Killian wychylony zza osłony strzelał. Powoli i spokojnie - przymierzył i strzał, znowy wymierzył i kolejna kula opuściła lufę z z cichym szelestem - posłaniec śmierci leciał do swojego celu przeznaczenia. Zauważył kątem oka że jajogłowy biegnie za kontuar waląc na ślepo, znowu przymierzył i kolejna kula leciała do celu. Usłyszał modlitwę tuż obok. Gedan skulony ściskał krzyżyk. Zamiast się modlić - lepiej użyj swojej spluwy w konkretnym celu. - powiedział nie spuszczając z oka wejścia do baru. Nadal przykucnięty i wychylony lekko zza stołów zerkał także na Carvera - który świetnie sobie poczynał z kałachem "No no - ma staruszek klasę". Po chwili zauważył że Carver coś trzyma w ręce, małego i okrągłego. Przez głowę przebiegła mu tylko jedna myśl: "Granat!" - krzyknął tylko: KRYJ SIĘ! Po czym sam schował się za "zasłonę" i zatkał uszy rękoma... |