Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2019, 03:04   #13
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 6 2053.IV.06 nd, wieczór, NYC

Czas: 2053.IV.06 nd, wieczór
Miejsce: Nowy Jork, Zachodni Pas , mieszkanie Amandy
Warunki: ciepło, sucho, jasno na zewnątrz ziąb i deszcz


Oczy się kleiły Amandzie ze zmęczenia. Ledwo do niej docierało te wydarzenia z ostatnich godzin. Chwilowa euforia ze zdobytych gambli skutecznie została stłumiona i ostudzona przez podróż powrotną. Wydawało się, że powinno być łatwiej bo przecież już znali trasę. No przynajmniej Amanda. Ale to były pozory. Osłabienie z wychłodzenia działało w piorunującym tempie. Ciężko wór pełen zdobycznych gambli nie pomagał w przeciskaniu się przez dziury, podziemne strumienie i kanały.Zmaganie się z podziemnym nurtem w świetle latarki. Przeskoki w poprzek kanału. To wszystko jeszcze z tym cholernym worem na plecach który tylko utrudniał tą przeprawę. Amanda była prawie pewna, że o ile Michael niezbyt się sprawdzał jako łazik i tutaj polegał na niej to przy tym powrocie jej się naprawdę przydał. Pomógł jej przebyć ten mocny nurt kanałów i pod koniec trasy w dźwiganiu jej wora ze zdobyczą. Pod koniec właściwie on go niósł razem ze swoim i bez jego pomocy chyba nie dałaby rady zdobyć się na ostatni wysiłek i wdrapać się po stopniach drabinki aby wrócić na powierzchnię. Nawet gdy już widziała nocne, pochmurne niebo nad głową i czuła chłodny powiew z góry. To właśnie ten małomówny mięśniak o aparycji typowego zbira spod ciemnej alejki wypchnął ją po tych szczeblach drabinki na górę.

Na górze była już tak wykończona, że nie miała siły wstać. Michael wylazł obok niej i zawołał resztę. Jakieś pomocne ręce podniosły ją i zaniosły do jakże przyjemnie ciepłej szoferki Land Rovera. Ledwo już teraz kojarzyła co kto wtedy mówił. Elia się pytał coś, Kanmi się pytał ale ostatecznie chyba przybili deal bo nowojorskiemu Rosjaninowi wystarczyły te zdobyte wory gambli i to, że Michael wrócił i może teraz poprowadzić innych. Ale to już później. Wszystko było później. Chyba przysnęła z twarzą wlepioną w boczną szybę terenówki blondasa bo nie pamiętała trasy powrotnej. Dopiero jak obudził ją przed ponurą kamienicą w jakiej mieszkała.

Nie do końca też pamiętała jak się znalazła we własnym mieszkaniu. Po prostu jak otworzyła oczy to była już u siebie. W swojej wannie. Z tak cudowną, ciepłą wodą. Wydawało się, że ta woda stopniowo ożywia wymarznięte ciało zamieniając trupie zimno na ożywcze ciepło. No i nie była sama w tej łazience.





- Obudziłaś się. - zabrzmiało bardziej jak stwierdzenie niż pytanie. Gdy uniosła głowę ujrzała nad sobą azjatycką blond masażystkę z “Fugu”. Maki. No tak. Byli z nią umówieni właśnie u niej i na tą noc. Tylko kompletnie nie pamiętała skąd ta Maki się tutaj wzięła. Pewnie Kanmi ją jakoś tu przywiózł. Ale czy jak wracali z Bronxu czy jakoś potem po nią pojechał to już nikło w mrokach jej niepamięci. Pewnie to przespała.

- Byłaś bardzo zmarznięta. Ale teraz już powinno być lepiej. - masażystka była w kimonopodobnym szlafroku i podwinęła szeroki rękaw aby zanurzyć dłoń w ciepłą wodę. Pod wodą trochę Amanda widziała a trochę czuła jak palce Azjatki dotykają jej stopy. - Czujesz? - Maki popatrzyła na swoją klientkę i pacjentkę w jednym. - Stopy miałaś najbardziej wychłodzone. Są najdalej od ciała i najdłużej były w zimnej wodzie. Gdzie indziej już ci wróciły normalne kolory. Jeszcze tylko tutaj mogło trochę tego zimna zostać. - Azjatka szybko wyjaśniła dlaczego właśnie sprawdza ten detal anatomii Amandy. Rzeczywiście na ile gospodyni zdołała się zorientować to chyba nic jej nie brakowało. A ten chłód czuła jeszcze tylko w nogach, zwłaszcza tam nisko, na samym dole gdzie właśnie dotykała ją Maki. Ale ciepła woda wydawała się działać kojąco i siły wracały do wymarzniętego ciała razem ze świadomością.

- Dasz radę wstać? Mamy kolację. Jak zjesz coś ciepłego to na pewno poczujesz się lepiej. - azjatycka blondynka zaproponowała kolejne kroki które wydawały się sensowne do tej sytuacji. Rzeczywiście gdy wspomniała o jedzeniu Amanda nagle poczuła się strasznie głodna. A na myśl o czymś ciepłym do jedzenie ślinka sama napływała do ust. Czy jednak dałaby radę wstać? Tak, chyba tak. Może jakby na wszelki wypadek Maki jej pomogła to prawie na pewno. A dziewczyna z “Fugu” wyglądała na bardzo troskliwą i chętną do wszelakiej pomocy.

- Jak zjesz to pójdziemy do łóżka. Zrobię ci masaż rozgrzewający. I nie przejmuj się resztą, najwyżej kiedy indziej pogadamy. - blondynka wyciągnęła dłonie gotowa pomóc Amandzie wstać na własne nogi i uśmiechnęła się pogodnie na znak, że nie muszą się przejmować niczym więcej niż powrotem Amandy do stanu używalności. A na zewnątrz chyba znów coś padało. Dał się słyszeć bowiem monotonny stukot kropel o szyby. I była już kompletna, ciemna noc ale nie było to dziwne skoro jeszcze w Bronxie zrobiło się ciemno. Świat zewnętrzny wydawał się kontrastować swoją zimną wilgocią w zestawieniu do tej ciepłej wody i ciepłych płomyków świec które były rozstawione przy wannie.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest teraz online