Jack spokojnie zlustrował pijaczynę z zardzewiałym nożem wywijającym nim jak cepem i po chwili wstał, powoli podszedł od tyłu do pijaka i z całej siły pierdyknął mu z pięści w potylicę. (niewątpliwie) Powaliło go to na ziemię. Jack szybko go rozbroił i przeszukał. Potem zwrócił się do CJ:
-Może pójdziemy na dwór zobaczyć co spowodowało strzelaninę i pomożemy odpowiedniej stronie zamiast stać tu nad jakimś pijakiem, który pewnie nie podniesie się przez parę ładnych godzin
Jack nie czekając wyszedł na dwór ledwo powstrzymując się, i mimo burzy w głębi duszy z zewnątrz był spokojny. Był cichy niczym cisza na chwilę przed rozpętaniem się piekła burzy. |