Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2019, 14:05   #113
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację



31 marca


Pobudka po porannych zabawach była ciężka. Perka wypełzła spomiędzy kłębowiska ludzkich ciał zmęczona i z suchym gardłem. Zaprawianie się miksturą Marylki okazało się bardzo… wyborem z bardzo ciężkimi konsekwencjami rano. Musiała w wraz z Robertem długo zbierać się do kupy.Także Świerga była w nie lepszym stanie. Jedynie Jagoda była rano radosna jak skowronek i… Salamandra. Z czego była zrobiona Teofila? Z teflonu? Bo wydawała się nie do zdarcia. Gdy już Zofia odzyskała w miarę siły zauważyła że kogoś brakuje. No tak… Ruta nie wróciła na noc. Pozostało więc rudowłosej wytropić Marylkę. Wiedziała jednak gdzie szukać. I rzeczywiście znalazła czarownicę w łóżku z kobietą i mężczyzną. Dla nich ta sytuacja była… krępująca, toteż Perka nie miała problemy z zabraniem swojej przyjaciółki z tego mieszkania.
Szkoda że tak szybko, bo mężczyzna był przystojny, a i jego przyjaciółka też niczego sobie.
Może… następnym razem? O ile będzie następny raz.
Na razie jednak czarownice jak i mag zajęły się pakowaniem. Ruta rozdawaniem eliksirów i ćwiczeniem choreografii wraz Jagodą. Bo w końcu na początku to one tylko mogły wzywać Żmija. Reszta czarownic musiała wraz magiem staczać boje wprost z Babą Jagą.

Jaką więc niespodzianką i ulgą był fakt, że Liszka też się zjawiła. Spóźniona co prawda, ale jednak przybyła… ze bardzo gotyckim wsparciem
- Jestem Kassandra… przez dwa s.- rzekła na powitanie bladoskóra dziewuszka w czarnych stroju i ciężkich glanach. A potem zabrała się za przeglądanie komórki. Zaś starsza podeszła do Zosi i szepnęła cicho. - Pokolenie True Blood. Te przeklęta amerykańska infopapka wypacza naszą tradycję i produkuje takie jak ona… które sądzą że w byciu czarownicą najważniejszy jest image. No cóż… liczę na to że dzisiejsze spotkanie jak i jej pierwszy sabat, wyleczą ją z tej pretensjonalności. Poza tym trochę potrafi… ma silną więź z nietoperzami. Możliwe, że to przez wąpierzą skazę w jej rodzie.
Spojrzała w kierunku Roberta i skrzywiła się lekko.- Ściągnęłaś czarownika? Cóż… sytuacja wymaga łapania się wszelkich sposobów. Ale uważaj… Baba Jaga to nie jedyne wypaczenie jakie możemy użyć. Nie daj się wciągnąć w praktyki czarnoksięskie.
Po tych poradach i zapakowaniu całej licznej drużyny w samochody, wyprawa czarownic wyruszyła do Lasu Kampinowskiego. Kinga poinformowała bowiem SMS, że jest obserwowana. Niewątpliwie przez zauroczone sługi matki. Używała czasem do tego kawek i gołębi.

Konfrontacja z Babą Jagą

Wędrówka przez Kampinos wymagała opuszczenia samochodów i wędrówkę na piechotę. Każda z czarownic i sam mag nieśli swoje rzeczy w torbach kierując się ku miejscu położenia chatki Wilhelminy.
Mgła gęstniała. Mgła, która snuła się pomiędzy pniami drzew niczym dym, oblepiała ich mokrym nieprzyjemnym uczuciem i zimnem przenikającym do szpiku kości. I gęstniała… to było najbardziej niepokojące. Wszak słońce wznosiło się coraz wyżej na drzewami z coraz większym trudem przenikając przez chmury i samą mgłę. Coraz słabiej widoczny jasny punkcik, na nieboskłonie ukrytym ze szarą warstwą mgielnych oparów.
- To dobry znak… jest blisko.- stwierdziła Teofila, ale jakoś nikt się nie cieszył.


Bum. Bum. Bum.
Potężne odgłosy kroków rozeszły się echem po lesie. Ziemia zadrżała. Babcia się zbliżała w swojej chatynce. Ta była identyczna jak w opowieściach i bajkach.


Masywna drewniana chatka na dużych kurzych łapkach. Idąca żwawo w ich kierunku.
~ Wierz mi siostrzenico. Nie pragnę tego. Odejdź i zostaw je. A życie ocalisz.~ usłyszała w głowie Perka, gdy z dachu chatki oderwało się stado ptaków… a może nietoperzy? Tak. To chyba były nietoperze. Kassandra wstrząśnięta jak one wszystkie (poza Teofilą oczywiście) tym widokiem wreszcie odzyskała rezon i wykrzyknęła rozkazy.
- Na krew, na pamięć… wy dzieci nocy słuchajcie mnie i służcie!- jej krzyk nie zrobił na nietoperzach wrażenia. A Robert kucnął wyciągając z dłoń ku ziemi. Dłoń z której pociekła krew tworząc dziwaczny wzór na liściach.
Nietoperze zbliżyły się do czarownic.
- To nie działa, czemu to nie działa? Powinno działać! - krzyczała Kassandra, gdy Salamandra wypaliła z flinty w kierunku jednego z nietoperzy wywołując prawie ludzki krzyk. Bo gdy już były bliżej...


Czarownice przekonały się, że to nie nietoperze, a ludzkie gnijące głowy o włosach z pokrytych kolcami macek i równie gnijących skrzydłach kruka. Ich oczy i usta wypełniał chorobliwy zielony blask. I były liczne, choć małe… skrzydlata ochrona chatki.
Do skrzeku trafionej przez Salamandrę główki dołączył inny nieludzki ryk. Olbrzymia bestia będąca półludzkim pyskiem z którego oczodołów wyrastały smoczowężowe łby pojawiła się na krwaą pieczęcią. Robert, którego oczy płonęły zimnym blaskiem a podobna krwawa pieczęć była widoczna na jego jego dłoni,wykonał nią ruch. Główna paszcza potwora rozwarła i powietrza wokół niej zawirowało tworząc trąbę powietrzną której lejek zasysał do wnętrza sługi babci znajdujące się w jej zasięgu. Potworki szybko się rozproszyły w panice i odleciały, by okrążyć wpierw całą grupkę czarownic.
- Nie daj się zwieść fajerwerkom… mag zawsze płaci sporą cenę za swoje sztuczki.- wtrąciła Liszka nerwowo przyglądając się sojusznikowi kontrolowanemu przez Roberta.

 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline