Rzeki, rzeczki, strumyczki, potoki, potoczki i smródki, a do tego woda lejąca się z nieba, woda wisząca w powietrzu i na liściach. Wszędzie ta durna woda. Anton miał jej serdecznie dość. Wystarczyło że czuł iż lada chwila wyrosną mu skrzela i łuski, a przestrzeń między palcami zarośnie pławną błoną jak u jakiejś cholernej żaby. Lub w alternatywie porośnie mchem, stając się bardzo poważnym żywym kamieniem. Albo spróchniałym konarem.
Rusek westchnął. Nadgniły czuł się już w tej chwili.
- Daa… - mruknął przeciągle, patrząc niechętnie w kierunku rzeki - No to ty mówi, że albo teraz się kąpiemy albo jutro, da? - przeniósł oczy na Bruce’a - Znasz czy po drugiej stronie będziemy mieli gdzie przenocować? Jest tam jaka wiata, albo inna chałupa? Żebyśmy nie skończyli pod świerkiem i na błocie.
- No jest. Bezludna wioska. Podobna jak nocowaliśmy ostatniej nocy. Myślę, że gdzieś z godzinę by się szło już z tamtego brzegu. Albo w takich baniakach. Takie wielkie. Te są bliżej. Tam też są jakieś ściany i dachy. - Bruce zamyślił się chwilę nad pytaniem Antona i poszukał natchnienia w ognisku. Ale po tej chwili widocznie przypomniał sobie jak wygląda teren po drugiej stronie rzeki. No tylko jeszcze jakoś najpierw trzeba było się dostać na ten drugi brzeg.
- Skoro jest to się zbierajmy - Nowojorczyk podniósł się, biorąc do rąk plecak. Powoli zaczął pakować menażkę i częściowo obsuszone ciuchy, ale zatrzymał się i zaklął pod nosem. Do tej pory siedział w suchych, jednak głupotą było trzymanie ich na grzbiecie, skoro czekała ich kolejna przeprawa. Zaczął więc się przebierać na powrót w mokre spodnie i całą resztę.
- Będzie cała noc na wysuszenie ubrań, a tak jutro dzień spędzimy w mokrych gaciach - dopowiedział tonem profesjonalnego sztywniaka. - Jak niczego tam nie znajdziemy do południa to wracamy. Jak na pierwszy zwiad wystarczy. Wy tu mają jakie skróty? - zwrócił się do miejscowych.
- Zależy co rozumiesz przez skrót. Jak chcesz iść po prostu wgłąb dżungli to ta droga co dotąd szliśmy jest najprostsza i najszybsza. Są jeszcze poboczne drogi i ścieżki. Ale one prowadzą gdzie indziej. A nawet jak są równoległe do drogi to raczej szybciej się nimi poruszać nie będziemy niż tą dwupasmówką. - tubylec podniósł głowę na Antona gdy wzruszył ramionami i odpowiedział spokojnym, nawet trochę flegmatycznym tonem. Ale zaraz przykuło jego uwagę sprawdzanie ubrań. Akurat wszystkie miał mokre dość solidarnie po tej kąpieli w potoku.
- A już myślałem że da się ominąć którąś ze smródek w drodze powrotnej. Nie lubię moczyć jaj bez potrzeby - Anton prychnął, a potem popatrzył na Buźkę - Co tam Marcus, ogarnięty i gotowy czy specjalne zaproszenie potrzebne?