Konieczność zmiany rozkazów wyniknęła z tego, że rakiety z niszczycieli, wbrew obawom Huntera, zrobiły to co miały zrobić.
Wszyscy zadziałali odruchowo i zrobili to tak jak trzeba.
- Tak ci spieszno do wytrzelenia w kosmos z należytymi honorami, Diuke? - zapytał Hunter na kanale skrzydła. - Niech ci będzie. Wsadzę ci do kapsuły butelkę na drogę.
Razem ze skrzydłem A zajmowali się jedną fregatą, a druga probowała opędzić się od pozostałych dwóch eskadr.
- Ghost. Zajmijcie sią nią. Angel, Maniac, jesli dobrze widzą to teraz wy dowodzicie. Dokończcie tą drugą.
- Zrobi się - usłyszał w odpowiedzi od skrzydła A.
- Oui, mon cheri - przyszło zaraz potem od nowej przywódczyni Szpad. W głosie pięknej Devereaux słychać było poddenerwowanie, które teraz nie grało z typową dla nniej formą wypowiedzi.
- Ta - padło beznamiętne ostatnie potwierdzenie ze skrzydła Diabłów od Marshall'a.
Hunter wypuścił glosno powietrze, które usłyszeli już tylko człnkowie jego skrzydła.
- No dobra. Jak nie my to nikt inny tego nie zrobi - powiedział jakby nie mieli innego wyjścia.
- Odłączyć się i uformować na mnie! - rozkazał ponownie, dynamicznie oderwał się od przeciwnika ustawiając kurs na niszczyciel i odczekał aż reszta jego skrzydła ustawi się w formacji.
- Zablokowac cel i posłać wszystkie rakiety jakie wam zostały. Ognia! - krzyknał naciskając kciukiem przycisk.
- Jeśli coś z niego zostanie to pełny ciąg i celować tak żeby narobić najwięcej szkód!
__________________ Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start. |