Hmmm... klimaty nie moje, ale wiem co to znaczy o 2 nad ranem wpaść w środek rozpierdziuchy jakich mało...
Fakt, ja też dawno nie grałem w porządnym składzie i w porządny sposób... Aleni etracę wiary... A poważnieć? To mi przez usta nie przechodzi... NIGDY W ŻYCIU... Chyba, że postanowię jednak zostać lordem Soth - Death Knight'em... :/
Ale nawet wtedy będę miał osobliwe poczucie humoru, czarne, grobowe i ciężkie jak 2 ołowiane płyty...
Ech... zagrałbym... ale tak poważnie... i w realu... ;(