Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2019, 19:00   #71
Surelion
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Rezydencja rodu w Terres Putain, Tulon

Abdel odświeżył odświeżył się nieco przygotowawszy do wieczerzy jak należy. Kiedy wszedł do środka rozejrzał się po zgromadzonych. Większość stała, jedynie skarbnik Dumas zmęczony podróżą przysiadł na zdobionym krześle i ciekawie rozglądał się po zestawionych na stole przysmakach. Brakowało Leona.

- Ekhm... skoro nie jesteśmy komplecie, poczekamy na brakującego gościa w moim domu, gdyż tak nakazuje etykieta. Kuzyn Leon jest bowiem gościem i nie zasiądziemy do stołu bez niego. - Powiedział z wyraźnym napięciem w głosie mijając skarbnika. Ten skrzywił się niezręcznie ale szybko powstał.

Abdel stanął na szczycie stołu, gdzie jak uznał miało być jego miejsce należne panu tego domu. Nie czekali niemal wcale, nagle w drzwiach pojawiła się bowiem Leon, jak na zawołanie. Wszedł ale nagle został nieco zbity z tropu dziwną ciszą zapadłą nagle wśród gości.

- Zapraszam kuzynie, jeszcze chwilę i zaczął bym się niepokoić. - powiedział lekko kąśliwie Abdel. - Szanowni Państwo, cieszę się że mogę was gościć w swoim domu. Mam nadzieję, że będzie to pamiętny wieczór, pewien kamień milowy relacjach pomiędzy nami. Jako, że wszyscy jesteśmy w misji dyplomatycznej w której fundamentem jest prowadzenie negocjacji przy stole, mniemam że zachowamy dzisiaj choć podstawy etykiety z której słynie ród Franka. To bardzo istotne, bowiem tam gdzie zmierzamy kilka gestów może zdecydować o szczęśliwym lub nie finale wyprawy. Musimy się zatem wszyscy przyłożyć by drobne potknięcie nie stało się naszym wielkim dramatem, nieprawdaż? - Powiedział z uśmiechem. Nie wiele jednak było w nim za grosz szczerości. Następnie zasiadł do stołu, bowiem jak nakazywał obyczaj to pan domu siadał pierwszy a dopiero po nim goście. Rozpostarł chustę na nogi i spojrzał na stół na którym rozstawiono pachnące różnorakie potrawy.



Potem krótkim gestem przywołał do swego boku rządcę i ciepłym głosem zapytał.

- Rozumiem, że to Pan odpowiada za całość dzisiejszego wieczoru? Muszę panu pogratulować zatem. Dla pana jak rozumiem to wykwintna wieczerza? Dla mnie natomiast dramat i upokorzenie. - Abdel zabębnił palcami w stół i odwrócił wzrok od rządcy patrząc gdzieś w dal... - Kto wpadł na tak "genialny" pomysł by podawać wszystko na raz? Gratuluję głupoty temu kto pomyślał, że można to wszystko na raz spróbować tak by nie stygło.

Zrobił pauzę i spojrzał na zgromadzonych nie zatrzymując wzroku na nikim konkretnym.

- Szanowni państwo, wybaczcie mnie jako panu tego domu i temu poczciwcowi. Broni go jedynie to, że nakrycie jest rozmieszczone jak najbardziej właściwie. Mimo to zaczniemy w kolejności jak należy. A pan z łaski swojej niech się dosiądzie do nas. Tak, nalegam. Nie mam nic przeciwko spożywaniu posiłku z kimś niższego stanu, skoro i tak wieczerza podana jest na poziomie wiejskiej biesiady. Niechże pan spocznie, może się czegoś od nas nauczy. - Zakończył z jadowitym uśmiechem i w duchu poprzysiągł, że z całą przyjemnością dla siebie zrobi z tego człowieka głównego kozła ofiarnego całego dzisiejszego wieczora.

- Zaczniemy jak należy, czyli od aperitifu. Ale skoro nie ma nic do spożycia w tym temacie na stole zadowolimy się lampką wina. - powiedział czekając aż mu poleją. Spróbował i skinął głową z aprobatą na znak by nalewano dalej. - Następnie winna być zupa, ale skoro nie raczono jej nawet nam przygotować podążymy od razu do owoców morza, ryby a następnie do pieczystego. Uzupełnieniem tej wiejskiej biesiady będzie naturalnie deser. Mam nadzieję, że jakiś mamy. - powiedział z naciskiem patrząc na rządce. - I zakończymy wieczerzę jak nakazuje obyczaj, czyli filiżanką aromatycznej herbaty przy wtórze uprzejmych konwersacji.

- Oczywiście, nieodzownym elementem aperitifu są tak zwane błahe rozmowy. Jeśli państwo pozwolą, będę się jedynie przysłuchiwał by upewnić się, że wszyscy zasługujemy na udział w misji dyplomatycznej. Dla Ventricule jest ona przecież oczkiem w głowie i nie może być mowy o potknięciach. - powiedział uśmiechając się jak rekin wyczuwający krew ofiary. Wychwycił także wzrokiem nerwowe spojrzenia gości na rzędy równo ułożonych noży i widelców, z których każdy przecież służył do czegoś zupełnie innego. Niepokój ów wprawił dziedzica we wprost przedni nastrój. Wyszczerzył więc zęby w sztucznym uśmiech czekając na jakiekolwiek potknięcia gości.



Radziłbym się nie spieszyć tak z postami i z ich następstwami. A nie tam przybyli, zjedli, pojechali... Nie ma tak łatwo

Proszę MG o test Conduct (etykiety) dla każdego. Dziedzic ma wykupione full kropek możliwych w tym rzucie. Abdel musi wiedzieć kogo spokojenie może zabrać na elegancką kolację ze sobą będąc ambasadorem a kogo nie... Kto zda test będzie miał fory u dziedzica przyzwyczajonego do norm etykiety.
Kto zawali test... coż, będą uszczypliwości w następnym poście. /EVILS/

 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem