi z nielicznych, którzy mają moc. Nie znam sposobu na unieszkodliwienie Sowiety. Wciąż nad nim pracuję.

- Czy wiesz może w jaki sposób się tu znaleźliśmy? - pytanie to nie chciało zniknąć z umysłu Angie już od jakiegoś czasu, pojawiając się i znikając w zależności od natężenia akcji. Odpowiedź pozwoliłaby także wykluczyć niektóre z opcji wyjaśniających gdzie się znajdują. Wątpiła by ten świat był realny ale jakoś już mniej wątpliwości dawała temu, że nie mogą tu zginąć. Nic z kolei nie dawało pewności, że śmierć tutaj, nie przełoży się na śmierć w realnym świecie. Była to jedna z nielicznych teorii co do których zgadzała się z Adamem.

- Nie - odparł Batman.

- Wiesz czy możemy tu umrzeć? - wtrącił Bury.

- Nie - powtórzył Nietoperz.

Witold westchnął głośno. Liczył, że jego idol z dzieciństwa choć odrobinę rozjaśni sytuację, ale tak naprawdę rozmowa z nim przywoływał jedynie coraz więcej pytań.
- Nie wiem o jakich mocach mówisz, ale jak mi załatwisz kałacha i granaty to pomogę z Sowietą. Nie mam pojęcia co się dzieje, więc wolę trzymać się jasnych celów.

- Te moce… - z tego co Angie pamiętała, Batman nigdy nie był szczególnie rozmowny więc chyba takie “nie” i “nie” nie odbiegały zbytnio od jego stylu. Były jednak nad wyraz wkurzające w sytuacji, gdy od pełnych odpowiedzi mogło zależeć jej życie.
- Masz może lub znasz jakiś sposób żeby je przetestować? Z pewnością ktoś taki jak ty wpadł już na jakiś pomysł… - był to strzał w ciemno ale w końcu mieli, o ile był prawdziwy i na chwilę założy się że w to wszystko można wierzyć, do czynienia z niezwykle inteligentną osobą, która na dodatek wydaje się o niebo bardziej zorientowaną w sytuacji.

Skinięcie głową, jakie otrzymała napawało nadzieją...
- Używać ich.
… przynajmniej przez chwilę.

- Przypomina to świadome śnienie. Moja moc z Placu Zwycięstwa nie zadziałała a wolę o niej nie mówić bo nie wiem czy to nie jest jakaś metoda na wyciągnięcie informacji - Powiedział Adam po dłuższej chwili milczenia - Oczywiście, patrząc od strony filozoficznej istniejecie jako idee które mają wpływ na życie milionów ludzi ale ja bym wolał jednak wrócić do prawdziwego świata niż walczyć z Sowietą - Stwierdził kaleka.

- Każdy by wolał. Ale Batman ci nie pomoże - rzucił Witold oddalając się, by następnie usiąść pod ścianą. Prawdę mówiąc czuł palenie w nogach od tej całej gonitwy za Żelaznym Sowietą. Skoro chwilowo znajdowali się w bezpiecznym miejscu, zamierzał to wykorzystać. Jako żołnierz nauczył się korzystać z każdej możliwej chwili odpoczynku. Przymknął oczy, nie wiadomo czy drzemiąc czy medytując…

- Najpierw by trzeba wiedzieć z jakimi mocami ma się do czynienia - mruknęła pod nosem Angie po czym rozejrzała się dookoła. Miejsce wydawało się dość duże, może faktycznie spróbuje…
- To całość tej bezpiecznej kryjówki czy też masz jeszcze jakieś podziemia z tajnym laboratorium i całą tą nietoperzową zbieraniną? - zapytała, bo w sumie wcale nie czuła się zbyt pewnie z tym pomysłem na wypróbowywanie mocy w nawet takim otoczeniu. Jakby się gdzieś znalazło coś solidniejszego, co by dla przykładu nie spadło człowiekowi na głowę, byłoby o wiele lepiej.

Batman nie odpowiedział, ale za to wtrącił się Peter.
- Chwiluuunia. Dajcie mi to zrozumieć. Jesteśmy w świecie, którego nie ma i nas też nie ma, tak? Skąd to niby wiesz?
- Skąd masz wspomnienia?
- Z Nowego Jorku…

Nietoperz skinął głową, zaś Spider-Man wydawał się zaczynać rozumieć.

To, że przebywali obecnie w świecie, którego nie ma, jakoś wcale nie było dla Angie wielkim odkryciem. Od początku twierdziła, że to sen. Chociaż z drugiej strony mogła to też być inna rzeczywistość, inny wymiar… Nadal, jak dla niej, było zbyt mało informacji. W przeciwieństwie do tej dwójki, geniusz z niej był raczej marny. No, względnie przeciętny, nie było powodu by zaniżać własną wartość…
- Ok, czyli twoje wspomnienia są z NY - wskazała na pajęczaka. - Twoje pewnie z Gotham - jej palec powędrował w stronę nietoperza. - Moje z Bielska, a konkretnie z walącego się na głowy korytarza w pewnej posiadłości pewnego… Pomińmy tą kwestię… A wasze? - pytanie to skierowała do pozostałych. Skoro było bezpiecznie, najwyższa też była pora by zebrać będące w ostrym deficycie informacje.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline