Poranek przemówił pełnią kolorów i dźwięków, jak w dzień, w którym Topfer świadomie przyjął Taala do swego serca. Teraz rozumiał znacznie więcej z tego, co ludzkości zaoferował bóg, lecz wciąż wiele wątków wymykało się jego pojmowaniu. Czuł się jak weteran po bitwie, z której miał prawo odczuwać dumę. Rutyna porannych czynności uspokoiła jego umysł.
Kiedy zbliżał się do kręgu, czuł, że jego złowroga aura jest słabsza, Trudno było wizualnie określić działanie pasty, gdyż wciąż spoczywała na monolicie. W odległości sześciu kroków od kamieni uczuł znowu znajomy ból głowy i słabość. Coś szeptało, by pomimo to zbliżył się jeszcze i spoczął na centralnym kamieniu ofiarnym. |