| Wstawanie o nieludzkiej porze miało masę minusów, szczególnie po udanej nocy pełnej ciężkich fizycznie zabaw ale za to jakich satysfakcjonujących! Rano przyszło zbyt szybko dla całej gromadki stłoczonej w łóżku Kristin. Wydawało się że tylko jej ochroniarz jako tako ogarnia rzeczywistość, reszta miała się gorzej. Dobrze, że furą do Hamiltona robiło się kawałeczek, a tam mieli również opcję śniadania. Jakimś cudem panna Holden i pan Holden podnieśli się do pionu, potem udali do łazienki i tutaj zaczęły się schody.
- Mam tylko nadzieję, że nie będziesz jej proponował aby zajarała - technik łypnęła na gangera rozkojarzonego manewrami Kay, a raczej jej pończochami - Ogól się proszę, to już ten dzień, że trzeba, kochanie.
- Ogolić?! Noo weeźź… A dlaczego? - Alex zamarudził jak rozkapryszony chłopiec. Nawet w geście beznadziei i rozpaczy rzucił tą dopiero co zdjętą pończochę na podłogę.
- Ryczysz jak baba. - Kay pozwoliła sobie na rozbawioną i ironiczną uwagę po czym wyciągnęła dłoń w stronę gospodyni przyzywając ją jednocześnie gestem do siebie. - Spadaj… I co masz do jarania? Jakby ludzie więcej jarali to by się tak często nie strzelali. - Runner burknął niepocieszonym tonem ale zaczął jakby mówić bardziej do Vesny niż Kay o tym jaraniu. I zaczął obserwować jak blondyna podała dłonie czarnulce pomagając jej wstać do pionu za co dostała w nagrodę klapsa na goły tyłek od swojej ulubionej dominy więc zapiszczała radośnie z tej niespodziewanej uciechy. Sama zaś nachyliła się nad wanną aby znów zrobić ten mały, domowy cud i zrobić wodę lecącą z kranu. Czystą, ciepłą wodę z kranu. Zupełnie jak kiedyś!
- Dlatego, że nie goliłeś się od czterech dni i wyglądasz jakby ci coś zdechło na twarzy - technik popatrzyła na Runnera krytycznie, podchodząc bliżej. Złapał go palcami za brodę i obróciła jego twarz raz w prawo, raz w lewo - Poza tym drapiesz już za bardzo. Nie będę na tobie siadać jeśli się nie ogolisz. Za mocno kujesz… - zrobiła smutną minę.
Siedzący na podłodze ganger zmrużył oczy i szukał czegoś w oczach swojej dziewczyny jakby sprawdzał czy ona tak na poważnie czy tylko sobie żartuje. W końcu spojrzał w górę na już nagie i stojące przy wannie kobiety, blondynkę i czarnulkę jakby na wszelki wypadek sprawdzał jeszcze ich reakcję.
- Na mnie nie patrz. Ja za odpowiednią opłatą mogę to zrobić z każdym i wszystko. - Kay odpowiedziała spokojnie a nawet trochę obojętnie. A w jej ustach “z każdym” i “wszystko” rzeczywiście brzmiało bardzo obiecująco. Twarz Runnera rozjaśniła się jakby to właśnie coś miało udowadniać na jego korzyść ale domina nawet nie dała mu zacząć mówić nim się znów wtrąciła.
- No ale mnie płaci ta tutaj wywłoka więc właściwie robię co ona chce. - wskazała na stojącą tuż obok blondynkę która w tej obroży i smyczy za bardzo władczo ani na jakiegoś szefa nie wyglądała. A ta uśmiechnęła się wesoło i pokiwała wesoło główką. Po czym klękła tuż przy swojej najlepszej kumpeli i też przejechała dłonią po zaroście Alexa.
- Oj Alex, no zgódź się. Jeszcze cię nie widziałam ogolonego. I no chyba nie chcesz narobić przykrości Ves co? - Kristi poprosiła Alexa na koniec obejmując Vesnę i przytulając się do niej aby podkreślić tą wspólnotę interesów i sympatii jaką dzieliły. Alex znów westchnął. Jeszcze wymowniej niż poprzednio jakby właśnie ostatnia nadzieja na ratunek upadła a w ogóle to był sam w oblężonej przez te złośliwe baby twierdzy. - Noo doobraa… - zgodził się wreszcie z tak wielką łaską jak to tylko było możliwe.
Technik zaśmiała się, wdzięcznie wieszając się gangerowi na szyi, przy okazji sadzając cztery litery na jego kolanach.
- Mój bohater… - wymruczała mu do ucha, całując je krótko i skubiąc zębami - Będziesz grzeczny zrobimy dziś coś szalonego, a na razie chodź do wanny. Musimy się ogarnąć przed śniadaniem z jaśnie panią… Kristi, chodź na chwilę - wstała i pociągnęła blondi za rękę ku wyjściu z łazienki, paplając po drodze - Musisz mi doradzić co założyć!
No jakoś to poszło. Alex w końcu zebrał się do kupy i stanął przez umywalką i lustrem. Chociaż z taką miną jakby chciał spuścić łomot temu drugiemu w lustrze. Kay zaś zaczęła sprawdzać wodę i szykować jakieś kosmetyki no a Kristi absolutnie nie trzeba było namawiać aby wyszła na solo ze swoją ulubioną kumpelą. Znów wróciły do apartamentu gdzie na ogromnym łożu nadal spały nagie dziewczyny z dżungli. Blondynka popatrzyła na brunetkę z radosnym wyczekiwaniem i zaciekawieniem w oczach.
Ciężko było zacząć od razu od listy suchych próśb, zwłaszcza po nocy takiej jak ta ostatnia. Z tego też powodu wpierw panna Holden chwyciła blondynę za rękę i przyciągnęła ją do siebie, obejmując mocno i równie mocno całując, a gdy się od siebie oderwały, westchnęła cicho.
- Pomożesz mi z dwoma rzeczami? Jedna to paliwo… wpadłybyśmy do Roxy jak ostatnio, jeśli oczywiście chce ci się ze mną poszwendać i dać zwyobracać ze słodką czarnulą za parę liter markerem na cycuszkach. Druga rzecz… - tutaj uśmiechnęła się lekko - Chcę zrobić Alexowi prezent, ale mam dziś zawalony dzień. Wiem co chcę mu kupić, gamble mam. Trzeba tylko kogoś kto zna się na broni i przejedzie się po tutejszych sprzedawcach aby poszukać… lornetki z noktowizją. Wczoraj mruczał że takie coś by mu się przydało.
- Pojechać do Roxy!? No pewnie! - od razu widać było, że gwiazda estrady jest jak najbardziej entuzjastycznie nastawiona do wizyty u ambitnej szefowej “Petro”. Aż prawie pisnęła z radości i klasnęła w rączki. Ale w ostatniej chwili zdołała się pohamować i wyszło tylko ciche pacnięcie palcami i nieco głośniejszy szept. Pomysł jej się widocznie podobał tak samo jak to niespodziewane przytulanie i całowanie się z Vesną w jakim blondyna bardzo chętnie wzięła udział. - Ooo i prezent dla Alexa? - tym też wydawała się zaciekawiona. I chyba zrozumiała dlaczego wyszły z łazienki. Spojrzała z nikczemnym uśmieszkiem na drzwi do łazienki gdzie został ten co miał być obdarowanym tym prezentem. - A nie możesz mu dać mnie jako prezent? - zaproponowała znów spoglądając na swoją kumpelę. Ale nie wytrzymała długo udawanie pustej blondynki i roześmiała się wesoło z własnego żartu.
- Lornetka z noktowizją? - zapytała jeszcze raz jakby się upewniała czy dobrze zrozumiała o co pyta Vesna. - No jej, zwykle nie zajmuje się takimi rzeczami… - mruknęła gdy zaczęła się chyba na poważnie zastanawiać kto tutaj mógłby mieć coś takiego. - Może w tym Rzecznym Składzie… Chociaż to raczej hurtownia… Może ktoś w Black Guard by miał takie coś… Albo zapytaj Eda od najemników… O! Albo w lombardzie przy arenie! Tam ludzie zostawiają różne fanty na zakłady! Jeszcze można by odwiedzić wujka Duranda. Może on by wiedział kto mógłby mieć takie coś. - naga gospodyni mówiła zamyślonym głosem gdy po kolei wymieniała różnych ludzi i instytucje w jakich może by mogli mieć takie cacko jakie interesowało jej kumpelę.
- Możemy zrobić tak - technik przeszła na konspiracyjny szept - Jak my będziemy w Petro, w tym czasie któryś z twoich pingwinów może skoczyć na miasto poszukać. Wyglądają na ogarniętych, znają się na pewno na broni i nie dadzą wcisnąć kitu… taki Kevin na przykład - uśmiechnęła się pod nosem - Powiemy mu co ma przywieźć, dostanie szpej na spylenie… a my sobie nie będziemy pierdołami zawracać głów, tylko się zabawimy póki jeszcze jesteśmy w komplecie w Nice City.
- No pewnie, że tak! Przecież trzeba zrobić nowe autografy! - zaśmiała się blondynka i na dowód, że ma rację trochę się cofnęła i wskazała na swoją szczupłą sylwetkę. A, że była tylko w smyczy i obroży to wszystko miała świetnie widocznie. - Widzisz? Już mi się prawie cała kolekcja zmyła… - poskarżyła się żałosnym tonem pokazując jak żałośnie dużo miejsca ma na nowe pamiątki od Ves.
W odpowiedzi panna Holden klepnęła ją w pośladek z uczuciem. - Nadrobimy - obiecała, a potem akcja potoczyła się już błyskawicznie. Z pomocą dziewczyn Shultzówna doprowadziła się do porządku i znowu zaczęła przypominać porządnego człowieka. O dziwo Alex wyszedł z łazienki również odmieniony, więc gdy ruszyli pod Hamiltona oboje wyglądali może nie jak tysiąc gambli, ale przynajmniej dobrze trzy setki dolców.
__________________ Coca-Cola, sometimes WAR |