Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2019, 10:52   #7
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
C-SGK 1 analizował okolice.
- Gdy opuszczałem kryjówkę nie funkcjonowałem w pełni sprawnie. Wyjęto mnie z kapsuły przed zakończeniem procesu. Wciąż mam dziury w pamięci.
Przykląkł i palcem mechanicznej ręki wyżłobił w kamieniu kształt.
- Naprzeciw wejścia znajdował się szczyt góry wyglądającej mniej więcej tak. Rozdzielmy się i przeczekajmy okolice, za pół godziny spotkamy się tutaj. Któryś z nas powinien go znaleźć.

Tien Shinhan ruszył na wschód, Piccolo na północ, a C-SGK1 pozostał zachód. Po jakimś kwadransie lotu już miał zawracać, ale wówczas zobaczył na horyzoncie znajomą górę.

Android zbliżył się ostrożnie wypatrując wejścia. Pozostałe androidy mogły wciąż tam być, urządziwszy sobie bazę.

Po kolejnym kwadransie udało mu się znaleźć wejście. Ogromne, żelazne drzwi ukryte w cieniu w jednym ze skalnych załomów. Zamknięte na głucho.

Jeśli ktoś tu jest, to wywarzanie drzwi w pojedynkę nie byłoby mądrym pomysłem. Wciąż nie osiągnął pełni sprawności i reszta androidów wciąż była od niego lepsza. Bezgłośnie zawrócił i udał się na miejsce spotkania.

Dolatywał, gdy zobaczył, że Tien już czeka.
- Znalazłem - oznajmił - ruszamy jak tylko wróci Piccolo.

- Jestem, jestem
- powiedział Piccolo wychodząc zza skały. Co tam robił C-SGK 1 nie wiedział.

- No to lećmy - dodał zielony.

C-SGK-1 bez słowa wzniósł się w powietrze i ruszył do znalezionych wrót nie oglądając się za siebie. Po kilku chwilach wylądowali, nie tracił czasu na zbędne oznajmianie, że są na miejscu. Wrota raczej wskazywały to jednoznacznie. Ruszył by je otworzyć…

Pchnął z całych sił, uderzył barkiem potem pięścią. Dłoń cybernetycznej ręki zapłonęła energią Ki, uderzenie wznieciło kurz, lecz gdy opadł drzwi były nietknięte. C-SGK-1 rozpoczął skanowanie drzwi, od tego powinien zacząć.
- Chroni je pole siłowe niwelujące Ki.
Sprawdził też ściany wokoło, czasem najlepsze drzwi tkwią z byle jakiej ścianie…

Piccolo i Tien zabrali się za pomoc androidowi. Trochę to trwało, ale wreszcie udało im się coś znaleźć. Konkretnie to Tien znalazł fragment skały na ścianie z prawej, który na brzegach miał trudne do dostrzeżenia nacięcia. Wyglądało to tak jakby ktoś wyciął fragment skały 10x20 cm i włożył go z powrotem.

- Albo to pułapka, albo tam się otwiera drzwi - stwierdził android i wyjął kawałek skały wbijając palce w kamień.

Jednakże nie udało mu się wyciągnąć tego kawałka. Czuł, że jeśli mocniej szarpnie zrobi to bez problemu, ale na razie coś jakby trzymało go z drugiej strony.

Doktorek był cwany, może wiedział iż ktoś zechce dobrać się do jego kryjówki i postanowił ich przechytrzyć robiąc coś prostego, by zmylić intruzów. C-SGK-1 nacisnął przycisk…

Android usłyszał cichy klik, po czym kawałek skały otworzył się na zawiasie niczym most zwodzony. W środku znajdował się czarny, gładki panel, który pokrywał wycięty fragment skały niemal w całości.

Android przyłożył dłoń do panelu. Być może system rozpozna go jako uprawnionego użytkownika.

Coś zgrzytnęło głośno, ziemia lekko zadrżała, a z góry spadł niewielki deszcz kamyczków. Po chwili wrota, które jak się okazało składały się z dwóch potężnych skrzydeł, powoli otwarły się do środka. Wewnątrz panowała ciemność, nie było widać nic dalej niż parę kroków od wejścia.

Ruszył do przodu, światło powinno zapalić się automatycznie. przynajmniej tak było jak stąd wychodził.

Gdy stanął na progu poczuł, że coś jest nie tak. Wyczuwał… czyjąś obecność.

- Wielkie dzięki - usłyszał głos, który dochodził zza jego pleców.

Odwrócił się, podobnie jak Piccolo i Tien, by ujrzeć piątkę osób. Podeszli ich jak dzieci. Trójka z nich prezentowała się dość dziwnie. Byli ubrani w czarne, obcisłe kombinezony z białymi rękawiczkami, butami oraz napierśnikami, którym z ramion wyrastały ostre szpikulce. Głowy mieli nieforemne, a cechą charakterystyczną były wypukłe kości policzkowe oraz oczy pozbawiona tęczówek. Tuż przed nimi stała dwójka mężczyzn, obaj łysi o szarej karnacji. Jeden wysoki i potężnie umięśniony, drugi niższy, ale również o imponującej budowie.
Przemawiał ten niższy:
- Sami nie podołalibyśmy. A teraz bądźcie tak mili i stąd spływajcie.

C-GSK 1 bez słowa obrócił się. Sylwetki intruzów zostały obrysowane przez skaner i otagowane. Z cichym bipnięciem pojawiły się cyfry przy każdym z nich. Dziwaczna trójka przedstawiała małe zagrożenie, dwóch mięśniaków miało za to godny uwagi poziom Ki.
- Nie mamy czasu na zabawy, odstąpcie. Analiza wykazuje naszą przewagę - powiedział Android.

- Przekalkuluj to sobie jeszcze raz dziwolągu - odezwał się mięśniak. - Pięciu przeciwko trzem. Spadajcie pókim dobry.

C-SGK 1 nie bardzo wiedział do którego z nich mięśniak to powiedział. Żaden z ich trójki nie wyglądał jak modelowy mieszkaniec ziemi.
- Tych trzech ma moc Ki ledwo powyżej szumu otoczenia. Tylko wy dwaj się liczycie… a jest was dwóch. W dodatku, każdy z nas z osobna przewyższa was.

- Zaraz się przekonamy - powiedział ten niższy, po czym cała piątka rzuciła się na trójkę towarzyszy.

Yamu ruszył do ataku, po trzech krokach skoczył kopiąc z półobrotu. Ale C-SGK 1 nie czekał, zanurkował pod ciosem i runął na drugiego przeciwnika. Potężny cios barkiem posłał Spopovitcha do tyłu. Potoczył się wzniecając kurz, ale to nie był koniec. Zerwał się na nogi i zaszarżował. Potężny cios utknął w gardzie androida, ale pod wpływem siły uderzenia odsunął się w tył ryjąc piętami w podłożu.

Dwaj pomagierzy mięśniaków zaatakowali Tiena. Walili bez finezji i techniki ale silnie. Trójoki zatoczył się pod ich ciosami. Splunął krwią z rozwalonej wargi.
- Na was już czas - warknął składając dłonie w piramidkę. W trójkącie pomiędzy palcami wskazującymi i kciukami widział obydwu przeciwników. Z okrzykiem skanalizował energię. Potężny promień pomknął w ich kierunku. Ci nie mając innego wyjścia… uskoczyli na boki, a potężny atak wyorał kilkusetmetrowy rów.

Piccolo runął na zajętego C-SGK 1 Spopovicha, uderzył z góry oburącz, chcąc zdruzgotać mu kark. Niestety potężne mięśnie ochroniły go przed atakiem nameczanina. Korzystając z okazji ostatni z pomagierów doskoczył do Piccolo od boku, potężne kopnięcie zatrzymało się na twardym bloku zielonego wojownika.

Yamu nie dawał za wygraną, doskoczył do androida. Seria szybkich ciosów i każdy z nich niedostrzegalny dla zwykłego śmiertelnika.
“Ruch powietrza z tyłu, przeliczam trajektorię ataku….”
Ciosy Yamu mijały zdawało by się nietykalnego C-SGK 1. Zdawałoby się. Ostatni cios sięgnął celu. Yamu był równie zaskoczony co android. Zwłaszcza, że śmiertelna kombinacja ledwo drasnęła przeciwnika.
C-SGK 1 ponownie wymknął się Yamu i doskoczył do Spopovicha, seria szybkich ciosów sięgnęła celu. Mięśniak cofnął się o krok i pokręcił głową szczerząc zęby:
- Nie tym razem dziwolągu, tym razem byłem przygotowany. Ale zostawię cię sobie na deser.
Piccolo wystrzelił pocisk energetyczny w Yamu lekko go raniąc. Nie zdołał jednak uniknąć wielkiej łapy Spopovicha zaciskającej się na jego ramieniu. Mięśniak rąbnął nim o ziemię, poprawił kopniakiem wgniatając jego głowę w skałę.

Trójka pomagierów łącząc siły obsiadła Tiena. Robił co mógł, ale jego technika była niewystarczająca. Cios za ciosem miażdżyli jego obronę. Ziemski wojownik ostatkiem sił uderzył na odlew odtrącając jednego z nich.

- Zbieramy się - krzyknął Piccolo z trudem wstając tylko po to by oberwać znów od Yamu.

Tien pod ostrzałem Ki z trzech stron padł i potoczył się w tył. Lądując u stóp Piccolo.

C-SGK 1 i nameczanim rozumieli się bez słów. Lekkie przygięcie kolan i obaj wystartowali w pełną prędkością, pozostawiając po sobie kręgi spękanej ziemi. Ich oponenci, albo byli tym zbyt zaskoczeni, albo osiągnęli co chcieli. Wolne przejście do bazy...

- Muszę wyregulować skaner, zdawałeś się być potężniejszy on przeciwnika - powiedział CSGK 1 do Piccolo.
Ten nie odpowiedział, choć napięte mieście zaciśniętych szczęk wiele mówiły o jego nastroju.
- Lecimy za Krilinem i Gohanem. Tien potrzebuje pomocy - android spojrzał na wleczonego w powietrzu przez Piccolo za ramię Tiena. - I może potrzebować jej więcej, jeśli tak go będziemy nieść.
Mówiąc to zniżył się i wziął go na ręce.
 

Ostatnio edytowane przez Mike : 16-12-2019 o 23:21.
Mike jest offline