Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2019, 18:04   #97
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Aithe momentalnie zbladła, wpatrując się w Selunarrę Orbrynsar. To było nieoczekiwane. Ciekawe, czy te krzyki ją zaniepokoiły czy wywołały zupełnie inne skojarzenia? Lei nie miała wątpliwości, w poddańczym geście klęknęła przed swoją panią z Akademii.
- Proszę, proszę. Co my tutaj mamy? - iluzjonistka uśmiechała się jak kot, który połknął kanarka.
- To nie tak jak myślisz - słowa Aithe brzmiały równie desperacko, co nieszczerze.
- Och, daj spokój - prychnęła Orbrynsar. - To dokładnie to, o czym myślę - wodziła leniwie spojrzeniem po nagich kobietach. Szczególnie długo zatrzymując wzork na pręgach na ciele blondynki.
- I co zamierzasz z tym zrobić? - mistrzyni transmutacji próbowała jakoś zakryć rękami nagość.
- Nic - Selunarra odpowiedziała bardzo powoli. - W zamian za przysługę od każdej z was. To brzmi całkiem uczciwie, prawda? - spojrzała w oczy Leilenie.
- Nie musi mnie pani na niczym przyłapywać, abym zrobiła dla pani wszystko - przyznała od razu rudowłosa.
- To bardzo dobrze. Ubieraj się zatem Leileno. Przyjdź do mojego gabinetu za jakąś godzinę. A w międzyczasie porozmawiam sobie z mistrzynią Aithe.
Blondynka, nie wiedząc za bardzo co zrobić w takiej sytuacji, sama niepewnie sięgnęła po swoje ubranie. Iluzjonistka nie oponowała, po prostu cierpliwie czekając. Lei ubrała się szybko, z mocno bijącym sercem prawie wybiegając z pomieszczenia. Na miejscu miała oczywiście być o czasie. A nawet wcześniej.
Na Selunarrę musiała nawet chwilę poczekać. Zadowolona z siebie czarodziejka szła niespiesznie, postukując obcasami. Na palcu kręciła sobie pękiem kluczy, okazując tą swobodną postawą duże zadowolenie. Bez słowa otworzyła drzwi i puściła Lei przodem. Wciąż przedłużając ciszę zamknęła za sobą i przekręciła klucz w zamku, jakby chcąc podkreślić błąd, który popełniła tego dnia Aithe.
- Przyjemnie było pieprzyć moją szacowną koleżankę? - kiedy w końcu się odezwała, nie przebierała w słowach.
- Nie mogłam się oprzeć, zwłaszcza kiedy mi tak uległa - przyznała szczerze dziewczyna, patrząc pod swoje nogi.
- Godny potępienia brak opanowania - iluzjonistka pokręciła głową. - Ale czegoż innego można było się spodziewać po takiej małej dziwce?
- Przepraszam, pani - zdołała tylko wyszeptać Leilena.
- Ale cudze błędy można przekuć na własne sukcesy, zatem nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - Selunarra wypowiedziała te słowa ni to do Lei, ni to do siebie. - Zrobisz dla mnie jedną rzecz i lady Aurora nie usłyszy ani słówka o twoim romansie z nauczycielką - przy tych słowach zupełnie ignorowała swoją własną relację z Leileną.
- Tak, pani. Niech pani nie mówi pani rektor, błagam. Zrobię wszystko - wyszeptała rudowłosa, postanawiając bawić się w tę ciekawą grę.
- Oczywiście, że zrobisz - kobieta usiadła wygodnie w fotelu. - Widzisz, mam dobrych znajomych, którym przydałoby się trochę rozrywki - zaczęła. - Jako zwykłą dziwkę mogłabym pewnie oddać cię do ich dyspozycji, żeby wykorzystali cię na przeróżne sposoby, ale to godziłoby w dobre imię naszych absolwentów - westchnęła. - Zamiast tego przygotujesz dla nich przedstawienie. I nie mam tutaj na myśli żadnego śpiewu, czy tańców. Masz przygotować przedstawienie, które obnaży twoją perwersję - zakończyła, czekając na reakcję rudowłosej.
- Tak, pani. Chcę by widzieli jaką jestem dziwką. Kto oprócz mnie ma w tym przedstawieniu uczestniczyć? - Lei musiała hamować entuzjazm i brzmieć na skruszoną i przestraszoną. No, coś w tym stylu w każdym razie.
- Nie wiem. Ty mi powiesz - odparła. - Masz dwa dni, żeby nad tym pomyśleć. Potem przedstawisz mi swój plan i powiesz, czego będziesz potrzebowała do jego realizacji. Czy tam kogo.
- Czy pani znajomi mają jakieś preferencje? - zapytała jeszcze, tylko odrobinę wypadając z roli, ale szybko do niej wracając. - O ile pani dziwka może spytać…
- Chyba tylko takie, by było to niecodzienne. Sami nie będą i tak w tym uczestniczyć, jedynie oglądać. I jeśli będą zadowoleni… to niczego dzisiaj nie widziałam.
- Tak, moja pani. Zrobię co w mojej mocy - przyznała, chociaż na razie nie miała żadnego konkretnego pomysłu.
- Liczę na to. - Orbrynsar klasnęła w dłonie. - Jesteś wolna. A na przyszłość, jak już łamiesz jakieś przepisy, to chociaż spróbuj nie dać się złapać - w przypływie dobrej woli podzieliła się niezbyt przydatną radą.
Dziewczyna wyszła od razu, po drodze do swojego pokoju zastanawiając się co zrobić. Do głowy przychodziło jej wiele pomysłów, większością przyprawiłaby o zawał co bardziej świętoszkowatych ludzi. Niestety, żeby zrealizować te pomysły potrzebowałaby pomocy, a Selunarra... cóż, pewnie cieszyłoby ją, gdyby mogła Lei poprzeszkadzać. Ale przecie była alternatywa! Nessalina z pewnością nie miałaby nic przeciwko temu, by przyłożyć któryś ze swych długich palców do perwersji Lei.

(***)



Tym razem krajobraz, który dziewczyna zobaczyła w swych snach był zaskakująco ładny. Owszem, kolorystyka pozostawała piekielna, ale leśna polana to w końcu nie jezioro krwi.
Sukkub zajmował się wyjątkowo mało diabelską czynnością, bo... zrywał jakieś kwiaty. Ale nawet przy tym instynktownie się wypinał przy pochylaniu, eksponując kuszące kształty pośladków. Leilena podążyła w jej kierunku, a kiedy była już blisko, uklękła i czekała, siadając na podwiniętych nogach. Demon nie miał ochoty się z nią droczyć i szybko odwrócił się ku niej z promiennym uśmiechem na swych idealnych ustach.
- Witaj Leileno. Co cię do mnie sprowadza poza tęsknotą? - pytanie trochę odstawało od rzeczywistości, bo przecież to czart nawiedzał jej sny.
- Prośba o pomoc - przyznała bez zawahania, choć cicho. - W urządzeniu widowiska seksualnego, w którym będę ofiarą. Czegoś do głębi perwersyjnego.
- I uważasz, że potrzebujesz mojej pomocy? - Nessa zdziwiła się, a przynajmniej to udała. - Ty, która uwiodłaś swoją mamę?
- Potrzebuję tych, którzy się na mnie rzucą… - jęknęła Lei, która już sobie to wyobrażała. - Dzikich potworów, demonów albo stwora o stu mackach. Czegoś, czego jeszcze nie widzieli. Muszą być tylko takie, abym to przeżyła i nie doznała trwałych szkód…
- Rzucą? Co masz na myśli? - zainteresował się sukkub, układając w dłoni dziwnie wyglądające, purpurowe kwiaty.
- Myślałam o odgrywaniu roli zagubionej dziewczyny, która trafiła do wyjątkowo niebezpiecznego świata - wyjaśniła Leilena.
- Ah tak? Podoba mi się - mruknęła demonica. - Symulowany gwałt... Ale jak ja miałabym ci tutaj pomóc?
- Nie wiem skąd wziąć tych, którzy mnie zgwałcą…
- A nikt się nie zdziwi, jeśli nagle pojawią się przy tobie demony z otchłani? - roześmiała się Nessa. - Czy masz na myśli coś innego?
- Niekoniecznie muszą być prawdziwe. Bardziej… autentyczne. Ale moja magia jest zbyt słaba, na stworzenie takich - przyznała rudowłosa.
- Moja co prawda jest odpowiednia. Ale jak byś wyjaśniła pojawienie się takich gości? Poza tym musiałabyś mnie przyzwać do swojego świata. Mogę czasami podrzucić ci jakiś prezent, ale nie żywą istotę - wyjaśniła.
- O ile będą potrzebne wyjaśnienia, to zawsze mogę powiedzieć, że kupiłam zaklęcie przywołujące - odpowiedziała niepewnie dziewczyna.
- Trochę naciągane… - sukkub się skrzywił. - Ale do tego możemy wrócić. Jakie dzikie bestie masz na myśli?
- Takie, które będą chciały mnie zerżnąć - uśmiechnęła się słabo. - Nie zagryźć.
- Kochana, to bardzo długa lista, ze mną na czele - demon ujął palcami podbródek dziewczyny i delikatnie zmusił ją do spojrzenia sobie w oczy. - Trochę więcej precyzji? Ja mogłabym wysłać do ciebie jakiegoś demona, ale to to by przecież było podejrzane.
- Za mało o nich wiem, aby móc być konkretna - westchnęła rudowłosa, ufnie patrząc w oczy swojej pani. - Prawdę mówiąc nie wiem co zrobić…
- Myślę, że wiesz co, tylko nie możesz się zdecydować z kim - zaśmiała się. - Wolisz, żeby byli bardziej ludzcy, zwierzęcy, czy jeszcze inni? - podpytywała.
- Im mniej ludzcy tym bardziej perwersyjne może być przedstawienie… - szepnęła.
- Tyle możliwości… - Nessa puściła dziewczynę i zaczęła wyliczać. - Fauny, centaury, minotaury, sfinksy, bariaury, jaszczuroludzie… - prostowała jeden palec po drugim.
- O ile zawsze mnie pociągały centaury, to ciężko z takim zainscenizować gwałt - Lei poważnie rozważała te propozycje. - Ten minotaur… jemu byłoby łatwo mnie posiąść…
- To chyba nie widziałaś jak wielkie mają przyrodzenia - westchnął demon. - I jak bardzo są agresywne. Wolałabym jednak, byś niepotrzebnie nie ryzykowała i oddała się już raczej perwersjom z bariaurami bądź centaurami. Niby zgwałcić, nie zgwałcą, ale przecież mogą zmusić do posłuszeństwa - zasugerowała, choć niezbyt nachalnie.
- Nie wiem jak wygląda bariaur - przyznała. - A centaury… też chyba nie mają małych…
- Oj, nie mają. To przecież ogiery - Nessa uśmiechnęła się lubieżnie na tę myśl. - A bariaury są do nich podobne, ale zamiast ciała konia mają takie dużego kozła.
- Zawsze chciałam mieć centaura - przyznała to raz jeszcze Lei, z delikatnym uśmiechem na twarzy. - Przyjmować ich końskie drągi…
- I wyobraź sobie ich ogromny wytrysk - dodał od razu sukkub. - Oblałby całe twoje drobne ciałko.
- Powinny być przynajmniej dwa. Bardzo wyposzczone… - przełknęła ślinę rudowłosa.
- Najedzone byłyby bardziej jurne - demon chyba celowo błędnie zinterpretował słowa nastolatki. - Ale kto by ci z tym drugim pomógł, co? Bo mimo chęci, jesteś za mała by dogodzić obu jednocześnie.
- Ale po kolei też mogą mnie pokryć… - jęknęła, już sobie to wizualizując. - Może byłabym w stanie ssać drugiemu, na stojąco dając pierwszemu…
- Kochanie, jeśli będzie cię brał centaur, to już raczej niczego nie utrzymasz w usteczkach. Nawet tak słodziutkich i doświadczonych jak twoje - mrugnęła.
- W moich fantazjach trafiałam do ich plemienia i używali mnie bez przerwy, tylko się zmieniając… wyrobili mnie tak, że każdy wchodził cały… - zamruczała Leilena.
- Jak uważasz. Ale z jakąś koleżanką pewnie byłoby raźniej. No i więcej zabawy, to więcej rozrywki dla widzów - zaśmiał się demon. - Naprawdę rewelacyjnie wybrałam sobie służkę - dodała już ciszej.
- Nie wiem czy jakaś moja koleżanka będzie chciała brać w tym udział - zaśmiała się. - Zwłaszcza jeśli centaury okażą się agresywne.
Za to Leilenie przypomniała się wizja, którą wywołał u niej kostur: Jiny, pokrywanej przez półkonia. Zrobić to z mamą to byłoby coś. Ale przecież jej nie było w Akademii, a mistrzyni uroków wymagała przedstawienia.
- Tylko skąd wziąć te centaury?
- To już nie jest aż taki problem. Nie potrzeba potężnej magii, by takiego przywołać. Ale i czar nie potrwa za długo, godzinę, może trochę dłużej. Więc trzeba byłoby go rzucić przed widowiskiem. W tak zaszczytnym celu mogę ci sprezentować zwój - stwierdziła Kolekcjonerka. - Z drugiej strony, w twojej Akademii na pewno są tacy, którzy znają się na przywołaniach i pomoc z otchłani nie byłaby ci potrzebna.
- Pytanie, czy będą chcieli mi pomóc w takiej kwestii - westchnęła znowu dziewczyna. - Mistrz od przywołań na pewno nie - zachichotała, przypominając sobie ostatnie niepowodzenie.
- Dobrze. W takim wypadku, proszę - dosłownie z powietrza pojawił się zwinięty pergamin, który demon wręczył rudowłosej. Był ciepły i miękki w dotyku, choć wyglądał jak zwykły papier. - Ale bądź ostrożna. Jeśli nie masz doświadczenia w takiej magii, to przyzwana istota może cię po prostu nie posłuchać - zastrzegła.
- O to może kogoś poproszę, aby przywołał za mnie i kazał mnie zgwałcić… - przygryzła wargę. - Używać aż do końca zaklęcia…
- Jeśli dasz radę tak długo wytrzymać - Nessalina zbliżyła się do Lei, przywierając do niej ciałem. - Z drugiej strony, z twoją chucią, to może im nie wystarczy sił?
- Jestem zawsze gotowa - jęknęła, ocierając się o swoją panią. - Dopóki nie stracę przytomności, to będę obsługiwała te wielkie, końskie pały…
- Teraz żałuję, że ja nie będę tego oglądać - demon przybrał zasmuconą minę. - Baw się dobrze, Leileno - dodał jeszcze i pożegnał dziewczynę namiętnym pocałunkiem, po którym obudziła się w swoim łóżku. Jak zawsze po takim śnie tak podniecona, że od razu zastanawiała się jak wyładować swoje seksualne napięcie. Najlepiej od razu. A przecież w sąsiednim łóżku spała Lily. A ona nie umiała Leilenie odmawiać.
 
Lady jest offline