- Nie chciałem przeszkadzać ani nikogo narażać Płomiennoka. Widzę wściekłość w oczach niektórych z was. Umiem rozpoznawać gdy ktoś nie jest zadowolony z występu często od ucieczki w takiej sytuacji zależało moje życie - Powiedział przepraszającym tonem Gobelin. - Żałuje tylko, że tylu moich bliźnich straciło życie nim nawrócili się prawdziwie na Wszechojca i dołączyli do Wielkiego Stada - bard spojrzał się na zombie, które ostał się z pożogi a jego oczu spłynęło kilka łez - Wiem że cokolwiek teraz nie powiem nie uwierzycie moim słowom czy mogę wykazać swoją przydatność czynem i odkupić błąd który uczyniłem dając im łaskę śmierci ? - Spytał wskazując ostrzem swych biednych pobratymców.
Zaczął zmawiać szeptem modlitwę do swego nowego boga -Wszechstwórco wiem, że jestem niegodzien abyś zwrócił na mnie jakąkolwiek uwagę a moi bracia i siostry, którzy są tu przede mną, jako nieumarłe sługi ciemności zapewne uczynili wiele złego błagam cię jednak poprowadź moje ostrze abym mógł ukrócić ich cierpienia niechaj zahartuje się w świętym płomieniu twej wybranki, aby odpędzić mrok, który przejął ich ciała i dusze... Może nie jest dla ich dusz za późno? - Skończył pytaniem martwiąc się o to, jaki los czekał te biedne gobliny.
Następnie włożył ostrze siekacza koni w jeden z płomieni, który pozostał po zaklęciu Walkirii w nadziej, że jego boska moc w jakiś sposób rozgrzeje wstrętną broń, jeżeli dostanie zgodę, od Sybil lub Axima zaatakuje nieumarłych.
Zwykle schowałby się z tyłu czekając aż kusznik i lepsi wojownicy załatwią sprawę, ale teraz czuł potrzebę wykazania swego oddania sprawie a bojowa melodyjka, która sprawiła wszystkim tyle kłopotów wciąż szumiała mu w głowie sprawiając, że czuł się niczym żołnierz z pieśni.
Wiedział też, że gdy zaatakuje jego Potworny Ślimak Ślimorek splunie na żywe trupy swoim kwasem co dawało mu trochę pociechy. |