Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2019, 16:24   #857
Kejsi2
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Znalezienie szkieletu powiodło się, powiedzmy. Przynajmniej była czaszka. Czy było to miejsce w którym zginął, trudno powiedzieć, równie dobrze czaszka mogła się potoczyć po podłodze, kiedy była akcja ze szczurami i niezbyt udanym remontem piętra. Ill próbował w końcu pomóc, a przynajmniej udawał pomaganie. Dirith poleciał gdzieś na zewnątrz, nim zdążyła zauważyć. No, chociaż chwila spokoju od zaczepiania się drowów. Wyobraziła sobie jak to jest, mieć kilka takich małych dzieci drowów. Albo gorzej, gorzej, gorzej, kilka nastoletnich drowów! Teraz zaczynała rozumieć dlaczego panuje tam matriarchat i dlaczego tak często bicze idą w ruch hihihi. Wyobraziła sobie co się dzieje, w takim przeciętnym drowim domu, gdzie jest kilku nastoletnich drowów i wszystkie zaczynają się nawzajem szturchać i dźgać sztyletami, bo jeden drugiemu zabrał kawałek kanapki albo coś. ’Nie dźgaj brata sztyletem, mówiłam tyle razy!!!’ ‘Ale on dźgnął mnie pierwszy!!!’ ‘Bo on mi wlał truciznę do zupy!!!’ Hihihi. Dobre. Brrrrr. Jednak są zalety bycia elfickim klerykiem a nie drowią mamą stadka drowów. Właściwie dopiero teraz dotarło co powiedział Ill i po co Dirith wyleciał na zewnątrz.
- Ale co masz na myśli mówiąc dajmy mu to czego chce?
Ill wzruszyl ramionami.
https://www.deviantart.com/ellirhsha...drin-590530311
I znowu żre gumę.
- Ale w sensie że co, co, co, jak!?
Ill udawał, że był bardzo zajęty poszukiwaniem amuletu na jednej z meblościanek.
- No domyśl się – bąknął.
- Ale że w sensie żeby opętał dziecko i sobie poszedł!? - zjeżyła się. – I co, i co, i co, jak zamierzacie, tak po prostu!? Dać mu opętać kogoś!?
Ill uśmiechnął się drwiąco.
- Myślisz, że ten cień naprawdę potrzebuje naszej zgody na to, aby kogoś opętać? – prychnął z politowaniem. – Tak czy inaczej pałęta się wokół i tak czy inaczej opęta kogo, gdzie i jak zechce.
- Widocznie nie, spoko potrzebuje czegoś od nas!!! Widocznie nie może!
- Jeśli masz lepszy pomysł, kleryku, to powiedz. I najlepiej sama go wykonaj, gdyż po raz kolejny wplątujecie mnie w swoje gierki i po raz kolejny, jak rozumiem, planujecie zostawić mnie i udawać, że nic się nie stało…?
Kiti zjeżyła się.
- To wcale nie tak!!! Ale nie możemy tak po prostu dać mu kogoś opętać!
- Dlaczego nie? – prychnął. – Codziennie setki istot pada ofiarą opętania – wzruszył ramionami. – Dlaczego nie zejdziesz do Podmroku, ratować przed opętaniami? Zdajesz sobie sprawę, co się tam dzieje? Najlepiej zamieść wszystko pod ziemię i siedzieć na mchu i wąchać kwiatki, co nie?
- Widzisz tu jakiś mech!?
- Nie wierzysz w wielki, boski plan, kleryku?:>
- Nie powinniśmy tak po prostu dać piekliszczu(piekliszczowi???) opętać i zeżreć dzieciaka!
- Wiesz, co mawiają elfy Almanakh? „Gdyby bóg chciał żebyś żył, nie stworzyłby mnie”. Ja też czasem tak mówię, spodobało mi się. Co racja to racja. Widzisz kleryku, jeśli istnieje jakiś wielki plan, to nie ma problemu, nieprawdaż? Kiedy ktoś umiera na chorobę, ludzie mówią, bóg tak chciał, taki plan. Kiedy ktoś jest zamordowany, też niektórzy tak mówią, ale mniej. Bo to by oznaczało, że skoro zabójstwo było zaplanowane, to zabójca został stworzony przez boga zgodnie z tym planem, nieprawdaż? Dlaczego zatem ja istnieję, hm? Plan mnie nie obejmuje, czy coś…? Nie zostałem poinformowany…? Jeśli ‘ooo, masz wolną wolę, sratatata’, to jakim cudem może w ogóle istnie z góry założony plan, jeśli każdy może robić co zechce zgodnie z wolną wolą? Jeśli myślisz, kleryku, że jesteś tutaj zgodnie z boskim planem, aby ocalić dziecko od opętania, to w takim razie po co ja tu jestem, hm? I widzisz, ciekawe, że nas jest dwóch, a ty jesteś sama, zabawne, nieprawdaż? Może bóg próbuje ci coś powiedzieć?...
- My nie wierzymy w boga, boskie plany, Światło nie działa w ten sposób!
- Ah, no tak… - prychnął z rozbawieniem. – Czyli jeśli to dziecko i jego rodzina wierzą, to mają problem, hm-hm! – aż się zaśmiał pod nosem. - Czyli ty masz wersję „Teraz zabiję dwa drowy, aby ocalić jedno dziecko od opętania. Zabiję też tego drowa, który tyle razy ocalił mnie przed wrogiem od śmierci”, no nie? Bo to jest sprawiedliwość, nieprawdaż, kleryku? Ocalić obce dziecko, zabić tego, który uratował ci życie…?
- To nie jest w porządku, tak po prostu dać opętać jakiegoś dzieciaka!
- Ale zabić tego, który cię chronił jest w porządku?
- Nie mówiłam nic o zabijaniu!!! Dirith na pewno da się przekonać.
- Przekonać do czego? – prychnął. – Jak masz lepszy pomysł to mów.
- Powinniśmy rozważyć pozbycie się tego cnienia i już.
- Aaaah oooo, no taaaak… oczywiście… - przewrócił oczami. – „Powinniśmy”, w sensie wy łapcie za broń i walczcie, a ja postoję z boku i będę leczyć… jednego z was… Może zdążę nim się wykrwawicie…
- Każdy ma jakieś zadanie!
- Ah, czyli moim zadaniem jest być mięsem armatnim dla ciebie?! – warknął. – Nie wiem czy widziałaś, co się stało, kiedy Dirith dotknął ten cień. Nie wyglądało, jakby był zadowolony z tego kontaktu… I nie wiem czy zauważyłaś… - rzucił za siebie książką z pułki, książka przenikła przez ciebie jak przez powietrze – Ale coś jest nadal nie do końca w porządku, więc nawet nie wiemy, na czym stoimy. Nawet nie wiemy, czy nasza broń jest w stanie go zranić. Może sprawdzisz to jako pierwsza, a my dołączymy później i będziemy cię wspierać, co?...
- Nie wiemy co on zrobi kiedy już opęta kogoś! Skąd mamy wiedzieć czy faktycznie nas uwolni?! Słyszałeś, on ma największą moc, kiedy kogoś opęta!!! Ufasz jakiemuś cieniowi?!
- Mam ufać klerykowi, przez którego tu jestem!? – syknął agresywnie. – Gdyby nie ty, w ogóle by mnie tu nie było!!!
- Pomijając wszystko, jaką mamy pewność, że ten cień nas nie oszuka?
- Ah, teraz pomijamy wszystko, no tak, oczywiście… teraz pomijamy wszystko, kiedy jest potrzebna brutalna siła, finezja i naostrzona broń… – uśmiechnął się złośliwie. – Teraz zapomnijmy o krzywdach i przebaczmy sobie nawzajem i kochajmy wroga swego jak siebie samego… Jeśli mogę dać mu tego czego chce i odzyskać wolność, uwierz mi, najpierw spróbuję tego, zanim zaryzykuję rzucanie się z bronią na niematerialną istotę, która mnie tu uwięziła.
- A co jeśli nas oszuka?
- Posłuchaj, kleryku – odwrócił się na pięcie, wykonując gwałtowne cięcie sejmitarem z półobrotu, ostrze przecięło cię na pół, nie czyniąc ci krzywdy. – Rozumiesz?! Mamy problem. Jeśli moja broń działa na niego tak samo, jak na ciebie, to mamy problem. Rozumiesz?
- Musimy mieć plan, jesteśmy w tym razem!
- Jestem w tym przez ciebie!!! – krzyknął znów. – Nie testuj swojego szczęścia i mojej cierpliwości, kleryku!!!…

Pojawiła się stara babuszka i tak jakby od razu ich poznała. Jakby wiedziała o co chodzi. Wreszcie może ktoś, kto będzie umiał pomóc.
- Ja jestem Kiti – przedstawiła się. – Trafiliśmy tu przez przypadek…
Ill prychnął gniewnie pod nosem i się zjeżył.
- Po śmierci trafiliśmy tutaj i nie możemy się stąd wydostać. Chodzi za nami pewien demoniczny cień i chce od nas ofiary. Nie wiesz, jak się go pozbyć?!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline