Po prostu go zatkało.
Jak nigdy do tej pory.
Przez chwilę po przebudzeniu był przekonany, że wciąż śni. Jakiś koszmar w dodatku.
Zimno, ciemno i śmierdząco. Kto śmiał? Jak to?!
Zatkało go na amen.
Palce zamiast miękkiej pościeli namacały jakąś paćkę? Zaskoczonemu umysłowi zajęło dłuższą chwilę by ogarnąć, że to zwykłe błoto i trawa.
Całkowita pustka i zaskoczenie nie ustępowało gdy Sebastian zaczął rozróżniać jakieś głosy w tle. Udawał przez chwilę wciąż uśpionego. Z bijącym szybciej sercem rozważał możliwe opcje. Dziura w pamięci nie chciała się jednak zapełnić. Ostatnie wspomnienia jednak przyniosły migawki pociągłej twarzy o ciemnych włosach i przenikliwym spojrzeniu.
Ofka!
To sprawiło, że olbrzymi mężczyzna niemal zerwał się z ziemi jak oparzony z niskim, ostrzegawczym warkotem. Długie włosy splątane i ponabijane zwiędłymi liścmi i odrobinami ziemi. Skórzana kurtka, czarne doskonale skrojone spodnie ewidentnie szyte na miarę, skórzane buty i taka też torba świadczyły o dobrym życiu jakie do tej pory mógł wieść brodacz. I choć teraz wszystko to było upaćkane błotem, nie zmieniało w żaden sposób wrażenia jakie robił wielki mięśniak.
- Ofka! – rzucił podniesionym głosem ignorując wszystkie osoby w zasięgu wzroku. Rozglądał się jednak odgarniając zmierzwioną grzywę włosów a gdy dostrzegł niewielką postać wciąż leżącą w niewielkim oddaleniu rzucił się w jej kierunku. Złapał kobietę w ramiona, przypadając na kolana. W porównaniu z jego muskularnym ciałem sprawiała ona niezwykle kruche wrażenie. Przytulił ją do szerokiej klaty, opiekuńczo ocierając twarz z brudu i gwałtownie poszukując niewidocznych obrażeń. Wciąż i na nowo powtarzał jej imię.
W tej chwili był gotów zabić tego, kto ich tak urządził.