Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2019, 19:19   #23
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Jules zastygła z ręką wyciągniętą w stronę telewizora.

Gorączkowo rozmyślała kto mógłby pukać do zapyziałego motelu i jej pokoju? Nikt nie wiedział, że tu jest. Rzuciła okiem w stronę łazienki szukając jakiegoś wyjścia i zaklęła.
Łazienka była ślepa.

Zmieniła odruchowo kanał w telewizorze jakby nie usłyszała pukania jednocześnie knując na chybcika co robić dalej. Skupiła się na drzwiach.
Drewno drzwi nie było żadną przeszkodą. Jules bez problemu przejrzała jego strukturę, robiąc je tym samym dla siebie przezroczyste jak szkło, aby móc zobaczyć...
...młodego mężczyznę na wózku, który kolejny raz zapukał nerwowo do pokoju hostelowego.

Przez chwilę zastanawiała się, czy to jakaś podpucha. I że to znowu jakieś zwidy.
Stanęła z boku drzwi i uchyliła je na dosłownie pół centymetra szykując się do ewentualnego ataku mentalnego.

-Co? - mruknęła niechętnie.
Mężczyzna spojrzał z poziomu wózka inwalidzkiego.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale... - zwrócił wzrok na swój "pojazd" - ...czy jest z panią jakiś mężczyzna, który mógłby mi pomóc? Koła wózka się zacięły.
W słowach tego ubranego w dres, lekko już przemoczonego chłopaka, Jules nie wyczuwała fałszu - raczej poddenerwowanie sytuacją.

- W którym pokoju się zatrzymałeś? - dopytała brunetka nadal burcząc nieprzyjemnie i nie uchylając drzwi.
- Dwa pokoje stąd, pod piątką, tylko właśnie zamierzałem klucz oddać, bo doba się skończyła, a za godzinę mam być w Instytucie…

- Doba hotelowa kończy się rano. - podejrzliwa Walker otworzyła drzwi o kilka centymetrów szerzej.
- Zostałem dłużej, więc i będę miał dopłacić. Opłaciłem do wczoraj rano... - odparł zbolały - Ale znajomy mnie wystawił i nie odebrał, a ja musiałem zostać gdzieś... Nie chcę większej kary płacić…

- Aha. Zaczekaj. Zadzwonie na recepcje. Pomogą z tym wózkiem. A ty możesz ich zaskarżyć. Dojazd do pokoju niedostosowany dla inwalidów.

Jules zamknęła drzwi i wybrała numer na recepcję.

Po dłuższym oczekiwaniu odezwał się znudzony kobiecy głos.
- Taaa?
- Jest problem tutaj. Facet na wózku utknął na podjeżdzie. Coś wspomina o skarżeniu o odszkodowanie. Może by tak kogoś przysłać, coby jakoś załagodzić i uniknąć kosztów, co?
- Chwila. - rozmówczyni musiała odłożyć słuchawkę na bok, bo jej głos zaczął być jakby słyszalny z tła - Mówiłam, że z nim zrywam, a on nie chce tego brać na poważnie. Więc wrzuciłam jego rzeczy przed drzwi...
Śmiech na to doszedł do Jules.

Dziewczyna westchnęła i rozłączyła się. Podeszła do drzwi i uchyliła je na nowo:
- Jak ci na imię, co? - mruknęła podejrzliwie.
- Adam. - odpowiedział chłopak.
- A twojemu kumplowi co cię wystawił?
Brunetka skrzywiła się w duchu. W końcu niechętnie otworzyła drzwi i podeszła do rozmówcy.
- Peter, jakie to ma znaczenie? — zdziwił się.
- Nie ma. - Jules sprawdziła wózek i chwyciła za rączki próbując jak mocno cholerne kółko utknęło. Wyglądało na to, że kółko wózka jest zablokowane, nie chciało ruszyć w żadną stronę. Zdołała jedynie przesunąć je o kilka milimetrów.
- Jasna cholera, już jestem spóźniony ... - jęknął z bólem chłopak.

Julka sprawdziła samo koło ale na jej oko nie wyglądało jak coś co jest zepsute. Skoncentrowana zmarszczyła brwi i ukucnęła przy felernym kółku wózka odmawiającym współpracy. Sięgnęła do szprych i mocowań próbując oszacować problem. Tak jakby stała się nagle ekspertem od wózków inwalidzkich… a może …

Wygladalo na to, że kółko po prostu zostało przyblokowane kawałkiem metalu walajacego się zapewne jako śmieć po ulicy.
- Muszę powiadomić Instytut Biomechaniki o spóźnieniu... - mruknął chłopak - Zadzwonię tylko, dobrze? Będziesz potrzebowała, abym zszedł z wózka?

- Nie. - burknęła dziewczyna dłubiąc przy kółku - Utknęły śmieci i blokują. Chwila. Wyciagnę to i sobie pojedziesz.

Zaczęła grzebać by pozbyć się upierdliwego szpejstwa.

W tym momencie niepełnosprawny chłopak zdążył już wyciągnąć komórkę i wybrać odpowiedni numer. Jules natomiast męczyła się ze śmieciem zakleszczonym i przycisniętym ciężarem chłopaka.
- Halo? - Adam odezwał się przez słuchawkę - Z tej strony Adam Recker, pacjent doktora Joyce'a Lynna... - chwila pauzy - Tak, wiem że jest teraz zastępowany. Chciałem tylko poinformować, że trochę spóźnię się na zabieg…

Po niedawnym spotkaniu z nowym gościem Odysa Jules była przewrażliwona. Na słowa chłopaka nadstawiła ucha i zacięła usta.
Grzebała dalej chcąc pozbyć się w końcu problemu. Podwójnego jak zaczynała podejrzewać.
- Dziękuję za zrozumienie. Jeszcze pytanie... Czy doktor Lynn wróci niedługo? - chwila ciszy - Rozumiem. Do widzenia. - mruknął chłopak do telefonu i zakończył połączenie.
W tym czasie Jules w końcu udało się uwolnić koło.

- No. Gotowe. - Jules otrzepala ręce i otarła je o spodnie. - Może zdążysz jeszcze na ten zabieg.
- Dziękuję wielce, naprawdę zawdzięczam ci wiele! - chłopak uśmiechnął się ze szczerą wdzięcznością - Wybacz za kłopot.

- Jasne. Kumpla co cię wystawił kopnij w dupę, skoro nie mógł ci pomóc dotrzeć na zabieg. Powodzenia!
Julka cofnęła się do drzwi.
Młody mężczyzna skinął jej głową raz jeszcze, po czym ruszył o sile rąk w stronę postoju taksówek widocznego po drugiej stronie ulicy.

Obserwowany był nie tylko przez brunetkę ale i przez jej niewidocznych przyjaciół.
To z nimi właśnie Julka podjęła z resztą dialog, oparłszy się o framugę drzwi do hotelowego pokoju i odpalając jointa.

- Norma, Norma - szeptała z twarzą ukrytą w dłoni wprost do futryny - jesteś tu?
Mruk brzmiał jak cichy zaśpiew, gdy brunetka wzywała jednego ze swoich starszych towarzyszy.
- Norma, Norma potrzebuję cię - szept Julki nabierał na sile, gdy tylko dostrzegła, że Wózkowy Adam oddalił się na odległość pozwalającą prowadzić jej w miarę ‘normalną’ rozmowę. Powtarzała przywołanie jeszcze kilka razy, trochę proszącym, trochę nakazującym tonem. Jej wzrok stał nieobecny gdy w końcu dostrzegła nadpływającą kobiecą postać. Starsza kobieta w stroju pielęgniarki miała ciepły uśmiech na twarzy, a Julka w końcu odetchnęła z ulgą. Norma była jej towarzyszką z dłuższym już stażem.
- Dobrze, że jesteś – brunetka mruknęła z ulgą. – Zobacz tego tam... na wózku – uściśliła – miej go proszę na oku. Potrzebuję dowiedzieć się co robi i kogo spotka. Uważaj na siebie i trzymaj się na odgległość, nie daj się złapać. Wróc do mnie jak tylko uda ci się coś ustalić lub gdyby ci coś groziło.

Pielęgniarka z tym samym uśmiechem na twarzy skinęła głową a Jules ocknęła się na tyle, by zorientować się, że dżawka zaczęła przesączać się i przez jej ciuchy.

Wróciła do pokoju by zebrać swoje graty i poszukać innej noclegowni.

Po drodze Walker skontaktowała się z Robertą by omówić sprawę technokracji.
 
corax jest offline