Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2019, 08:26   #79
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
U Opusa
"Mieszkanie" Opusa było w rzeczywistości ogromnym laboratorium z łóżkiem wciśniętym w kąt. Pomieszczenie było ogromną halą pełną stołów laboratoryjnych i urządzeń badawczych. Wejście było po stronie zachodniej, wschodnią ścianę zdobiła kolekcja przedziwnych pancerzy wspomaganych, a centrum północnej ściany mieściło ogromną szafę zamykaną polem energetycznym, za którą znajdowała się kolekcja artefaktów, całych bądź w częściach, obok których znajdowały się grube notesy.


Opus siedział przy jednym ze stołów. Towarzyszyła mu wysoka kobieta o zielonej skórze i włosach, okrągłej głowie oraz spiczastych uszach. Ubrana była w obcisły kombinezon, który dawał świadectwo jej rozwiniętej muskulatury. Silver nigdy wcześniej nie spotkał tego gatunku kosmity osobiście. Społeczność Elrenów była szacowana na około 1% populacji galaktyki. O ich kulturze wiadomo było głównie tyle, że często zadają się z Toborami i nie posiadają jednostki rządzącej.


Machając mechaniczną protezą dłoni, Opus przywitał Silvera. - Miło cię widzieć. Usiądź. To LinLin. - wskazał na towarzyszkę. - Chciałbym przedstawić ci sytuację i rolę tej stacji, biorąc pod uwagę, że wplątałeś się w jej los. Choć zrozumiem, jeżeli nie będzie chciał mieć z nami nic wspólnego.
Prawie jak w domu, jego ojcu z pewnością spodobałoby się w tej pracowni, nawet jeśli technologie których używał profesor nie były tak zaawansowane jak ich własne. Młody Recollector czuł ogromne zaciekawienie tym, co mógłby tu znaleźć.
-Ciebie również, mimo nieprzyjemnych okoliczności. - Odparł Demon - Zgłoś się z tą ręką do mojego lekarza okrętowego, powinna być w stanie odtworzyć Ci dłoń. - Niewiele było rzeczy na polu medycyny, których Meredith nie umiała dokonać.
Skinął głową zielonoskórej kosmitce, osobiście nie był xenofobem.
-Silver, miło mi. - Przywitał się z nią. Spojrzał ponownie na Opusa - Wybacz, nie usiądę. W tym miejscu jest zbyt wiele interesujących obiektów, by tkwić w jednym punkcie. Ale nie przeszkadzaj sobie, mów. Słucham Cię uważnie, skoro już jak zauważyłeś wplątałem się w losy tej stacji, chciałbym wiedzieć na czym stoję. Czy raczej w co się wpakowałem. - Zaczął wędrować po laboratorium i przyglądać się jego zawartości.
- Dziękuję za ofertę, ale postanowiłem włożyć w jej miejsce coś twardszego i bardziej użytecznego. - odpowiedział Opus. - Proszę niczego nie dotykać. - dodał po chwili.
- Tsar Raz. - zaczął Opus. - Był kosmitą, który przybył do tej galaktyki w pogoni za inną osobą z jego rasy, Louise Cypher. Należą oni do rasy Serafinów, gatunku ekstremalnie podobnego do ludzi. Pośród różnic między nami jest ich wysoki współczynnik naturalnej predyspozycji magicznej. To właśnie Louise była pierwszym magiem w naszej galaktyce i to ona podzieliła się nim z ludźmi. - wyjaśnił. - Tsar podejrzewał, że prędzej czy później Louise spróbuje zawładnąć nad gatunkiem ludzkim za pośrednictwem swojej magii, dlatego próbowaliśmy się na nią przygotować. Nie przewidzieliśmy jednak, że Victor będzie po jej stronie. Zakładamy, że jej zamach na Tsara był deklaracją wojny z ludzkością.
Wpuść dziecko do sklepu z cukierkami i powiedz mu, że ma niczego nie ruszać. Młody Recollector mało się nie roześmiał. Profesor najwidoczniej nie wiedział z kim ma do czynienia i Silver postanowił go uświadomić. Na jednym ze stołów rzucił mu się w oczy znajomy zestaw części, podszedł i uśmiechnął się pod nosem. Szybciej niż Opus był w stanie zaprotestować lub go zatrzymać, poskładał całe urządzenie do kupy.
-Generator Twardego Światła model Mannan, dobry ale nieco przestarzały. - Rzekł spokojnie i spojrzał poważnie na starszego wynalazcę. - Zaprojektowałem go w ostatniej klasie liceum. Nauczyciel mnie oblał, bo uznał że nie mogłem zrobić tego samodzielnie. Wyregulowałem polaryzator, co według moich obliczeń powinno podnieść wytrzymałość konstruktów o dwadzieścia pięć procent. - Odstawił gotowe urządzenie na stół.
-Spokojnie, słuchałem uważnie jak obiecałem. - Uśmiechnął się. - Największy xenofob Cesarstwa został uniżonym sługą kosmitki, czy tylko ja widzę w tym ironię losu? Wygląda na to, że znałeś tego skurwiela, przydałyby mi się wszelkie informacje jakie masz na jego temat. - Zamyślił się na chwilę. - No i zastanawiam się, co teraz stanie się z tą stacją. Tsar nie żyje, a Victor rzeczywiście został admirałem, jeden z moich ludzi sprawdził rejestry. Tylko że jego to miejsce najwidoczniej nie interesuje, chociaż tyle.
- To teraz go rozłóż. Potrzebuje soczewek i rezystorów ze środka. - Kosmitka kiwała głową niezadowolona z popisu Silvera. Opus zaśmiał się gromko jak ucieszony dziadek.
- Znałem Victora bardzo pobieżnie. Wzięliśmy udział w jednym, prostym wypadzie, po czym się rozstaliśmy. W tym czasie miałem też styczność z Louise, choć nie zdałem sobie sprawy, że jest nietypowa. - wyjaśnił naukowiec. - Stację zamierzamy przenieść, tylko w tym jest problem. Możemy jednorazowo teleportować ją do innego systemu magią. Będzie to groźne, ale bezpieczniejsze. Tym bardziej teraz, gdy Victor — i za jego pośrednictwem Louise — mogą się o nią ubiegać. - zauważył. - Victor uciekł stąd bez słowa, bo nie wie, że stację da się poruszyć, albo sam nie przygotował jeszcze niezbędnej do tego magii. - teoretyzował naukowiec. - Jeżeli jednak użyczysz nam swojej pomocy i wywiążesz się z umowy handlowej zawartej z Tsarem, zyskalibyśmy dużo bezpieczniejszą mobilność.
- Stacja była konstruowana przez Toborów. To oni pomogą nam ją ukryć przed Cesarstwem i przy szczęściu zdemontować. - wyjaśniła LinLin. - Jeżeli jednak nam pomożesz, to już z tego nie wyjdziesz. Będziesz częścią wielkiej walki przeciwko międzygalaktycznym magom. Nie będzie odwrotu. - ostrzegła.
Bez większego wysiłku Silver rozebrał generator z powrotem na czynniki pierwsze. Podał młodej xeno części, których potrzebowała.
-Co konstruujesz? - Zapytał, by trochę zyskać na czasie. Musiał przetrawić informacje, które mu przedstawili. Nie do końca był w stanie dojść do jednoznacznych wniosków, miał tylko coraz więcej niewiadomych w tym pokręconym równaniu.
-Nie mam powodu, by wycofywać się z naszego kontraktu. O ile rzecz jasna wciąż macie czym zapłacić, to zapewnimy wam silniki i zasilanie zgodnie z umową. - Odparł po chwili zamysłu. - To ilu właściwie jest tych magów? Nie wystarczyłoby wyeliminować tej całej Louise? I czy konieczne jest konspirowanie wbrew Cesarstwu? Jeśli zaś macie tu kogoś, kto potrafi kłamać choć w połowie tak przekonująco jak Tsar, zawsze możecie sprzedać dowództwu wojskowemu jakąś historyjkę o Victorze, na ten przykład… że postanowił prewencyjnie wyrżnąć WSZYSTKICH obecnych na stacji, a gdy spotkał się z oporem uciekł. To chyba całkiem wiarygodne, a może pozbawić go piastowanego urzędu. - Zręczne operowanie prawdą było czasami lepszym sposobem niż kłamstwa.
- Zdziwiłbyś się jakie znaczenie mają admirałowie floty. Gdyby Corvus odpowiedział, że uznał nas za xenofilów, cała stacja byłaby skazana na egzekucję. - stwierdził, opierając głowę na rękach. - Jak by ci to wytłumaczyć... Chcemy chronić ludzkość, a nie Cesarstwo. - stwierdził Opus. - Głównie dlatego, że nie wiemy, czy cesarstwo istnieje.
- Istnieje, tylko nie wiadomo w jakiej formie. - sprostowała kosmitka. - Muszę lepiej skondensować laser. - odpowiedziała Silverowi.

Opus się wyprostował. - Każda osoba widzi Cesarzową w innej formie. Jej wygląd zawsze odpowiada czyjemuś wyobrażeniu, jak powinna wyglądać. Jednakże jeśli opiszesz ją na głos, nikt nie zobaczy problemu. Tylko ludzie z iskrą i kosmici są w stanie spostrzec niezgodności.
- A biorąc pod uwagę, że jesteśmy tak aktywnie eksterminowani, to raczej więcej, niż mechanizm obronny. - stwierdziła kosmitka. Opus przytaknął skinieniem głowy.

- W teorii to mogłaby być magia bądź artefakt dbający o bezpieczeństwo Cesarzowej, ale zbyt wiele innych teorii nas niepokoi, aby w to uwierzyć. W tym wypadku, kim jest Cesarzowa? Na czym opiera się rząd Cesarstwa? W rzeczywistości większość decyzji podejmowana jest przez radę admirałów floty, na polecenie Cesarzowej. Dlatego Admirałów flot jest zawsze niewielu. Tsara odesłano na tę stację, żeby nie mieszał w polityce Cesarstwa. Nie ufano mu. - objaśnił Opus. - Zabicie Louise jest naszym głównym celem, ale problem stanowi jej znalezienie.

-To by wyjaśniało, czemu tak naprawdę klan Armstrongów nie jest zbyt lubiany na “dworze”. Iskra jest naszym dziedzictwem rodowym. - Demon wyraził na głos pierwszą myśl, która przyszła mu do głowy. - A co jeśli Cesarzowej nie ma? Jeśli Admirałowie wykorzystują jakąś sztuczkę by utrzymać pozory, a w rzeczywistości sami pociągają za sznurki? - Wprawdzie brzmiało to w jego uszach jak teoria spiskowa z niezbyt ambitnego filmu akcji, ale jednocześnie wydawało się jedną z dopuszczalnych możliwości.
-To kim właściwie jest Louise? Magiem zerowej generacji, czy pierwszej? I ilu magów pierwszej generacji jest uwikłanych w cały ten bajzel? Nie ma żadnego zdolnego ją namierzyć? - Pytania mnożyły się w głowie Silvera. - Chociaż… nie wiem czy to zadziała, ale Drake zna się na wykrywaniu magii. Może zdołałby śledzić statek Corvusa i dzięki temu ją odnaleźć?
Po krótkiej przerwie, by jego rozmówcy przetrawili dotychczasową porcję pytań i informacji, młody Recollector podjął dalej.
-Z bardziej przyziemnych kwestii, będę potrzebował dostępu do ciała Tsara. Może mój lekarz okrętowy zdoła zidentyfikować konkretne źródło tej choroby popromiennej. Zapewne czeka mnie w przyszłości kolejne starcie z Victorem, wolałbym nie narażać się na podobny los. - Tak niewiele brakowało, już praktycznie miał tego kutasa na widelcu, a on mu uciekł zadając kolejny cios jego dumie. Kolejny pojedynek wydawał się wręcz nieunikniony. - I w sumie mam jeszcze coś, czym chciałbym się z wami podzielić. - Wziął baterię z rozłożonego przed chwilą generatora. - To w kwestii naszej wcześniejszej dyskusji o rozwoju Iskry. Moja moc pierwotnie służyła do absorbowania energii, odkryłem jednak że to nie jest cała prawda na jej temat. - W tym momencie akumulatorek zaczął się unosić, by po chwili spokojnie lewitować około trzydziestu centymetrów nad dłonią Demona. - Naturą mojej Iskry jest magnetyzm. Mogę nie tylko przyciągać, ale również odpychać. Dojście do tego co leży u podstawy mocy, daje szersze zrozumienie samej magii. Nie mam pojęcia, czy już tego próbowałeś.

- Boże, powoli. - pokiwał głową Opus, zapisując na kartce pytania Silvera. - Usiądź, uspokój się, pogadajmy. Ja już mam swoje lata, wiesz? - zaśmiał się mężczyzna.
- Zero jest lepszym określeniem na Louise. Wedle naszych danych, miała dwunastu apostołów. Mamy sprzymierzeńców w siłach najemnych i policji, którzy próbują zawrzeć z nimi kontakt. Liczymy, że przynajmniej kilku stanie po naszej stronie, ale raczej nie wszyscy. Oryginalnie to oni odepchnęli Louise z tej galaktyki. - wyjawił Opus. - Problem w tym, że ciąży nad nimi zaklęcie nieśmiertelności. Nie da się zabić maga, nie znając jego imienia, tym problemem my się zajmujemy. Wiemy od Tsara, że Louise używa swojego prawdziwego imienia, jakby z nas drwiła. Nie jesteśmy jednak pewni jej towarzysza, March. - zaprezentował zagwozdkę. Następnie wyprostował się, spojrzał na swoją listę.
- Ciało Tsara już przebadaliśmy, próbowaliśmy go ocalić, gdy byłeś nieprzytomny. Bez dwóch zdań to magia Victora. Napromieniował jego organy, a raczej przypisał im naturę promieniowania. Nie dało się tego usunąć lekami, a nie mamy zdolności do usuwania tego typu zaklęć. Jakkolwiek Victor to zrobił strzeż, się walki z nim. Osobiście natura mojej iskry to ciekawość, ciężko ją przez to rozwijać. - westchnął. - Jeszcze raz, co chcesz wiedzieć?
-Mimo to, prosiłbym żebyście dali Meredith dostęp do ciała. Mam pewną hipotezę i jeśli okaże się słuszna, zyskalibyśmy asa w rękawie na czas nieuniknionej konfrontacji z Louise. A Victor nie jest aż tak groźny. W tych parę sekund obciąłem mu rękę i prawie wyprułem wnętrzności, gdyby nie ingerencja Twardowskiego stygłby sobie w kostnicy. - Silver był spokojny, ale nie ustępował. Nie mógł też odmówić sobie, możliwości pochwalenia się, jego duma zbyt wiele wycierpiała przez ostatnie dni. - Zatem jakie jest jej prawdziwe imię? Bo ten kalambur, to raczej próba błyśnięcia humorem. - Niemalże dosłownie zresztą. Louise Cypher, Lucyfer czyli "Niosący Światło" (warto było uczęszczać do szkółki niedzielnej), ta która przyniosła ludzkości światło magii. Ciekawe czy to ona stanowiła pierwowzór biblijnego diabła, w końcu była starsza od ludzkości. Demon podrapał się w zamyśleniu po głowie.
-March… dwunastu… January, February, March, April, May i tak dalej? - Zapytał, robiąc skupioną minę. - Wszechmowa, jak nazywa to zjawisko mój szacowny ojciec to ciekawa sprawa. Choć każde z nas, prawdopodobnie mówi w innym języku, brzmimy dla siebie jednakowo. Dlatego też nie potrzeba tłumaczy w kontaktach z xeno. - Zaczął kolejny wywód. - Jednakże gdy używamy obcojęzycznych nazw własnych, jak choćby imion… zachowują one swoje oryginalne brzmienie, a jednocześnie wszyscy je rozumieją.
Opuścił akumulator na dłoń i położył go na stół. W jego mniemaniu Iskra oparta o ciekawość wydawała się idealna do szybkiego rozwoju, może dlatego że właśnie ona go napędzała.
-Skoro Louise ma wśród swoich popleczników magów, to zwycięzcą tego konfliktu zostanie zapewne ten, kto zgromadzi ich po swojej stronie więcej. Czy przeciw niej występuje jakikolwiek przedstawiciel pierwszej generacji, czy poza Marchem żaden już nie pozostał?
- Już nawet ja Cię poproszę, żebyś mówił wolnej. - poprosiła LinLin. - Teraz nie mam pewności czy coś mieszasz w tej ekscytacji. March jest po stronie Louise, nie naszej. - sprostowała. - A Louise ma na imię Louise.
- Imię jest jak pojedyncze słowo, znaczy to, co słychać, więc magia nie tłumaczy go usilnie. - wydał swoją tezę Opus. - Tsar to mój przyjaciel, a nie obiekt badawczy. - oznajmił nagle. - Jak mi powiesz w szczegółach, co chcesz zrobić z jego ciałem, to się zastanowię.
-Na litość Lugha… - Westchnął Demon. - Wiem że March jest po jej stronie. Pytanie brzmi, czy oprócz niego ostał się ktokolwiek z pierwszej generacji, a jeśli tak czy któryś działa przeciwko Louise. - Starał się mówić powoli, co nie było łatwe gdy tyle kwestii czeka na rozwiązanie.
-DNA. - Odparł krótko Opusowi. - W genach zawarte jest praktycznie wszystko, możliwe że również predyspozycje gatunku do magii. Gdyby udało się zidentyfikować i zmapować te sekwencje, które odróżniają Serafinów od ludzi, wystarczyłoby zaprojektować insert, który by je inaktywował. - Objaśnił. - Oczywiście, nawet jeśli okazałoby się to skuteczne, Louise nie straciłaby dostępu do swojej mocy, mogłoby ją to jednak osłabić.
- Możemy Ci w takim razie dać jego genom. - zgodził się Opus, zainteresowany pomysłem. - I tak, pozostali magowie żyją. Nie wiemy jeszcze jak wielu, nasza organizacja zajmuje się ich poszukiwaniem. Śledzimy informacje i staramy się nawiązać kontakt. Wiemy, że jeden zrezygnował z życia, a jego ciało ma Magica Icaria, w chwili, gdy inny mag im pomaga. Jeszcze inny jest w kosmosie, ale nie jest zainteresowany ingerencją w stan rzeczy. - wyjaśnił Opus, LinLin kontynuowała:
- Policja zlokalizowała planetę, którą zajmuje jeden z magów, obecnie szukają jego kryjówki. Udało nam się też ustalić, że inny mag został zamknięty w jakimś artefakcie, prawdopodobnie przez Marcha. Nie znamy jednak szczegółów.
- Szef organizacji planuje spotkanie z kolejnym w niedługim czasie. Oznacza to, że jest już tylko jeden, o którym nie wiemy praktycznie nic. - podsumował Opus. - Z biegiem czasu będę Cię wdrażał w sytuację, gdy już uda nam się dogadać z chociaż jednym. Jestem pewien, że wtedy dowiemy się bardzo wiele na temat magii.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar

Ostatnio edytowane przez Fiath : 07-12-2019 o 08:29.
Fiath jest offline