Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2019, 23:03   #15
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 7 2053.IV.07 pn, przedpołudnie, NYC

Czas: 2053.IV.07 pn, przedpołudnie
Miejsce: Nowy Jork, Zachodni Pas, strefa niebieska, siedziba Koi
Warunki: ciepło, sucho, jasno na zewnątrz chłodno i mżawka


Amanda obudziła się we własnym i przyjemnie nagrzanym łóżku. Chociaż obudziła się sama a nie z tą sympatyczną Azjatką o jeszcze blond czuprynie. Ale za to powitała ją inna blond czupryna jaka się nad nią nachylała.

- Wstawaj. Trzeba się ogarnąć na to zebranie w biurze. - Kanmi obudził ją potrząsając ją lekko za ramię. A tak dobrze się spało! No ale tak, zebranie w biurze…

Okazało się, że kierowca miał niezłe wyczucie co do momentu w jakim obudził swoją partnerkę. Tak akurat aby się ogarnąć, pogadać przy śniadaniu no i wybrać się do firmy. Przynajmniej nie musieli się zrywać o świtaniu bo spotkanie było o 10-tej. No ale nadal to oznaczało ranek na wstawanie tylko trochę późny ranek. Całkiem pochmurny i nieprzyjemnie wyglądający przez okno ranek. Nawet od patrzenia przez okna robiło się zimno i ponuro. Tym bardziej nie chciało się wyłazić z tak przyjemnie nagrzanego łóżka.





Przy śniadaniu Kanmi streścił gospodyni co się działo. Właściwie to niewiele. Przespał się na miejscu a rano odwiózł Maki do pracy. Jak wrócił to przygotował to śniadanie no i akurat była pora by obudzić Amandę. Sama zaś Amanda miała raczej miłe wspomnienia z ostatniej nocy. Maki i jej sprytne paluszki pomogły wygnać resztki zimna i stresu. Zaserowała gospodyni przyjemny masaż relaksujący. Od stóp po skronie. I zrobiło się tak przyjemnie, że nie wiedziała nawet kiedy zasnęła. Jak przez mgłę pamiętała mocny łomot kropel o szyby więc chyba w nocy coś lało na zewnątrz. Ale to już zapadającej w przyjemny mrok gospodyni niezbyt interesowało.

Dopiero rano się okazało, że chyba jednak się jej nie zdawało. Bo brudne, mokre i szare ulice były pełne kałuż, potoków i błota. Jak to zwykle w tym mieście bywało. Co prawda w rodzimym mieście Amandy też było sporo tych deszczów, kałuż i błota. Ale nawet te kałuże i błoto tutaj wydawały się zimniejsze i nieprzyjemne, do cna przesiąknięte tym nowojorskim smogiem i szarością.

No i gdzieś z kwadrans po 9 rano trzeba było wyjeżdżać do firmy. Niby nie było daleko jak się miało samochód no ale trzeba było wziąć poprawkę na “czynnik nowojorski” jak to nazywał Kanmi. Czyli blokady, kontrole, objazdy i związane z tym wszystkim korki i przestoje. Dla obrony demokracji oczywiście.

Ale tym razem poszło im dość gładko, jedynie ze dwa razy czekali w kolejce przed opuszczeniem jednej i wjazdem do kolejnej strefy. Dlatego w biurowcu jaki rodzina Koi obrała sobie za siedzibę byli trochę przed czasem.

Właściwe zebranie zaczęło się gdy do sali narad weszła Ayumi. Wszyscy wówczas stali i zgodnie z japońską tradycją oddali krótki, charaterystyczny pokłon należny seniorowi. Szefowa jak zwykle była nienagannie ubrana zgodnie z biurowym dress code więc wyglądała jakby właśnie wyszła z jakiejś reklamy perfum czy firmy prawniczej z dawnych czasów. Jedynie niesforny nieład jej fryzury dodawał jej szczypty ekstrawagancji.

- Dzień dobry wszystkim. - szefowa się przywitała ze swoim zespołem i właśnie zaczęło się to właściwe spotkanie. Poza Amandą i Kanmi był jeszcze Hori jako szef terenowy całej operacji i Sadao jako jego kierowca. Oraz facet którego Amanda widziała pierwszy raz w życiu. Sądząc po zaciekawionych spojrzeniach nawet Hori był zaskoczony co ten białas tu robi. Ale sprawę szybko wyjaśniła Ayumi.

- To jest pan Leroy Jackson. Specjalista od Porsche. Pojedzie z wami. - więc nastąpiło krótkie powitanie z tym mechanikiem jakiego mieli zabrać w drogę.

- Witam, nie zwracajcie sobie mną głowy ja siądę sobie w kąciku i jakby mnie nie było. Mnie interesuje tylko to czerwone cacko jakie macie tam na dole. - Leroy uśmiechnął się niefrasobliwie i podobnie machnął ręką jakby nie chciał zawadzać ani teraz na zebraniu ani potem na trasie.

No i każdy miał okazję przedstawić swój punkt widzenia na przygotowania do drogi, swoje potrzeby i pomysły. Hori przemawiał w imieniu swojej i pozostałej części ekipy. Zapewne gdyby nie specyficzna rola Amandy w tej wyprawie to jej i tym bardziej jej kierowcy by tutaj teraz nie było. Ale chyba jednak Ayumi uhonorowała ją zaufaniem skoro przydzieliła jej miejsce na tym zebraniu. Z relacji Hori wyglądało na to, że przygotowania do trasy idą raczej dobrze. Suv i ciężarówka przechodziły ostatnie remonty przed tak długą trasą. Szykowano dodatkowe zapasy paliwa i części zamiennych. Nikt z ekipy nie zgłaszał jakiś trudności czy problemów które wyłączyłyby ją czy jego z wyprawy. Więc jak nic nie wyskoczy to w ciągu paru dni, powiedzmy do końca tygodnia, przygotowania powinny zostać zakończone.

Ayumi wydawała się zadowolona z takich wniosków. Dlatego następne zebranie zaplanowała na piątek. Kiedy to już te przygotowania, zbieranie zapasów i remonty powinny być na ukończeniu. I może z początkiem następnego tygodnia będą mogli wyruszyć w trasę.

- A jak to wygląda u was Inu? - zapytała szefowa. Skoro Inu tutaj była to mogła mówić za ich ekipę. Hori mówił bowiem o pozostałych obsadach i wozach.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest teraz online