Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2019, 19:05   #42
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Narada Przy Ognisku:

Harald z niedowierzaniem słuchał kapłana Morra. Gigantyczna ośmiornica hodowana przez Zakon w bagnie? To brzmiało jak fantasmagorie z nocnych koszmarów albo sztuki wystawianej przez wędrowne trupy aktorskie w trakcie festynów świątecznych.
- Nie rozdzielałbym się, w jedności siła. Poza tym, musielibyśmy podzielić się zapasami, nie wiem jak się potem odnajdziemy.. same z tym problemy. Ustalmy kierunek marszu, zakładając, że nas nie pożre ten bagienny potwór - rycerz spojrzał wymownie na Marcusa.


- Wędrując przez bagna możemy oznaczać dobrą drogę na drzewach. W ten sposób będziemy pewni kierunku - wtrącił Niklas, siorbąc z cicha. Skulił się jednak momentalnie w sobie, kiedy spoczęły na nim spojrzenia podróżnych.


- Tak tylko mówię - dodał pod nosem.


- Choć to nie przyspieszy marszu również wolę abyśmy się nie rozdzielali. W razie czego jestem w stanie ochronić naszą grupę przed atakami nieumarłych, ale tylko jeśli będziemy iść razem - Róża pewnie dodała swoje trzy grosze do rozmowy.

- W zasadzie to miałabym też prośbę. Mam wrażenie, że się tutaj wszyscy jakoś mniej lub bardziej znacie, ale mnie niestety nie przyszło was poznać wcześniej. Dla ułatwienia podróży było dobrze poznać chociaż wasze imiona. Części się już przedstawiłam, ale zwę się Róża i jestem magiem z kolegium ametystu.


- Eryastyr - przedstawił się elf. - Czy tę drogę przez bagna musimy znaleźć na własną rękę, czy też mamy jakieś wstępne informacje? Na przykład gdzie mamy zacząć jej szukać.


- Z map wynika, że zaczyna się u podnóża skał. Potem odbija na zachód, ale nie wierzę za bardzo temu świstkowi, jest stara i dawno nikt nie sprawdził, czy dobrze prowadzi - odparł szczerze Marcus.


- Możesz do mnie mówić Coruja. - Zwróciła się do małej kobiety elfka.

- Przydadzą nam się długie kije by sprawdzać podłoże na bagnach. - Popatrzyła na rosłych dwóch rycerzy. - Zwłaszcza wam, z tym bagażem utopicie się w bagnie w czasie krótszym niż skrzek myszołowa.

-Więcej informacji o ośmiornicy również by się przydało. Na początek przykładowo, gdzie zwykła NIE bywać. - po czym zwrócił się do Róży - Ja jestem Leon, prosty żołnierz, pani Magister.


- Nie mamy nic więcej. Nikt normalnie tu nie bywa. Gdybyśmy nie dbali o wykrycie przez innowierców ruszylibyśmy rzeką.


- Hubert - młody nowicjusz, też postanowił wyjść z cienia, przedstawiając się jednocześnie - część z was mnie zna - dokończył. - Jeśli mogę rzec coś od siebie to uważam że nie powinniśmy iść przez las, to nas spowolni, a i zwierzęta będą miały trudną przeprawę. Z drugiej strony bagna też nie zachęcają, ale tacy - tu zawahał się chwilę - podróżnicy, na pewno radziliście sobie w sytuacjach gorszych niż przejście przez trudny teren.

Po czym zwrócił się w stronę Marcusa, oczekując gromów z jego oczu lub ust, że w ogóle śmiał zabrać głos. Nic takiego jednak nie padło, co mogło świadczyć o docenieniu słów akolity lub zupełnym braku umiejętności utrzymania dyscypliny. Akolita spuścił wzrok i ruszył w kierunku ognia dokładając trochę przyniesionego chrustu, mając nadzieję, że wystarczy go na całą noc.
- Daleko mamy do celu wędrówki? - zapytał Marcusa, czując coraz większą śmiałość - oczywiście jeśli będziemy podążać obraną przez brata Marcusa drogą. - dodał akolita.

- Licząc wymarsz o świcie i postój przed zmierzchem około siedem dni. Za tydzień powinno być zatem po sprawie - urwał Marcus popadając w zamyślenie.


- Ja jestem Harald von Grossheim. Skoro uprzejmości mamy za sobą, czy możemy zająć się naszym zadaniem? Jaką drogę nie wybierzemy, najpierw musimy przebyć bagniska. Zwiadowcy niech znajdą twardy grunt, tak żeby obciążone muły i nasze - tu rycerz wskazał na siebie i von Risena - wierzchowce nie potonęły. No i ominiemy w ten sposób ośmiornicę.

Morryta spojrzał na dowódcę wyprawy, po raz kolejny w swoim życiu zastanawiając się nad decyzjami podejmowanymi przez Zakon.
- Musimy bracie Marcusie spotkać się z drugim oddziałem, gdzieś na południe od puszczy, tak mówiłeś. Skoro wszyscy tutaj jesteśmy zgodni co do trzymania się razem w jednej grupie, nie pozostawia nam to już miejsca na dalsze dyskusje. Pójdziemy dłuższą drogą, będziemy mieli więcej czasu, by przygotować się na bój.

Eryastyr postanowił się nie dzielić z innymi swoimi przemyśleniami na temat pomysłu wędrowania przez bagna, na których na dodatek żyła gigantyczna ośmiornica.

- Potrzebna też będzie solidna lina - powiedział. - Przygotujcie jakąś - dodał, po czym ruszył by znaleźć odpowiedniej długości drągi.
- Linę mam w jukach, także z nią nie będzie problemu - odrzekł akolita - a długie drągi też się pewnie znajdą.

-Będzie trochę problem z drągami, bo nie mamy siekier, ale można podpiłować gałąź nożem, a potem ułamać. Chętnie w tym pomogę, jak w dwie osoby weźmie się konar, to powinien trzasnąć. - powiedział Leon.


- Zdaję się na was, jeśli chodzi o przejście przez bagniska. Trzeba ustalić warty. - Rycerz rozejrzał się po twarzach. Nie znał wszystkich, nie mógł jeszcze pokładać w niektórych osobach pełnego zaufania. Członków zakonu było za mało w tej grupie, by pilnować innych. - Proponuję parami. Elfy razem. - Po wspólnej walce był pewny ich lojalności.

- Brat Leon z niziołkiem. - Zakonnik mógł mieć oko na skazańca, gdyby temu zachciało się poszukać wolności. Wywołany Niklas tylko zerknął w stronę zakonnika i wytarł brudną brodę wierzchem rękawa.
- Pan Risen i Hubert. - Grossheim planował potem powiedzieć ogarniętemu akolicie, żeby spróbował dowiedzieć się w rozmowie jak najwięcej o sygmarycie. Młody akolita spojrzał na rycerza ~”niech tak będzie”, skinął tylko głową i zaczął szykować sobie posłanie, by choć trochę pospać nim nadejdzie jego pora. - Obudź mnie bracie - rzekł do Leona, kładąc na twardym podłożu skalnym swój koc.
- Brat Marcus z Helgą. Ja i czarodziejka.

Magini spojrzała na rycerza z zaskoczeniem. Po ich krótkiej rozmowie nie spodziewała się aby specjalnie chciał jej bezpośredniego towarzystwa. Zaraz jednak zrozumiała jego intencje i uśmiechnęła się do siebie.

- Myślę, że mogę się zgodzić z takim układem. Najwięcej wiatru shyish jest o wschodzie. Ostatnia warta?

Harald skinął głową.

- Mnie pasuje - odezwał się Leon.

- Mam też jeden temat jaki chciałabym poruszyć - Róża nie odrywała spojrzenia od Haralda - walczyliście z nim i obiecaliście mi przytoczyć walkę jak już będziemy w większym gronie. Teraz jest dobry moment jak każdy.


Niziołek zrobił wielkie oczy.

- To wy jesteście ten Przek… Ten który przeżył?

- Tak, ten. Jutro o tym opowiem - rycerz urwał temat.


- Co cię teraz powstrzymuje? - magini nie zamierzała odpuścić. - To są tak samo ważne informacje jak to którędy mamy pójść.


- Nie ma jednak potrzeby teraz zaprzątać sobie tym myśli - uciął Marcus.

Siedząca za nim Helga wyglądała na rozpaloną z ciekawości, ale wciąż ulegle milczała. Morryta kontynuował.

- Akceptuję podział wart, skoro nikt nie zgłasza sprzeciwu. Dajcie swym towarzyszom przywilej odpoczynku - tylko wtedy jest szansa, że się odwdzięczą.


- Jak uważacie. Byleby rano nie okazało się, że wieczorem, a wieczorem, że następnego dnia - Róża nie dała się zupełnie zbyć i widać było, że autorytet Moryty nie do końca na nią działa. Widać była TYM rodzajem czarodzieja.


- Bracie Marcusie, czy będziesz jeszcze czegoś potrzebował, czy też mogę się oddalić w krainę snu ? - zapytał Hubert Marcusa, licząc na to, że ten pozwoli mu już odpocząć.

Kapłan pokręcił głową przecząco i wstał, by przygotować swoje posłanie.
 
Obca jest offline