Ansa popatrzyła na Kelsana, spod zmierzwionych włosów skroplonych krwią, przyjmując jego pomocną dłoń. Wstając uśmiechnęła się z wdzięczności i na chwile spojrzała w oczy pilota, tak, że poczuł się lepiej. Chwili potem jednak przeszedł ją impuls bólu.
-Spokojnie Kelsan, mam med-stym, drobne ukłucie... i już.- powiedziała kiedy strzykawka ciśnieniem wtłoczyła medykamenty prosto w mięsień udowy.
Potem zdjęła kurtkę i kamizelkę, co nie umknęło uwadze większości drużyny. Nanosplot pochłonął większość energii, ale w białym podkoszulku było zaciemnienie spowodowane atakiem. Major była jednak dzielna i od razu, uznając przysmażenie za błahe zwróciła się do purpurowo-skórej dziewczyny, trzymając lek.
-Spokojnie, jak widziałaś to nic trudnego- powiedziała podając środek leczniczy Tsarze, wstrzykując go w jej ramie. Twi'Lek zrobiła się rozluźniona i wstała.
-Dziękuje... jak mam do Ciebie mówić?
-Ansa Sotto. To Kelsan, Kapitan Draug Tempest, RA-7 czyli żartowniś a na dole czeka mój dawny kompan William Badlack. Przybyliśmy do Thido w pewnej sprawie.- powiedziała skrycie.
-Proszę mówić otwarcie Panno Anso, uratowaliście nam życie. Nie wiem jak mogły, by potoczyć się sprawy, gdyby nie wy.- stwierdził logicznie Rolees.
Ansa kiwnęła głową.
-Przysyła Nas Porucznik Graistone. Potrzebujemy kontaktu z Tkaczem Sieci...
W tym momencie z głównego placu budynku rozległ się donośny męski krzyk.
-Ej, kurwa co tu robisz złamasie?!!!
-Kłopoty...- stwierdziła Major, przewracając oczami.