- To dobrze - odpowiedziała bibliotekarka wskazując gestem wychowanicy wolne miejsce przy stole. Gdy ta zajęła miejsce rozpoczęła przesłuchanie.
- Powiedz mi proszę co wiesz o swoim Grzesiu, nazwisko, adres, pseudonim, klasa społeczna. - wymieniła na jednym oddechu.
- Grzegorz Adamowicz. - Mruknęła speszona Jadwiga, zerkając na Annę. - Wiem.. że pracował jako ochroniarz. Mieszkał tu.. niedaleko na Pradze. Na Okrzei. Nie.. nie kojarzę czy miał pseudonim.. Chyba walczył w trakcie wojny. - Dziewczyna zarumieniła się.
- W Warszawie czy na prowincji?
- Kojarzysz kto po niego przyszedł wojsko, milicja, bezpieczeństwo czy same sowiety? Kiedy to dokładnie było. Masz pomysł dlaczego go zwinęli? Miał jakieś nieprawomyślne poglądy?
- N.. nie wiem… widziałam tylko bliznę… postrzałową. - Jadźka wyraźnie się zmieszała. - Podobno bezpieczeństwo… tak mówił jeden z jego sąsiadów.
- Czyli pewnie zabrali go na Koszykową. ilu ich było, przyszli konkretnie po niego czy wpadł przez przypadek?
- Podobno przyszli do mieszkania, więc… - Dziewczyna z trudem powstrzymywała płacz. - chyba… chyba po niego.
Franciszka nerwowo zabębniła palcami w stół. - mieszkał sam?, może przyszli po jego współlokatora - powiedziała, żeby dodać młodej otuchy, następnie spojrzała smutno na Annę -
jeśli przyszli bezpośrednio po niego to łapówka odpada - mruknęła pod nosem - nie znam nikogo w bezpieczeństwie.
- Miał współlokatora, ale dawno go nie widziałam. - W oczach Jadwigi pojawiła się niewielka nadzieja.
- Co jesteś w stanie powiedzieć na jego temat?
- Nie widziałam go… tylko jego rzeczy. - Jadzia wyraźnie się zamyśliła. - Grzesiek mówił, że ten Kuba zniknął jakiś czas temu. Nie wiedział co się z nim stało, ale chyba ostatnio wrócił, bo wspominał, że rozmawiali.