Lektura Malcolma była dość pouczająca. Miał już kilka planów na zbliżające się miesiące. Chyba, że uda im się wydostać z tej sytuacji wcześniej. Dzisiaj postanowił założyć czerwony kaftan i ruszył na śniadanie.
Skromne tym razem, zapewne Korneliusz nie chciał wydawać cudzych pieniędzy. Był jednak wdzięczny nawet za tyle. Wysłuchał wymiany zdań między Halvarem i Rokitą. Pomysł Paladyna był słuszny, ale faktycznie nie miał zastosowania w tej sytuacji. Malcolm postanowił zadać własne pytanie.
- A cóż to za bestia? Zakładam, ze Książę nie ruszył sam na tą wyprawę?
Więc potworek przebił się przez jego obstawę i dobrał do lorda Niclasa? - taki scenariusz oznaczałby jakiś poziom intelektu w bestii. No chyba, że Niclas nie ceni swojego życia aż tak wysoko.