Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2019, 19:48   #12
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Podawane w "Krowie" piwo było przepyszne (chociaż być może na ocenę wpłynęło parę długich tygodni podróży) i Daveth nie miał nic przeciwko temu, by zamówić kolejny kufel. Obsługa też była miła (chociaż filigranowa), ale to, co miłe, skończyło się z kolejnymi słowami kelnereczki.
- Laura nie gustuje w koninie - powiedział. - Jeśli panienka zaniesie jej kawał wołowiny, to z pewnością będzie wdzięczna.
- Ale… - Słowa mężczyzny najwyraźniej zaskoczyły małą kobietkę, i zaczesała nerwowo kosmyk włosów za uszko -Może lepiej ty, panie? - Powiedziała.
Obawy niziołki były całkiem uzasadnione - przynajmniej z jej punktu widzenia. W rzeczywistości Laura była dość cywilizowana... i wybredna. Co prawda kelnereczka wyglądała smakowicie...
- Widzę, że nie dane mi będzie wysłuchać występów... - powiedział niechętnie Daveth. - Czy chociaż przyniesiesz mi tam kolację? - spytał.
- Tak długo tam będziesz przesiadywał, panie? - zdziwiła się Niziołka.
- Jeśli się tak boicie o wierzchowce, to co mi pozostaje? - Daveth zdawał się żałować, że w ogóle zawitał pod niezbyt gościnny dach "Krowy". - Chyba niewielki mam wybór. Nie sądzę, by moja przyjaciółka była bardzo mile widziana w jadalni. - Postanowił nieco podroczyć się z kelnerką.
- Hmmm… jak Koggin nie będzie widział to możesz tą bestię zabrać do izby, byleby tam nie narobiła, i cicho w nocy była, tak będzie bezpieczniej dla koni? - Szepnęła nagle kobietka.
- Będzie tak cicho, jak mały kotek - zapewnił ją druid. - Na szczęście jestem sam w pokoju, więc nikt nie będzie narzekać - dodał. - W takim razie bądź tak miła i załatw mi spory kawał surowego mięsa. A jak wrócę, kolację. - Położył na stole sztukę złota. - To dla ciebie.
Kelnereczka przytaknęła głową, po czym zabrała monetę i oddaliła się już od Druida…
Daveth przez moment przyglądał się bardce, ciekaw, czy jest dobra w swym fachu, czy też zepsuje mu apetyt, po czym przeniósł wzrok spoglądając w stronę kuchni i czekając na pojawienie się kelnerki, która powróciła po kilku dłuższych chwilach z kawałem wspomnianego mięcha. Mrugnęła do mężczyzny, podając przekąskę dla tygrysa.
Druid odpowiedział lekkim uśmiechem, po czym ruszył w stronę stajni. Laura co prawda była grzeczna i dobrze wychowana, ale tygrys głodny, to zły - bez względu na płeć. Lepiej było zadbać o jej potrzeby, zanim ona przyjdzie sama do kuchni.
Wbrew temu, co mówiła kelnereczka, w stajni panował spokój. Być może konie były tak przerażone, że nie miały odwagi zarżeć czy zatupać, ale żaden nie oszalał z przerażenia. Chociaż nie dało się ukryć, że starały się trzymać jak najdalej od boksu, w którym wylegiwała się Laura.
Daveth poczekał cierpliwie, aż jego przyjaciółka zje swoją obiadokolację, potem ją napoił.
- Leż grzecznie i nie baw się z konikami! - polecił. - Później do ciebie przyjdę - zapewnił.

Na występ odrobinę się spóźnił, więc po cichu zajął swoje miejsce, nie chcąc rozpraszać ani bardki, ani jej słuchaczy.
Chociaż nie był wielbicielem różnej maści szarpidrutów to musiał przyznać, że występ był aż za dobry jak na taką gospodę jak "Krowa". I trudno było się dziwić, że słuchacze nagrodzili artystkę nie tylko oklaskami. I słusznie, bo nie można żyć samą muzyką, podobnie jak nie można żyć samą miłością.
 
Kerm jest offline