Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2019, 23:56   #171
Dydelfina
 
Dydelfina's Avatar
 
Reputacja: 1 Dydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputację
Ranek, tak dla odmiany od normy, był mokry i dżdżysty. Stojąc w progu walącego się domu i przegryzając w pośpiechu śniadanie, Iwanow odczuwał głęboką niechęć na samą myśl o konieczności wyjścia na podwórko i dalej w zielone zadupie. Tyle dobrego, że jeszcze przez parę minut mógł cieszyć się lekkością niesioną przez sam mundur bez tych przekichanych blach pancerza. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończyło. Na przykład leki. Rusek zdusił w sobie rosnący powoli oraz nieubłaganie niepokój. W blistrze bezpiecznie schowanym w wewnętrznej kieszeni bluzy munduru zostały dwie tabletki. Dwie ostatnie tabletki ostatniego blistra.

- Sprawdzamy miejsce gdzie tamci nocowali i co dalej? - zadał pytanie, gapiąc się na mokre podwórze - Na piechotę ich nie dogonimy, a skoro mają fury i konie, do tego wyprzedzają nas parę dni, nie ma szans zmniejszyć dystansu do kontaktu.

- Niekoniecznie. Mówię wam, że tu co chwila jest jakaś rzeka albo jest nawet na drodze gdzie jej kiedyś nie było. Sami widzieliście jak lekko przeprawić samochód przez jedną rzekę. A to dopiero pierwsza licząc od nas.
- Bruce pokręcił głową na znak, że może i pieszy nie ma szans dogonić samochodu no ale podróż na czterech kółkach przez te okolice chyba nie uważał za zbyt łatwą i bezproblemową.

- Między innymi dlatego nie używamy samochodów. - dodał z nieco ironicznym uśmiechem. Wziął trochę potrawki na łyżkę, podmuchał i ostrożnie spróbował jak to smakuje. - Jeszcze trochę soli. - mruknął do siebie i sięgnął gdzieś do swoich pakunków po ową przyprawę.

- Używacie łodzi, a teraz łodzi nie mamy
- Rusek skrzywił się pod nosem i trochę pokręcił głową - Sprawdzimy ich nocleg, a potem idziemy po śladach dalej. Zobaczymy co znajdziemy do jutrzejszego wieczora. Tyle sobie dajemy - rozejrzał się po grupie na spokojnie - Pojutrze zaczynamy wracać… i oby poszło szybciej niż w tę stronę.

- Mnie pasuje.
- Bruce wzruszył ramionami akurat jak kończył solić to co gotowało się w garnku. Schował sól i zaczął mieszać gotującą się potrawę aby rozmieszać tą świeżą dawkę soli.

- Ja mógłbym wracać już i teraz. - Lamay pewnie przypomniał sobie o pozostawionym na przeciwległym brzegu “bezpańskim” samochodzie jaki właściwie każdy kto miał ochotę mógł sobie wziąć i zabrać czy znów okraść. Jedyne pociechy były takie, że jednak przykryli pojazd gałęziami no i okolica niby powinna być bezludna. Czwarty z ich grupki na razie się nie odzywał.

Iwanow pokręcił przecząco głową. Wizja szybkiego powrotu kusiła... no ale musiał być haczyk.
- Na razie nic nie mamy, za wcześnie. - obejrzał się na parujący gar potrawki po bagiennemu i sapnął - Jemy i zbieramy manele. Czeka nas ciężki dzień.
 
Dydelfina jest offline