Sullivanowie
Było potwornie zimno. Susan miała problem z ruszeniem się… zamarzła? Wizja pośniałych kończyn sprawiała, że nie chciała otwierać oczu… Ból.. wiedziała, że za chwilę przyjdzie ból gdy krew dopłynie, do zastałych nóg i rąk. Może… uśnie… Może sen uśmierzy ból?
Poczuła jak ktoś unosi ją delikatnie i porusza jej ramionami. Ciało zrobiło resztę. Krew wypełniła leżące nieruchomo.. przez zbyt długi czas kończyny. Jęknęła z bólu, otwierając oczy.
- Ja.. James? - Szepnęła spoglądając niepewnie na brata.
- No. He he. - James parsknął ulgą i rozbawieniem. A więc jednak żyła! No i nic jej chyba nie było. No to dobrze. Wyraźnie kamień spadł mu z serca. - Jak się czujesz? - zapytał zaraz potem patrząc w dół na szczupłą twarz brunetki jaka była jego siostrą.
- Zimno… - Susan z trudem podniosła się z ziemi i objęła brata, chcąc się choć odrobinę ogrzać. Była w stanie ruszać palcami… Czyli nie odmroziła ich sobie. Bała się jednak jeszcze patrzeć na skostniałe ręce. - Gdzie… gdzie jesteśmy?
- No zaraz się rozgrzejemy. - powiedział zaczynając pocierać jej dłonie i ramiona. Sam też się mógł trochę rozgrzać od tej czynności. A na chwilę zajęło go to by mógł się zastanowić nad pytaniem jakie sam przed chwilą sobie zadawał.
- Miałem nadzieję, że ty będziesz wiedzieć.Chyba jesteśmy pośrodku Nigdzie. - skinął głową dookoła aby siostra też mogła rozejrzeć się po tym ponurym, bezludnym, Nigdzie.
- I nie jesteśmy tu sami. - mruknął zatrzymując wzrok na blondynce w czapce która się zaczęła ruszać jako pierwsza. No i tych innych którzy nadal leżeli jak kłody. Ale nie widział u nich krwi ani widocznych ran a chociaż u paru najbliżej leżących ciał widział obłoczki oddechów.
- Kim oni są? - Susan przyjrzała się ciałom. Powinna się nimi zająć. Im też groziły odmrożenia. - W co znowu nas wpakowałeś? - dodała szybko nieco odsuwając się od brata i spoglądając mu w oczy.
- Jaaa?? - James wymownie też się trochę odsunął od siostry. W nawet ją puścił bo dłonie były mu potrzebne aby wskazać nimi na samego siebie. - To ty! Widzisz co narobiłaś? Dlaczego mi na to pozwoliłaś? To twoja wina. - westchnął nieco cierpietniczym tonem na znak jaką siostrą pradawni bogowie go pokarali. Ale często tak robił, zwłaszcza w stosunku do swojej siostry gdy uznał, że ktoś go o coś oskarża. Zwłaszcza gdy robiła to ona. Dopiero gdzieś tam pod spodem dało się wyczuć, że jednak trochę autoironizuje jak to zwykle miał w zwyczaju.
- Nie wiem kto to jest. Myślałem, że ty ich może kojarzysz. - mruknął niedbale wskazując gestem na powalone pokotem ciała.
- Na nic ci nie pozwalałam! - Brunetka podniosła głos. - I nie wiem co to za banda!
Wstała i przyjrzała się sobie. Cokolwiek się stało… Miała swoje sprzęty przy sobie. - Szliśmy… mieliśmy fuchę… Wiesz, sprawdzić kogoś… - Rozejrzała się. - Myślisz, że oni też?
W odpowiedzi na rewelacje siostry brat rozejrzał się po tym cmentarnym pobojowisku. A potem znów spojrzał na siostrę i wymownie wzruszył ramionami na znak, że nie ma najmniejszego pojęcia co tu robi ich rodzeństwo ani ci wszyscy widoczni ludzie.