Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2019, 13:01   #54
Koime
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację
Gniewne słowa w momencie przerodziły się w czyny, a bohaterowie byli pierwszymi, którzy je podjęli.

Obie grupy miały na tyle doświadczenia, że wiedziały, iż zwycięstwo będzie należało nie do tych, którzy będą w stanie zadać jak najwięcej ran przeciwnikowi, lecz do tych, którzy wykluczą z gry jak najwięcej pionków wroga.

Andraste ze swymi skrzypcami w pogotowiu, zaintonowała pieśń, która zmroziła serca części wrogów i zasiała ziarno nadnaturalnego strachu w ich umysłach. Część zbrojnych dosiadających koni porzuciło swe włócznie, a kilka wierzchowców aż stanęło dęba, prychając i rzucając łbami na boki. W następnej chwili sojusznicy stojący blisko eladrinki poczuli krzepiąca obecność, która dodała im animuszu.

Widząc jakie spustoszenie uczyniło zaklęcie jego kochanki, Rashad jedynie uśmiechnął się paskudnie i zanim prawdopodobny przywódca pościgu zdążył zareagować, wojownik posłał w jego stronę cztery strzały, z których trzy dosięgły celu. Zaskoczony dowódca bandy, obezwładniony magicznym strachem i poważnie ranny, mógł jedynie spiąć konia i rzucić się do ucieczki.

Przeciwnicy jednak wreszcie również dołączyli do walki. Inny wyższy rangą przeciwnik sam rozpoczął inkantację zaklęcia i w jednej chwili śmiałków otoczyło pole magicznej ciszy. Mag chciał tym zapewne przeszkodzić czaromiotom w korzystaniu ze swych magicznych sztuczek, lecz nie przewidział, że starszy gnom znajdzie rozwiązanie na ten problem.

Orryn wyciągnął przed siebie różdżkę i jedynie samymi gestami, bez użycia słów sprawił, że przy łotrach na moment pojawił się wirujący, wielokolorowy obraz, który w następnej chwili zniknął pozostawiając dwóch mężczyzn w turbanach i dwóch zamaskowanych dziwnie chwiejących się i patrzących w dal. Zaklęcie przerwało tym samym koncentrację maga i bohaterowie znów mogli słyszeć, co się wokół nich działo.

- Ardeshir do cholery, łap za tą swoją przeklętą glewię! Potrzebujemy pomocy! - ponaglenie Nadala rozbrzmiało głośno w uszach śmiałków, którzy dopiero co wyszli ze strefy ciszy.

Strzały znów zaczęły przecinać powietrze, teraz już jednak w obu kierunkach. Część z nich trafiała swe cele, inne zaś głucho zagłębiały się głęboko w piasku. Pilnujący koni napastników wojownik, widząc że jeden z ich przywódców został oczarowany, prędko podbiegł do niego i potrząsnął, starając się wyrwać z objęć zaklęcia.

Widząc to Tet, który odzyskał wreszcie swą laskę, również mógł dołączyć do potyczki. Podobnie do bardki wybrał zaklęcie, którego celem było wywołanie potwornego strachu w przeciwnikach. Dwóch strzelców upuściło swe łuki, włócznia innego upadła na ziemię, gdy fala przerażenia przeszyła ciała wrogów.

Drugi z pozostałych w walce dowódców jeźdźców, potrząśnięty przez kompana, wyrwał się spod wpływu zaklęcia. Sam wykonał zaś w powietrzu serię tajemnych gestów, których magia odebrała chwilowo wzrok Andraste, sam zaś mag skorzystał z okazji by schować się za stojącymi obok wierzchowcami.

Kolejna fala magicznej energii przeszła przez pole walki, gdy Yasumrae wzniosła błagalną modlitwę o zesłanie błogosławieństwa dla swych kompanów. Andraste, Rashad i Ardeshir poczuli jak przepływa przez nich łaska kociej bogini.

W tym czasie inna kocia sylwetka pomknęła w stronę wąwozu. Potężne kocie łapy i szybkość pozwoliły Naveedowi bez najmniejszych kłopotów przeskoczyć przeszkodę, wbić się potężnymi szczękami w kark jednego z koni i rozerwać mu szyję ostrymi pazurami. Zwierze padło bez życia na ziemię, zrzucając tym samym jeźdźca ze swego grzbietu.

Pozbawiona wzroku Andraste nie straciła zimnej krwi i rozpoczęła kontratak. Wyszeptane zaklęcie poniesione zostało rozgrzanym pustynnym powietrzem prosto do uszu czaromiota, który rzucił na nią zaklęcie. Umysł wroga częściowo odparł moc czaru, lecz magia i tak pozostawiła po sobie pewne obrażenia.

Akram natomiast poszedł w ślady Naveeda i biorąc spory rozpęd również przeskoczył przez wąwóz, a dwa dobrze wymierzone ciosy jego wielkiego miecza wystarczyły, by położyć trupem jednego z adwersarzy.

Rashad nie zwracał uwagi na nikogo innego poza dowódcą ich prześladowców, którego już wcześniej obrał sobie za cel. Dwie kolejne strzały wypuszczone z jego łuku pomknęły w stronę oddalającego się jeźdźca i strąciły jego martwe ciało prosto w piasek na ziemi. Równie celny okazał się promień mrozu wystrzelony przez Orryna w stronę maga, odpowiedzialnego za oślepienie Andraste. Magiczny chłód nie tylko uszkodził tkanki przeciwnika, ale równie skutecznie spowolnił jego ruchy.

Ardeshir również zdecydował wreszcie dołączyć do walki i podążył w ślad za swym kotem przeskakując nad wąwozem. Poprawiając uchwyt na swej glewii i nasączając ją nieziemską energią pochodzącą z potężnej mocy jego wiary, prawie przeciął na pół czaromiota, który wcześniej rzucił sferę magicznej ciszy na bohaterów.

Gdy wokół wciąż panował istny chaos lecących strzał i opadających ostrzy, mag yuan-ti wystąpił do przodu, wyciągając przed siebie dłoń. Promienie słońca rozpraszały się migotliwie w trzymanym przez Teta diamencie, gdy ten wypowiadał magiczną formułę. Trzaskająca kula energii pomknęła w stronę ostatniego wrogiego czarodzieja, lecz tym razem nekromancie nie udało wycelować dość precyzyjnie i pocisk uderzył w ziemię z głośnym grzmotem. Nagły hałas spowodował, że cztery niepilnowane przez nikogo konie spłoszyły się i poczęły uciekać.

Wciąż zmrożony zaklęciem czarodziej najeźdźców wykorzystał zamieszanie i pokuśtykał w stronę jednego z niespłoszonych wierzchowców i z trudem wspiął się na jego grzbiet. Przedtem jednak z jego dłoni wyleciały trzy magiczne pociski, lecąc prosto w starającą się mu przeszkodzić sowę Orryna, strącając ją na ziemię.

Ciesząc się z myśli, że chociaż jemu uda się uciec, czarodziej nie zwrócił uwagi na to, że Roshan wycelował w niego ze swej ręcznej kuszy. Idealnie wymierzony strzał trafił przeciwnika między łopatki i ostatni z wrogich dowódców padł martwy.

Andraste w międzyczasie posłała kolejny magiczny szept, który wywołał potworne katusze w umyśle jednego z przeciwników i wymusił na nim jak najszybszą ucieczkę od źródła bólu. Ciału Eladrinki udało się również wreszcie oprzeć działaniu trapiącego ją czaru i światło ponownie wróciło do jej oczu.

Widząc, że wszyscy ich dowódcy zostali pokonani, wrodzy wojownicy, wciąż jeszcze pod wpływem magicznego strachu, byli więcej niż gotowi, by wziąć nogi za pas i jak najszybciej oddalić się od tych potworów o humanoidalnych sylwetkach.

-Weźmy któregoś żywcem! - rozniósł się donośnie krzyk Rashada.
W gorączce walki jednak nie wszystkim udało się powstrzymać przed zadaniem ostatecznego ciosu. Chwilę po tym gdy wykrzyczał te słowa, jeden z przeciwników padł właśnie, ugodzony wypuszczoną przez szlachcica strzałą. Kolejny zbir padł, gdy jego serce przestało bić, zmrożone zaklęciem Orryna. Jeszcze inny został wręcz rozszarpany na strzępy przez ostre kły i pazury Naveed’a.

Roshan zachował jednak trzeźwość umysłu i zamiast atakować bezpośrednio najbliższego wrogiego wojownika, posłał idealnie wymierzony bełt prosto w czaszkę jego wierzchowca. Zwierze padło martwe, zrzucając z grzbietu jeźdźca, do którego szybko dobiegł Akram, starając się go ogłuszyć płazem miecza i poprawiając mocnym uderzeniem nie zabandażowanej pięści.

Wszystko nagle ucichło. Wzbite w powietrze w trakcie krwawej walki chmury piachu i kurzu powoli opadały na ziemię usłaną ciałami przeciwników. Jedynymi dźwiękami, które można było usłyszeć, były szybkie oddechy zmęczonych bohaterów i cichy odgłos galopujących koni, uciekających w kierunku Dumatat.

 

Ostatnio edytowane przez Koime : 15-12-2019 o 13:09.
Koime jest offline