Zingger wraz z kompanami pozwolił prowadzić się po schodach kasztelu Wittgenstein. W międzyczasie zbliżył się do Geldmanna, który z trudem chował swój gniew. Wymownym gestem przejechał sobie palcem pod szyją, znacząco patrząc na mutanta. To samo pokazał Lotharowi i Axelowi.
- Czas to zakończyć. Koniec zwiedzania - wyszeptał.
W decyzji utwierdziły go jeszcze szepty. "Zasadzka ani chybi". Sprawnym ruchem dłoni wyjął nóż z bandoletu i schował w rękawie.
Po długiej wspinaczce wężowy sługa zatrzymał się przy komnatach gościnnych. Berni dając znak reszcie, podszedł blisko lokaja. Skłonił się mu wytwornie w podziękowaniu, a gdy ten się odwrócił, pchnął nożem błyskawicznym ruchem. Zrobił to tak by zaskoczony sługa nawet nie syknął. - Panu to już podziękujemy - rzucił konającemu słudze. Wyjął miecz i odrzekł do reszty. - To teraz, jak już znamy rozkład pokoi, to może sami się oprowadzimy. Nawet cierpliwość Ranalda się kiedyś kończy. Zacząłbym od komnat panienki Margitty... |