23-11-2019, 12:11
|
#7 |
| Trzy dziesięciodnie wcześniej
- Vraar wyruszam na wyprawę żeby znaleźć gwiazdę która spadła w Mrocznej Puszczy i szukam śmiałków którzy będą mi towarzyszyli. Czeka nas sława i chwała! Rozsławimy moje imię... to znaczy Zacisze na cały kraj! – Johan Wardenbait zwrócił się do miejscowego siłacza.
- Johan odwal się z łaski swojej, bo jak mnie wnerwisz to się przekonasz że zęby nie grzyby i nie odrastają. – zadudnił w odpowiedzi Vraar podnosząc do ust kolejny kufel miejscowego piwa.
- Zapłacę. – wycedził przez zęby wnuk sołtysa.
- Nareszcie gadasz po ludzku. – troll z hukiem odstawił kufel na stół. - Ile? – w odpowiedzi Johan pokazał mu zawartość sakiewki.
- Niech będzie, druga grupa? – Vraar nie był może najmądrzejszą osobą w okolicy, ale zdawał sobie doskonale sprawę że Johan nie lubi go od czasu gdy został pokonany w zawodach w siłowaniu się podczas zeszłorocznego Święta Plonów.
- Tak. – odpowiedział mu organizator wyprawy.
- Zgoda. – Vraar uznawszy sprawę za załatwioną wrócił do opróżniania kufla. Dzień wyprawy
Wczorajsza popijawa dała trollowi możliwość zapoznania się z towarzyszami. Niektórych znał od lat, jak na przykład Iago, niektórych widział już wcześniej w karczmie, a niektórych zobaczył pierwszy raz na oczy. Nie mówił zbyt wiele, raczej pił i słuchał. Jak szybko się przekonał nie był jedynym milczkiem w drużynie, większość zdawała się wyznawać starą, dobrą zasadę że zaufanie zdobywa się czynami nie słowami. Nawet na torturach by się do tego nie przyznał, ale zarówno uroda jak i rezolutność Orifiel zrobiła na nim niemałe wrażenie. Oczywiście zdawał sobie sprawę że z jego aparycją mógł się co najwyżej poślinić lub wziąć ją siłą, a jako że nie miał jakichś większych ciągot do złych uczynków to druga opcja nie wchodziła w grę. Ponieważ zaś nie lubił być dręczony docinkami to starał się nie okazywać swojego ślinienia się gdy na nią spoglądał, co nie znaczy że mu się to udawało gdyż aktor z niego był gorzej niż kiepski. Miał tylko nadzieję że grupa z którą teraz podróżował słyszała o nim dostatecznie wiele, ponieważ gdyby jednak zaczęły się docinki to mogły mu puścić nerwy i docinający mógł skończyć bez zębów. Albo bez twarzy gdyby się wściekł i użył pazurów.
Jak na gust trolla, dzień mógł zacząć się nieco później. Nie żeby miał kaca, nigdy go nie uświadczył, ale lubił się porządnie wyspać a po zarwanej na piciu nocy nie było na to czasu. W skład jego ekwipunku wchodziło dość mocno znoszone ubranie podróżne, wypchany plecak i dwuręczny miecz. Niosąc do tego solidnych rozmiarów worek z prowiantem był obładowany nie gorzej od osła.
- Gwiazda spadła z nieba i trafiła w górę. Tak było, widziałem to na własne oczy. Łuna unosiła się nad puszczą przez całą noc, na całe szczęście przyszły deszcze i zgasiły ogień. Tak swoją drogą, ktoś potrafi polować? Mi się tam nie spieszy do Johana i jego bandy, możemy sobie zrobić spokojną wycieczkę z przerwami na pieczyste. Jeżeli coś jest na miejscu to i tak wszystko będzie dla pierwszej grupy. Nie ma powodów żeby się starać. – spojrzał po pozostałych
__________________ "Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche |
| |