Druid po walce zamachał towarzyszom że wszystko u niego w porządku, po czym nagle parsknął i pokręcił głową.
~Szybko do tego to ja się nie przyzwyczaję~ pomyślał do Jace'a ~Idę na obchód, sprawdzę czy nie było tu jeszcze kogoś i wrócę do was~
Po kilkunastu minutach wrócili we trójkę - Hannskjald, Lawina i Leszy - i zameldowali że w okolicy nie znaleźli śladów żadnych dodatkowych hobgoblinów.
- W sumie to mi też by nie zaszkodziło poruszać się nieco ciszej, zawsze to kilka strzał w plecach mniej - druid od razu włączył się w zasłyszaną rozmowę.
Krasnoludowi jego nabijana kolcami skórznia zupełnie nie przeszkadzała w poruszaniu się, a i z tarczą poruszał się całkiem zwinnie (a jak na krasnoluda, to wręcz powyżej oczekiwań). Tylko co z tego, skoro jego umiejętności poruszania się po cichu ograniczały się do nie włażenia w co większe kupy liści i patyków?