Kestyr Żelaznoręki niemal cały czas milczał. Dopiero gdy między jego towarzyszami pojawiły się zgrzyty przemówił. - Bracia, poniechajmy niesnasek między nami. Celem naszym są nasi wrogowie. Każda kłótnia między nami ich umacnia w swej sile.
Ciężko było wyczuć, czy jego słowa są krytyką postawy kapitanów, czy też zwraca się ledwie do swoich kolegów. - Myślę, że ten z nas, kto ma najlepsze przeszkolenie taktyczne powinien być naszym przywódcą. Myślę o bracie Kadirze. Wiedz bracie, że jeśli odmówisz, to ja jestem gotów przyjąć ten ciężar na swe barki. Choć mniemam iż ma wiedza bardziej przyda się w kontaktach z ich technologią. Co zaś do przysięgi - uderzył dwukrotnie potężną rękawicą w jeszcze potężniejszą płytę na piersi - Chwała i Honor! To na co powinniśmy przysięgać!
Po wszystkim wszedł do zbrojowni. Wybrał broń, dobrał amunicję, celownik i tłumik. Zajęło mu to ledwie chwilę.
Dużo dłużej spędził w sekcji sprzętu pomocniczego. Stamtąd udał się bezpośrednio do kliniki na szybki zabieg przed startem.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |