Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2019, 22:00   #193
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Południe 22 Brauzeit 2518 KI, okolice Herrendorfu

Powietrze przesiąknięte było odorem zgnilizny, charakterystycznym zapachem stojącej wody i smrodliwego mułu, ale Olivia wciągała je w nozdrza jak szalona, ciesząc się każdym głębokim oddechem. Dzień okazał się faktycznie chłodny, ciemne chmury przesłoniły słońce niosąc ze sobą groźbę deszczu. Chmary nieznośnych owadów uwijały się wokół ludzkich sylwetek, wykorzystywały każdą okazję, by wbić swe ssawki w odsłoniętą skórę. Panna Hochberg opędzała się przed nimi lewą ręką, prawą trzymając na rękojeści przypasanego do boku miecza.

Dziwnie się czuła mając na sobie obciążony ostrą klingą pas, ale też nic, co dotąd przeżyła nie przygotowało jej na doświadczenia podobne do szaleństwa minionej nocy. Klątwa Pana Wron, upiorni ożywieńcy o płonących zielenią oczach, potęga plugawej magii Dhar. Wspomnienie pani Lautermann tonącej w eterycznych pasmach ciemnej magii zawładnęło na chwilę myślami Olivii, pokryło jej przedramiona gęsią skórką. Potrząsnęła czym prędzej głową, rozejrzała się wokół siebie stawiając w myślach po raz kolejny trapiące ją pytanie.

Dokąd odeszli nieumarli?

Zalane bladym światłem dnia mokradła wydawały się całkowicie opustoszałe. Poza rojami owadów Olivia nie dostrzegała nigdzie śladu życia, czy to inteligentnego czy bezrozumnego. Z rzadka w powietrzu rozlegał się trzepot skrzydeł spłoszonego wodnego ptaka albo woda chlupotała donośnie zdradzając obecność jakiegoś ukrywającego się pośpiesznie w jej czarnej toni zwierza. Felix Mayer stąpał obok młodej kobiety z nałożoną na cięciwę strzałą, ale na jego obliczu gościł wyraz rosnącego rozczarowania, bo jak dotąd Taal nie obdarował go okazją do upolowania jakiejkolwiek zdobyczy.

Olivia obejrzała się za siebie, na porośnięte schorowanymi drzewami pagórki, które prawie całkowicie zakryły sobą kamienny mur Herrendorfu i nieliczne wystające ponad parapet wału dachy. Otoczona zewsząd ciemnymi zagajnikami, szuwarami i rozlewiskami ciemnej stojącej wody, Olivia poczuła się znienacka przeraźliwie osamotniona i malutka w porównaniu z bezkresem groźnej natury.

Wypuszczając się poza mur Olivia poczyniła staranne kroki ku zapewnieniu sobie jak największego bezpieczeństwa. Prócz miecza zabrała też długi obosieczny nóż, własnoręcznie ociosany dziryt, za którego główny element posłużyła używana wcześniej miotła oraz przypasany po przeciwnej do miecza stronie szpadel. Tym ostatnim elementem oręża posłużyła się zresztą od razu za bramą, pomagając kilku mniej strachliwym wieśniakom w zebraniu na jednym miejscu wszystkich leżących na przedpolu ożywieńczych szczątków. Chociaż kawałki pociętych mieczami rąk i nóg oraz rozrąbane czaszki sprawiały zupełnie zwyczajne wrażenie, nikt nie ośmielił się dotknąć ich gołą ręką. Zgarnięte na jedną kupę za pomocą szpadla i wideł, zostały natychmiast spalone przy wtórze modlitw intonowanych przez Valdemara.

Wielka horda nie mogła rzecz jasna odejść bez pozostawienia tropów, toteż Felix powiódł Olivię szerokim śladem stóp odciśniętych w miękkim podmokłym gruncie - śladów, które po przemierzeniu lesistych pagórków zniknęły na brzegu jednego z rozlewisk.

- Weszli pod wodę? - zastanowiła się na głos panna Hochberg, od niechcenia muskając czubkami palców stylisko szpadla - Ciężko to będzie sprawdzić.
 
Ketharian jest offline