Dokończyć robotę i czas się kłaść. tak łatwiej ścierpieć bóle. Plan Józefa był prosty, ale jak każdy plan tak i ten legł w starciu z rzeczywistością.
- Bądźże pozdrowieni Panie Rycerzu- rzekł Staruszek ściągając czapkę i pochylając głowę na powitaniu zacnego Pana, który zawitał do obejścia.
- Z przyjemnością pokaże co tam u moich pszczółek słychać. Akurat tak chodzę i patrze co dam u nich. Teraz wiosna się zbliża zaraz będzie dal nich jeden z najbardziej pracowitych czasów.- kontynuował mowę zapraszając gestem gościa by podążał za dziadkiem na wycieczce po pasiece.
- O tutaj moje skarby mieszkają. Z racji sąsiedztwa głównie produkują miód z okolicznych polnych kwiatów, ale o tu ten- wskazał na jeden ul będący trochę na uboczu.- te lipowy robią- specjalnie tu je ustawiłem, by obok lipy były. Robią najlepszy miód, ale z racji, że tylko jedno drzewko jest to nie ma go nigdy za wiele.
Po zakończeniu wycieczki zaczęło już ciemnieć, dlatego Józef zaprosił Rycerza w gości do swojej chałupy. Tak by na spokojnie móc opowiedzieć do końca o swoich małych skarbach. Choć miodu już nie było w spiżarni to dobre piwo i coś na ząb się znajdzie.