Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2019, 17:10   #95
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Kolejne dni semestru mijały Leilenie szybko i jednocześnie bardzo przyjemnie. Wiedźmi rękopis okazał się trochę bełkotliwy, ale faktycznie bardzo przystępnie tłumaczył jak wykorzystać magię do naginania cudzej woli. Jak sprawiać, by coś co uważało się za szalone stawało się tylko trochę nietypowe. Niestety taka magia działała tylko przez jakiś czas. Jeśli ofiara miała moment by zastanowić się na spokojnie nad swoimi czynami, to nieubłaganie przychodziła refleksja i wszystko się rozsypywało. Według bezimiennej wiedźmy wszystko sprowadzało się więc do tego, by wrzucać ofiarę do wody i jak najdłużej nie pozwolić jej przestawać pływać.
W czasie, który Lei poświęcała urokom i transmutacjom, Lily wytrwale eksperymentowała sobie z okiełznaniem najróżniejszych energii. Jej natura skakała z jednego bieguna kreacji: szycia, majsterkowania; do przeciwległego bieguna destrukcji. Nie sposób było się przez to przy niej nudzić. Upojne wieczory spędzane pod jedną pierzyną dodatkowo to ułatwiały.
Nawet wśród tak szalonej codzienności zdarzały się jednak sytuacje jeszcze bardziej zwariowane. Na lekcji u Danilla, ni z tego ni z owego, Umbero i Alden zaczęli pytać jak to jest z nieumarłymi. No bo wróżki, centaury i fey były takie pełne życia i wiadomo, że buzowały energią seksualną. Ale co z wampirami, albo duchami? Czy takim istotom nie było tęskno do łóżkowych swawoli? Blessed, normalnie dość chętny do długich wykładów, ten temat usadził błyskawicznie, stwierdzając że nekrofilia nie przynosi tantrystom żadnych korzyści. Koniec. A potem zmienił temat. Koledzy wydawali się jednak bardzo zadowoleni z tego, w jakie zakłopotanie wprowadzili nauczyciela i jeszcze długo siedzieli z głupkowatymi usmiechami na twarzach. Leilena zaczepiła ich w związku z tym tematem.
- Czyżbyście chcieli wypróbować swoje zdolności na jakimś cmentarzu? - zachichotała. - Fiutek takiego wampira musi być strasznie zimny!
- Ale jak się taki opije krwi, to musi gdzieś ją magazynować, nie? Sama pomyśl - Umbero, z każdym rokiem coraz roślejszy, chętnie podjął rozmowę.
- I myślisz, że ta krew to mu do rżnięcia potrzebna? - parsknęła dziewczyna. - Nawet jakby mi wsadzał, to jednocześnie by mnie wysysał. Mało bezpieczne.
- No wiesz, eksperymenty magiczne są niebezpieczne z natury - widać osobiste doświadczenia z sukkubem niewiele go nauczyły. Alden tymczasem z trudem tłumił śmiech.
- Wiesz, jak się nauczę więcej z transmutacji, to przemienię się w nieumarłą i popróbujemy na mnie, co wy na to? - wyszczerzyła się radośnie.
Blondyn nie wytrzymał i parsknął śmiechem.
- Wolę, jak jesteś ciepła - zapewnił, gdy trochę się uspokoił. - Widzisz, nam nie chodzi akurat o wycieczkę na cmentarz z łopatą - Umbero puścił w kierunku kolegi krzywe spojrzenie. - Tylko o plotkę o duchu w naszej Akademii.
- Z duchem to jeszcze trudniej będzie - tym razem to Lei miała problem z utrzymaniem w miarę poważnej miny. - Przebijecie go na wylot.
- No, to jest jakieś wyzwanie - Alden przejął rozmowę, a Umbero wyglądał na niezadowolonego z tego, że tajemnica się rozprzestrzenia. - Ale ze wszystkich miejsc, czemu u nas? Co tu może przyciągać duchy? - cóż, historia budowli w której rezydował licz mogła być jakąś sugestią, która przychodziła Lei do głowy.
- Ja bym stawiała, że jeśli rzeczywiście jest, to jest pozostałością tego, co było tu wcześniej - wzruszyła ramionami. - Ale ja chyba podziękuję za próby wywoływania go.
- Nie jesteś ciekawa? - Alden był awanturnikiem. Niebezpieczeństwo go nakręcało zamiast odstraszać.
- Nie jestem gotowa mierzyć się z nim w razie czego - zaakcentowała te słowa. - Może kiedyś. Ale walka to nie moja działka.
- Żaden kłopot - wtrącił się Umbero. - Nie do każdej rzeki trzeba wchodzić.
- Ale każdej można pomacać - mrugnęła wesoło Lei i zostawiła ich, kierując się na następne zajęcia.
W kolejnych dniach Lei nie słyszała już plotek o duchach. Może kolegom z roku się coś pokiełbasiło, a może... faktycznie chcieli spróbować jak to jest z truposzem. Wszak zboczeń w Akademii nie brakowało.
Lei jednak nie poświęcała się wyłącznie nauce. Smykałka biznesowa również była w niej żywa. Z domu przyszła wiadomość, że współpraca z Fourtail się rozwija. Ojciec był z tego zadowolony, choć w liście który skreślił kurtuazyjnie narzekał, że przez to rzadziej bywa w domu. Leilena nie mogła przy tym nie pomyśleć o tym, co też jej mama mogła porabiać w domu sama z dwójką dzieci... w tym z synem, do którego przecież już kiedyś się dobierała.
Ale nie tylko Mongle'owie poza stolicą mogli szukać złota. Rudowłosa nie miała zamiaru porzucać swojego własnego projektu krawieckiego, szczególnie teraz, gdy nawiązała nowe znajomości. Tabitha była wciąż dość wstydliwa i nie było szansy by namówić ją na coś bardzo wyzywającego. Za to Aithe? Lei z typową dla siebie szczerością skorzystała z chwili sam na sam, kiedy konsultowała z nauczycielką tajniki zmian rozmiarów. Zapytałą wprost, czy pani profesor nie zgodziłaby się na uszycie jej nowej kreacji.
- Ach tak, twoje hobby, którym zajmujecie się z Lily - Aithe była nieźle poinformowana, choć sprowadzanie dobrze rozkręcającego się biznesu do "hobby" było trochę umniejszające.
Lei to nie przeszkadzało, pewnym nauczycielkom mogłaby wszystko wybaczyć.
- Ehe, a tu jest więcej chętnych na moje odkrywające pomysły. Wiem, że pani potrafi często zmieniać wygląd, ale może nie zawsze trzeba, jeśli jest coś bardziej zwyczajnego, za to równie… dobrze skrojonego - powiedziała, choć w znaczeniu “dobrze odkrywającego”.
- A czy to nie jest po prostu pretekst, byś mogła mnie obmacać? - blondwłosa kobieta zapytała kokieteryjnie.
- To jest jedna z zalet - odpowiedziała dziewczyna, uśmiechając się kącikiem ust.
- Czyli przyznajesz się? Do obmacywania swoich klientek?
- Tylko tych, które to lubią - przyznała bez zawahania rudowłosa.
- I są z tego zadowolone? - Aithe bezwstydnie flirtowała ze swoją podopieczną.
- Czy można nie być zadowolonym z dotyku moich małych rączek? - zamruczała Leilena, unosząc i machając paluszkami.
- Punkt dla ciebie - ustąpiła. - A skoro o małych rączkach mowa… Rozumiem, że panna Lily też byłaby obecna? Widzisz, chyba dość już ryzykuję prowadząc z tobą eksperymenty.
- Jestem coraz lepsza w mierzeniu, albo możemy ustalić krój i Lily wpadnie później. Jest tak podekscytowana tymi swoimi wybuchami, że często nie zauważa co się wokół niej dzieje - mrugnęła niezrażona uczennica.
- Miałaby nie zauważyć, jak się przy tobie prężę i eksponuję swoje kształty? - na podkreślenie swych słów, jakby obrażona, nauczycielka przesunęła dłonią wzdłuż piersi.
- Och nie, ona tylko domierzy później, już bez mojej obecności, żeby nie było podejrzeń - sprecyzowała dziewczyna, śledząc wzrokiem palce Aithe.
- Zgodzę się pod jednym warunkiem - palec wystrzelił błyskawicznie w górę. - Że sama ubierzesz się na te przymiarki w swoją najbardziej wyzywającą suknię.
- A którą uważa pani, za najbardziej wyzywającą? - zapytała z uśmiechem podopieczna. - Tę z długimi rozcięciami, czy na przykład tą z przeźroczystym dołem, gdzie mogłabym zapomnieć majteczek?
- Sama zdecyduj - poleciła nauczycielka, uśmiechając się już nawet nie zalotnie, a po prostu lubieżnie. - I przyjdź do mnie po zajęciach. Znasz mój gabinet.
- Będę na pewno! - obiecała i zadowolona wybiegła.
Na pozostałych tego dnia lekcjach nie działo się nic nadzwyczajnego. I może i dobrze, bo wyobraźnia podsuwała Lei najróżniejsze scenariusze spotkania z Aithe. Ostatni wykład nawet się trochę przeciągał i każda kolejna minuta wydawała się trwać z dziesięć razy tyle. Gdy lady Aurora pozwoliła uczniom się rozejść, Leilena mogła udać się od razu do swojego pokoju. Tylko co tu powiedzieć Lily w związku z nagłą przebieranką? Gnomka potrafiła być bardzo dociekliwa, szczególnie kiedy liczyła na jakąś pikantną historyjkę przyjaciółki. Rudowłosa wcale nie chciała ukrywać prawdy, nie całej w każdym razie. Przywdziała swój nowy nabytek, w którym jeszcze nie była na zajęciach - srebrną, wyzywającą sukienkę z odsłoniętymi plecami i nogami. I ogromnym dekoltem, gdzie piersi były zakrywane, ale pępek wcale nie, komponując się z pofałdowaną, obcisłą mini-spódniczką, kończącą się za pupą. Póki nie było gnomki, Lei nie czekała aż ta się pojawi. Na historyjki czas będzie później.
Na “konsultacje” musiała się niemal przekradać, bo spotkanie z jakimś kolegą lub koleżanką na pewno doprowadziłoby do szeregu pytań, a te zdecydowanie mogły poczekać. Szczególnie gdy piękna, jasnowłosa tantrystka już praktycznie zgodziła się na to, by panna Mongle jej dotykała. Zapukała do gabinetu i niemal od razu została zaproszona do środka. Aithe ubrana była niby tak jak na zajęciach. Ta sama, purpurowa szata z kapturem, długimi rękawiczkami sięgającymi aż do ramion. Wszystko dokładnie takie samo... z wyjątkiem przodu sukni.


Wielkie piersi niemal wylewały się na wierzch i przyciągały spojrzenie, teraz gdy zostały pozbawione skromnej, odpinanej jak się okazało, chusty. Dziewczyna weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Zatrzymała się przy nich, pożerając nauczycielkę spojrzeniem.
- Piękne - westchnęła i zmusiła się, aby ruszyć do przodu. - Dużo bym dała, aby móc panią taką częściej oglądać.
- Nie rozumiem - udała zdziwienie. - Taką, czyli jaką?
- Bardziej odsłoniętą - przyznała uczennica, przełykając ślinę.
- Przecież obie jesteśmy kobietami. Nie mam nic, czegoś byś wcześniej nie widziała - kokietowała nauczycielka.
- Och, tego konkretnego ciała nie było mi dane oglądać - uśmiechnęła się. - Piękno trzeba eksponować, aby dało się je podziwiać i adorować.
- To dlatego masz na sobie tak mało? - kobieta sama pożerała rozmówczynię wzrokiem. Badając dekolt godny rektorki i rozkoszując się zgrabnymi, odsłoniętymi nogami.
- Ja nie jestem spektakularna - przyznała. - Ale bardzo lubię kusić i podniecać swoim ciałem. Pragnę, aby każdy miał niegrzeczne myśli patrząc na mnie. A niektórym chciałabym pomagać te fantazje realizować.
- Parę niegrzecznych rzeczy przychodzi mi do głowy - powiedziała wprost Aithe, ale szybko przeszła do kolejnego tematu. - Dzisiaj nie prowadzimy eksperymentu, więc nasze poprzednie reguły nie obowiązują. Jakie zatem wytyczysz?
- Powinnam móc pani dotykać, jeśli chcemy sprawdzić, czy nasze pomysły będą mogły zostać zrealizowane - to była jawna bzdura, ale obie przecież to wiedziały. - Oczywiście to działa w obie strony, może pani też chciałaby mnie zobaczyć w jakiejś konkretnej kreacji kiedyś?
- Tylko dotykać? Nie całować czy lizać - zabrzmiało to ani jak pytanie, ani jak stwierdzenie. Czyżby pani profesor pozwalała Lei na coraz więcej?
- To zależy jakie kreacje, te do pobudzania i uprawiania miłości przydałoby się dopasować do odpowiednio podnieconego, wilgotnego ciała…
- Zatem? - zachęciła młodszą dziewczynę gestem dłoni.
Ta podeszła bliżej, wciąż niepewnie. Jakby zachęcając Aithe do pokazania na co pozwala.
- Jaki krój panią najbardziej interesuje? Co lubi pani pokazać, a czego nie?
- Nie, nie… Za chwilę - uniosła dłoń. - Musisz powiedzieć, jakie są reguły. Żadnego “to zależy”.
- Dotykanie wszystkich rejonów w dowolny sposób i mówienie wszystkiego na co ma się ochotę w kontekście strojów, pokazywania się i fantazji na ten temat - spróbowała Lei po dłuższym zastanowieniu.
- Żadnych poleceń? - upewniła się nauczycielka… albo kusiła jeszcze bardziej.
Onieśmielała tym zwykle bardzo wyrywną dziewczynę. Spłoniła się mocno i nauczycielka musiała widzieć, że pomija większość tego co miała w głowie, uznając to za zbyt śmiałe.
- Powinna być pani swobodna i szczera w tym co chcemy… osiągnąć… Nie mogę nic pani kazać…
- My chcemy osiągnąć? Ja chcę tylko nowe ubranie - uśmiechnęła się blondynka. - A ty?
- A ja chcę, aby czuła się w nim pani wyśmienicie, podniecająco i myślała o mnie, zakładając strój.
- Tylko tyle? - nauczycielka bezwstydnie pociągnęła w dół swój dekolt. Piersi wyskoczyły na wolność. - To pełna swoboda i szczerość twojej wypowiedzi?
- Tylko tyle… - szepnęła uczennica i jęknęła cicho. - Reszta to tylko wspaniały dodatek mojej ulubionej nauczycielki… z którą tak pragnę się kochać…
Usatysfakcjonowana tą odpowiedzią transmuterka skinęła głową.
- Zgadzam się na takie reguły. Obyśmy tylko nie przekroczyły granicy - mimo tej obawy wprost oblizała wargi. - Od czego zaczynasz swoją usługę? Przymiarki? Prezentacji jakichś projektów?
- Od wywiadu - odparła dziewczyna, z trudem odrywając spojrzenie od wielkich piersi. - Odpowiedzi na moje wcześniejsze pytania. To bardzo ważne, abym wiedziała co pani sprawia przyjemność. Wtedy mogłabym ją zaspokoić…
- Trudne pytanie. Codziennie mogę wyglądać inaczej i inaczej kusić. Choćby biustem. Podoba ci się, prawda? - ujęła własny sutek między palce.
- Bardzo, proszę pani - Lei jęknęła od gromadzonego podniecenia, podświadomie obejmując własną pierś przez materiał sukienki. - Może pani codziennie zmieniać, i wygląd i strój. Ale konkretny strój podkreśla konkretne walory. Ja to bym chciała nosić takie, aby skandalizować nawet Akademię - przyznała.
- Zaintrygowałaś mnie. Ale niby co mogłoby tutaj wzbudzić skandal? - zaśmiała się cicho.
- Coś obcego. Nienaturalnego. Coś co nie jest tak po prostu kanonem piękna? - zastanawiała się na głos rudowłosa. - Coś zakazanego również. Widziałabym też siebie w obroży i na smyczy. Jest chyba sporo możliwości, nawet tutaj… choć nie znam historii i nie wiem kto już czego próbował.
- Na zajęciach mimo wszystko chcemy móc się skupić na nauce, więc trzeba się ograniczać, Leileno - Aithe pokiwała palcem. - Ale w alkowie? Z kochankiem lub kochanką? Musiałabyś bardzo się postarać, żeby mnie zadziwić. A co dopiero zaszokować. Obroże są u nas powszednie - przygryzła wargę. - Co wcale nie znaczy, że czasem nie mam ochoty wziąć sobie z klasy jakiegoś kundelka - mrugnęła. - Odsłonięte plecy, nogi. A tam, nawet widoczne łono to tutaj nie pierwszyzna, przecież Oloma chodzi prawie nago przy tej jej prześwitującej szatce.
Musiała widzieć jak rudowłosa jęknęła na słowo “kundelka”. Mimo to jakoś się opanowała, aby dalej mówić.
- To prawda, ale ja bym chciała tak bardziej publicznie. To mnie tak strasznie podnieca. Myślałam nawet nad zaklęciem umożliwiającym doprawianie sobie zwierzęcych cech - zachichotała. - Wydaje mi się, że nie mam granic, tylko jeszcze nie odkryłam wszystkiego. Na pewno jeszcze nie. Na razie najbardziej mnie podnieca bycie niewolnicą, zabawką. Nie przeszkadzałaby mi nawet taka reputacja.
- Ojej, taka potulna uczennica mogłaby zainteresować wielu mistrzów. Jeszcze będę zazdrosna - pani profesor mrugnęła. - Ale o ile wyglądałabyś ciekawie z ogonkiem i kocimi uszkami, wylizując moje łono jak spodeczek mleka, to chyba miałaś znaleźć coś odpowiedniego dla mnie - przypomniała. Lekko zmęczona staniem przysiadła na skraju swojego biurka, czego efektem było lekkie uniesienie się spódnicy. Skrawek uda kusiłby znacznie bardziej, gdyby nie musiał walczyć o uwagę obserwatora z wielkim, nagim biustem.
Leilena zrobiła się już tak wilgotna, że widać to było na jej udach, gdzie soki, korzystając z braku bariery majtek, płynęły nadwyraz swobodnie. Z trudem zmuszała się do powrotu do tematu i myślenia.
- Tak, właśnie. To może bardziej od początku. Pragnie pani kreacji do alkowy czy na zajęcia?
- Do alkowy. Jeśli mam zamawiać coś specjalnego, to właśnie takie ma być. Coś, o co nawet wstydziłabym się prosić gdziekolwiek indziej - oczom nauczycielki nie umknęły wyraźne ślady żądzy podopiecznej. - Może usiądziesz? - wskazała wolny fotel.
Lei opadła na niego, wgapiając się nieustannie w swoją nauczycielkę.
- W jaki sposób strój miałby kusić? Co… jak najbardziej chciałaby pani podniecać?
- Rozłożyłabyś dla mnie…? - pani profesor odkaszlnęła. - Chyba się zapominam - przeprosiła, po czym w zamyśleniu przygryzła wargę. - Bez zbędnych subtelności. Jawnie. Tak, by każdy widział do czego chce się u mnie dostać.
Nogi rudowłosej same rozjechały się na boki, wulgarnie eksponując bardzo mokrą cipkę.
- Lubi pani skóry, czy raczej coś znacznie delikatniejszego? Eksponowane wulgarnie? A może erotycznie, przewiewnie, przeźroczystym materiałem? Każde pani ciało jest godne eksponowania…
- Skóra… nie - pokiwała głową. - To moja naga skóra ma kusić, niepotrzebna mi zwierzęca konkurencja - stwierdziła, bez zawahania przenosząc wzrok między nogi rudowłosej. - Coś delikatniejszego, prześwitującego i - zawiesiła na chwilę głos. - Ciemnego? Żeby kontrastowało z moją cerą i włosami. Podkreślało je.
- Czarny, przylegający do ciała, lekki materiał… - Lei wyobrażała to sobie na nauczycielce. - Długi i stonowany, nieprzeźroczysty nigdzie… oprócz tych rejonów, do których każdy chce się dostać? - zaproponowała.
- Mhmm. Podoba mi się to co mówisz. Ale musi mieć kaptur. Lubię je - stwierdziła po prostu. - No i suknia musi mieć rozcięcia. Lubię swobodę ruchu.
- To może nie suknia? - drążyła dalej temat dziewczyna. - Obcisła druga skóra. Piersi i pupa za przeźroczystym materiałem, a na dole rozcięcie, aby nie musiała pani nic zdejmować.
- Widzę, że tej skóry nie podarujesz - zauważyła z uśmiechem Aithe. - Mojej ci za mało, tak? Wolałabyś, żebym pokazała jej więcej?
- Ja zawsze tego chcę - przyznała cichutko. - Ale chodziło mi tylko o porównanie, nie skórę skórę. Ten materiał byłby delikatny, tylko przylegał w pełni do ciała…
- Rozumiem - uśmiechnęła się promiennie. - No, teraz rozumiem. Tak, żeby podkreślał każdy szczegół idealnego ciała, które sobie wyczaruję? I mam tu na myśli - usiadła trochę dalej na blacie i zaczęła szybko podciągać sukienkę w górę - każdy - gdy materiał sięgnął bioder, blondynka śmiało rozłożyła nogi - szczegół.
Nie była tak mokra jak Lei, ale niewątpliwie ją również kręciły te przymiarki. To było jak oglądanie jej po raz pierwszy. Bo w sumie było, to ciało zupełnie się różniło od poprzedniego. Rudowłosa przełknęła ślinę.
- Zwłaszcza, te najważniejsze… aby każdy mógł złożyć im hołd…
- No, może nie tak od razu każdy - Aithe machnęła dłonią. - Ale ci wybrani… Jak ty byś to zrobiła?
- Ja jestem tak spragniona, że od razu wykorzystałabym otworek w stroju i przyssała się… - uczennica obnażyła swoją pierś prostym przesunięciem materiału i objęła ją dłonią mocno, z cichym westchnięciem.
- Brzmi obiecująco - zamruczała nauczycielka, przykładając palce do swojej szparki i masując ją na oczach rozpalonej rudowłosej. - Ten otworek brzmi bardzo praktycznie.
- Lubię to robić w ubraniu - przyznała Leilena, nie mogąc oderwać wzroku od łona Aithe. Niestety przez to wszystko niezbyt umiała skupić się na obmyślaniu kreacji.
- Dlaczego? Masz takie młode, kuszące ciało - tantrystka z przyjemnością masturbowała się przed nastolatką, celowo wykonując powolne, okrężne ruchy, rozwierające jej wargi.
- Nago też bardzo lubię, ale w częściowym stroju czuję jeszcze większy dreszcz emocji - uczennica nie mogła już dłużej wytrzymać. Jej nogi rozchyliły się szerzej, dwa palce drugiej dłoni spoczęły na cipce. Zaczęła nimi rozprowadzać gęstą wilgoć po całym łonie.
- Dobry strój podkreśla najlepsze walory, to chcesz powiedzieć? - wolną dłonią kobieta zaczęła masować swoją pierś. Taka pieszczota nie pozwalała odzyskiwać mocy, ale sytuacja i tak była na granicy złamania reguł Akademii. I może właśnie dlatego podniecała jeszcze bardziej? Lei była pierwsza do ich łamania.
- Wtedy mam też świadomość, że strój był dobrze dobrany - jęknęła, bardzo powoli wprowadzając palec w swoje ciasne, różowe wejście. - Moja natura jest nie do powstrzymania… chętnie stałabym się nawet zabawką całej Akademii, dając każdemu komu się zachce, w każdym miejscu i o każdej porze, ubrana tak, aby do tego kusić…
- To bardzo niebezpieczna myśl - nauczycielka powiedziała bardzo poważnie, nawet przestając się dotykać. - Nasza forma magii potrafi uzależniać. Może zawładnąć całym życiem. Ale wtedy… jest bezużyteczna. Nie rozwijając jej, nie korzystając z niej - rozłożyła ręce. - Byłybyśmy jak prostytutki. A jesteśmy czarodziejkami. Mamy dar. Nie daj mu przerodzić się w klątwę.
- Mam taką świadomość. Ja ten dar chcę przekuć w jak największą moc - wyznała. - Rodzinnie moja krew i ciało są już bardzo seksualne, bardziej niż większość tutaj. A magia jeszcze to pogłębiła. Wyznaczyłabym zasady, że u mnie w komnacie i na zajęciach nikt nie może bez mojej zgody. Tam mogłabym się poświęcać nauce - Lei miała na to swój własny plan, choć na razie tylko w marzeniach.
- I myślisz, że dałabyś radę wrócić do swojej komnaty? Że nie byłabyś nieustannie rżnięta na zamkowym dziedzińcu? Uzależnienie nie grozi tylko tobie - przestrzegała nauczycielka.
- Na pewno czasami tak by mogło być. Ta wizja mnie tak mocno kusi… - jęknęła, gdy drugi palec wypełnił szparkę. - Chociaż na próbę. Gdybym chciała się uczyć, wykorzystywałabym polimorfię albo niewidzialność, aby nikt mnie nie złapał.
- O ile jeszcze chciałabyś się uczyć. O ile przyjemność nie przesłoniłaby wszystkie innego. Uważaj Leileno, zza niektórych granic nie ma już powrotu - Aithe brzmiała na zaniepokojoną.
- Mam nadzieję, że pozna pani niedługo, jak silna jest moja determinacja nauki… - uczennica zaczęła ruszać palcami, a cipka mlaskała przy tym głośno. - Potężne podniecenie czuję od zawsze. Nauczyłam się temu nie ulegać, kiedy są wyższe cele. Od rozkoszy jestem uzależniona od samego początku, odkąd spróbowałam…
- I mówisz, że masz to w krwi? - nauczycielka zamyśliła się. - Silny popęd, czy może to już jest rodowa klątwa - mruknęła niby pod nosem, ale trochę za głośno.
- Cokolwiek to jest, moja mama jest taka sama… od dziecka oglądałam sceny z udziałem moich rodziców i bardzo wielu innych osób… - wyszeptała.
- To… może sporo tłumaczyć - Aithe aż odwróciła zawstydzona wzrok. - Ale nie chciałam wkraczać w tak intymne obszary twojego życia.
- Pani mogłabym się zwierzyć ze wszystkiego… - palce Lei zamarły, a głos się nie uniósł wyżej. - Oprócz koleżanek, które są za młode, nie mam nikogo innego, komu bym mogła…
- Nie chcę cię do niczego zmuszać - zapewniła pani profesor. - Zresztą, nawet nie mogę. Ale zależy mi na dobru moich uczniów i uczennic, naprawdę. Więc jeśli chcesz coś z siebie wyrzucić, to jestem tu dla ciebie - wraz z tym jak podniecenie Lei rosło, Aithe robiła się coraz poważniejsza. Przyjmowała naturalnie rolę mentorki a nie kochanki.
- To o czym mówiłam teraz, to było zwierzenie. Moja natura zwykle jest tak bardzo uległa, zwłaszcza jak znajdzie się ktoś, kto jest mi miły i chce to wykorzystać - wyjęła palce, ale nie zabrała ich z okolic łona. Z poważną Aithe było mniej zabawy. - A z rodziną dogaduję się bardzo dobrze i dzięki swojej mocy chcę im coraz bardziej pomagać. Bo widzi pani, jestem u nas jedyną “magiczną”.
- Rozumiem cię, nawet jeśli w mojej rodzinie jest inaczej. Znam wielu ludzi, którzy muszą sobie radzić w naszym państwie bez magii - nauczycielka przynajmniej nie przyjęła żadnej skromnej pozy, nadal kusząc swymi intymnymi miejscami, choć chyba nieświadomie. - Jeżeli dobro twej rodziny jest dla ciebie motywacją by się uczyć, to mogę uwierzyć że nie poddasz się do reszty swoim żądzom.
- Ono oraz sama magia. Jest to tak cudowne, nigdy bym sobie nie darowała, gdybym zatrzymała się na obecnym poziomie - przyznała. - Chcę sięgnąć najdalej jak będzie się dało.
- I tak trzymaj! - zachęciła blondynka, klaszcząc w dłonie. - Ale… my chyba miałyśmy się zająć czymś innym, prawda?
- I chyba nawet już zaczęłyśmy… - uśmiechnęła się słabo dziewczyna.
- Naprawdę? Bo do tej pory tylko omówiłyśmy krój. A to przecież nie wystarczy? - nastrój na figle na szczęście już nauczycielce wracał.
- Oj nie, potrzebne są jeszcze wymiary. Pożyczyłam miarę od Lily, ale nie da się wymierzyć takiego stroju jak omawiany, kiedy mierzona osoba jest ubrana… - Lei wcale nie przestała pożerać Aithe wzrokiem.
- I miałabym się teraz tak po prostu przed tobą obnażyć? - zapytała tak, jakby wcale nie pokazywała już niemal wszystkiego.
- Mogę pomóc - zaoferowała cichutko rudowłosa. - Lub będziemy mierzyć po kawałeczku. Jeśli poczuje się pani lepiej, ja także mogę być nago…
- Nie wiem, czy poczuję się lepiej. Ale na pewno będzie mi przyjemniej - oblizała sugestywnie usta. - Przecież samej tak na golasa, to trochę wstyd.
Dziewczyna wstała na lekko chwiejnych nogach. Czuła ogromne podniecenie, kiedy ktoś na nią tak patrzył. Z bliska, dokładnie. Zsunęła oba ramiączka, w pełni uwalniając sterczące cycuszki i od razu zaczęła zsuwać z siebie całą sukienkę.
- Lubię to uczucie wstydu…
- Wstydu? Ja tu widzę tylko śmiałość i piękną dziewczynę, która dobrze się czuje we własnym ciele - Aithe nie miała zamiaru pozostać w tyle. Zrzuciła z głowy kaptur i odpięła jakąś ukrytą w jego fałdach sprzączkę. Przód jej ubioru od razu się zsunął, choć i tak nie miał już czego obnażać. Zatknęła kciuki za talię i kręcąc kusząco biodrami zaczęła zsuwać z siebie dół.
- Tu i teraz tak… ale gdyby kazała mi pani obnażyć się i zrobić coś perwersyjnego publicznie, poczułabym podniecający wstyd - mówiła Lei, ale myślała tylko o tym co widziała przed sobą, oblizując wargi. Nachyliła się i podniosła swoją sukienkę, kładąc na oparciu fotela. W jej rękach za to pojawiła się miara.
- To jeszcze będziesz miała okazję się powstydzić u lady Aurory - enigmatycznie zasugerowała pani profesor. Lekko wyszła ze zwojów swojej sukni, pozostając w butach na obcasie i z długimi rękawiczkami. - To też mam zdjąć?
- Wygląda w nich pani zbyt podniecająco - jęknęła uczennica, powoli zbliżając się i starając się przy tym patrzeć w oczy Aithe. - Najpierw zmierzę od tyłu…
- Oczywiście, ty tu jesteś ekspertką - blondwłosa posłusznie obróciła się, po czym oparła ręce na blacie swego biurka i wypięła się jak kotka w rui, wystawiając opanowanie uczennicy na ciężką próbę. Widząc te biodra i pośladki, pannie Mongle zakręciło się w głowie. Zbliżyła się tak bardzo, że niemal się zetknęły ciałami. Przebywając długo już w towarzystwie gnomki, wiedziała jak powinno się brać miarę… ale i tak najpierw zaczęła obejmować nauczycielkę w talii, niby to niechcący przesuwając dłońmi po pupie, aby objąć ją w pełni swoją miarą.
- Czy dobrze się ustawiłam? - zapytała kobieta, głosem tak sztucznie niewinnym, że aż zabawnym. I ani na centymetr nie uciekła przed dotykiem.
- Wspaniale - Lei bardziej to wyjęczała niż wypowiedziała. Objęła biodra kobiety i sprawdziła co pokazała miara. Nawet starała się zapamiętać. Następnie uklęknęła, przykładając początek miary do dolnej części pośladka. Przy okazji objęła go także jej dłoń, gdy dziewczyna “mierzyła” długość nogi. Aithe wcale nie pomagała, zaczynając kręcić kusząco biodrami. Zapach jej żądzy był odurzający, szczególnie gdy mokra cipka znajdowała się tylko o kilka cali od twarzy uczennicy.
- Mam nadzieję, że nie jest za gruba w pasie? - rzuciła konwersacyjnym tonem.
- Idealnie kusząca dla każdego, kto zobaczy je przez przejrzysty materiał - wydyszała dziewczyna, ściskając trzymany pośladek, a następnie puszczając go. - Proszę się teraz wyprostować i odwrócić przodem…
- Oczywiście.
 
Lady jest offline