Rorek męczył się czekaniem za końcem narady, ciekaw był co to za diabelna siła ożywia tych biednych ludzi. Wpatrywał się w drzwi za którymi trwała narada.
- I co żeście uradzili? - Rorek zaczepił Grimma, wychodzącego z miejsca narady - zostajemy tutaj, czy idziem w góry? - zapytał.
Rorek wolał czyny od słów, nie był nigdy ani dobrym mówcą ani słuchaczem. - W razie co, masz mój kilof - rzekł opierając się o dwuręczny kilof który sięgał mu prawie do ramion.