Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2019, 21:39   #77
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Rezydencja rodu w Terres Putain, Tulon

Rodzinno-przyjacielska kolacja przedłużała się, czas mijał, wieczór pogłębiał się, Abdel prowadził musztrę savoir-vivre podawania i spożywania kolacji, Leon zaś kompletnie tracił apetyt. Z ulgą przyjął fakt braku aperitif i zupy, bo kto na litość zjadłby to wszystko, jeszcze po tym kilkugodzinnym kołysaniu. Dalsze zjadliwe uwagi były już dla młodego szlachcica snobistyczną krotochwilą dziedzica. Nie darzył sympatią spoconego rządcy, ale nie widział nic złego w podaniu potraw na raz, każdy mógł wszak wybrać coś dla siebie, miast obżerać się wszystkim po kolei. Z uśmiechem skonstatował, że Loretta mogłaby wziąć stronę Abdela, żona zawsze przywiązywała dużą wagę do etykiety i wypominała wynalazcy brak obycia. Lecz kiedy miałby się Leon Thibaut uczyć tych że wyszukanych zachowań, połowę życia spędziwszy poza Montpellier.
Zdążył delikatnie dobrać się do ryby, z ociąganiem wybrawszy widelec na wzór kuzynki, ale zdaje się pomyliwszy kieliszki, które dla niego niewiele naprawdę różniły się. Nie uszło to uwagi Abdela, który zganił braki w wykształceniu Leona. Na przyganę kuzyna uprzejmie skinął głową, wydął usta w dziubek i podziękował.

- Je te remercie de m'avoir aide, z pewnością zapamiętam tą ważną lekcję.

Oglądał teraz wszystkie szklane naczynia nie mogąc dojść porządku, skoro pierwszy kieliszek do wody, drugi do czerwonego vina, a trzeci do białego, to dlaczego czerwone mięso było po rybie. Postanowił zadowolić się białym zważywszy na upał, na wszelki wypadek nie zamierzał kosztować pieczystego, niespecjalnie przepadając za czerwonym mięsem.

Zachodził w głowę czy następnym wyzwaniem będzie strzelanie do celu, zaproponowane przez kuzynkę, czy forsowny marsz w wykonaniu Nathana. Tak czy inaczej, w tym tempie mogą wyruszyć nawet za tydzień, a wizja dzisiejszych odwiedzin targowiska oddalała się jak dawno wybrzmiały dźwięk grzmotu.

Zaproponowane przez kuzyna "błahe tematy" zamieniły się w tematy dość poważne, zbyt poważne w uznaniu wynalazcy, ale nie przerywał Leon domysłów i spekulacji oficera Sangów i kuzynki. Nawet jeśli Abdel miał rację, chcąc uzmysłowić śmietance wyprawy ich dworską nieporadność, to w ocenie Leona zabrał się za to w niewłaściwy sposób i nieco spóźniony.

Znudzony oczekiwaniem końca farsy, której był światkiem, wyostrzył zmysły bo zdawało się, że wreszcie ktoś mówił coś istotnego. Koordynator Barthez krótko i rzeczowo objaśniał harmonogram podróży. Oczy wynalazcy zalśniły, gdy usłyszał o burzach na szlaku. Wiedział już że musi pozbyć się nadmiaru bagażu w Tulonie, ale cieszył niezmiernie z możliwości przeprowadzenia doświadczeń z puiorunnikiem. Leon nadstawił ciekawie ucho zapamiętując słowa Nathana.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem