Franko wiedział, że przegrali...
- KID OSŁANIAJ NAS!! - Liczył, że chłopak postawi im jakaś zasłonę za plecami gdy ci wpadną na powrót w wyżłobiony korytarz...
Musieli się jak najszybciej dostać do kościoła...
Chociaż z drugiej strony to było bez sensowne. Bo na pewno nie zdążą... Skoro mają ich wziąć żywcem... Pozostaje tylko...
- ZEMSTA!!! - diabeł w jego głowie już dawno nie szeptał tak głośno - ZABIJ ICH WSZYSTKICH!!! ZASŁUGUJĄ.. TO ŹLI LUDZIE...
Franko zatrzymał się i oparł o ścianę oddychając ciężko.. Dawno nie ponieśli tak strasznej porażki... Zacisnął zęby i pięści starając się powstrzymać szał.
- Avalanche... Wracamy... - Jęknął z trudem by dodać nieco spokojniej - Do kościoła nie zdążymy. Jedyne wyjście to zniszczyć wroga... Zdobyć kartę przetargową by móc negocjować. |