Alex z zapałem otwierał paczkę, od razu zauważając że mimo wielkości jest ona bardzo lekka. Ponieważ umiał się dobrze posługiwać nożem, szybko uporał się z wyzwaniem.
W środku były osłony ze styropianu - formy które zwykle dodawało się, gdy w paczce znajdowało się coś delikatnego, tak jak telewizor czy porcelanowa waza. Nie było w niej jednak nic zapakowanego na prezent, ani nic cennego. Znajdowała się tam tylko krótkofalówka.
To z pewnością nie mógł być prezent, bo nie można się bawić jedną krótkofalówką. Różne myśli przyszły chłopcu do głowy, ale zanim zdążył coś zrobić, krótkofalówka odebrała sygnał.
- Wciskasz tu i mówisz, i jesteśmy w kontakcie - odezwał się jakiś męski głos.
- Fajnie, ale powiedz wreszcie jaki masz plan - powiedziała z niecierpliwością jakaś kobieta.
Alex wiedział, że zarówno z tą paczką, jak i z listonoszem było coś nie tak, więc postanowił nic nie nadawać tylko słuchać uważnie.
- Mój plan jest genialny, a zatytułowałem go "pudłem trój-jańskim" - powiedział mężczyzna.
- Że co?! - zdziwiła się kobieta.
- Proste. Mamy kontakt przez radio, dacie mi znać jak ruda pojedzie, a wtedy wyjdę z pudła i otworzę drzwi od środka - powiedział facet.
- Pogięło cię?!... Ja pierdole, Monty Pyton się znalazł!!... Mitch, zgadnij jakim to planem ten idiota nie chciał się podzielić?! - kobieta była zdecydowanie zdenerwowana.
- Czemu zaraz idiota? - zaczął rozmówca, ale szybko mu przerwano.
- Czas najwyższy abyś się nim pochwalił! - wtrącił się inny mężczyzna, a Alex rozpoznał głos listonosza.
- Wyjdę z pudła i, otworzę... O kurwa ale spieprzyłem - facet zaczął z entuzjazmem, ale szybko go stracił.
- Jesteś jeszcze głupszy niż ona! Trza było nam powiedzieć od razu, baranie! Myślałem, że w paczce jest jakiś gaz czy coś - rzucił "listonosz".
- I co teraz? Trzeba to zrobić dzisiaj - powiedziała kobieta.
- Musimy zaczekać do zmroku! Spotykamy się tu, o czwartej. Zdążymy, paniusia wraca późno a w domu został tylko ten durny szczyl - zadecydował "listonosz".
- Spoko, ja się zajmę szczeniakiem - powiedziała kobieta.
- A ty niby umiesz się zajmować bahorami? - rzekł "listonosz" z mieszaniną wątpliwości i pogardy.
- A co? Sadza się smarka przed telewizorem i daje cukierki - zbagatelizowała kobieta.
Ktoś coś potem powiedział, ale słowa zagłuszyły dwa następujące po sobie trzaski, brzmiące zupełnie jak zamykanie drzwi od samochodu.
- Czwarta Tom! Nie spartol ponownie i nie spóźnij się! - powiedział groźnie "listonosz".
Wtedy to rozbrzmiał donośny głos jakiegoś silnika, który zagłuszył resztę rozmowy. A kilkanaście sekund potem nastąpiła cisza.