Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2019, 18:58   #241
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Świat wokół zdawał się przytłumiony, wyblakły... Gdy ocknął się nadal leżał na prowizorycznej tratwie, a wokół okrywała go ciemność. Z trudem przypomniał sobie jak spadający kawałek sufitu uderzył go w bark, a pył i wiatr pogasił świeczki. Uderzenie otępiło go, pył wdarł się do oczu, nosa i w konsekwencji płuc. Dusił się, próbował odkaszlnąć, ale bez skutecznie. Wspomnienia sprawiły, że mimowolnie poruszył się chwiejąc delikatną równowagę tratwy. Momentalnie uspokoił się.
Gdy wydawało się, że wichura i pył to najgorsze co może ich spotkać, to zaatakowało ich "coś". Marian nie pamiętał, albo nie potrafił opisać potwora. Chyba miał cztery nogi, raczej miał grzywę, lub kolce. Pamiętał jak zagrodził mu drogę i skierował atak na siebie. Padli na ziemię w zwarciu i mimo wyszkolenia Zapała nie był w stanie zrzucić go z siebie. Co i raz czuł jak coś przebija jego pancerz i wbija się w ciało, sam próbował oddać parę razy. Raz mus ię chyba udało, bo bestia odpuściła, ale chwilę później okazało się, że z pomocą przyszedł Mervin. Polak złapał za nogi szykującego się do skoku przeciwnika powalając go na ziemię, a potem pamiętał, że kopał. Okładał ciężkim wojskowym butem przeciwnika. W uszach nadal dudniła mu cisza, Pełne pyłu oczy łzawiły tak, że i tak nic nie mógł zobaczyć, a do nozdrzy nie dochcodził żaden zapach oprócz przeklętego pyłu wzbudzającego kolejne napady kaszlu. Wreszcie poczuł jak coś odciąga go od, opiera o ścianę. Przez szparki oczu dostrzegł ludzką sylwetkę. Wilgraines! A zatem zabili go!

Pamiętał, że opadł na ziemię. Nie wiedział ile siedział, ale zdołał zrzucić z siebie zbędne kawałki pancerza. Przetarł oczy i wykaszlał pył. Zanim doktor wrócił, Marian zdołał pozbierać obozowisko. Podziękował z aopatrunek. Chyba. Nie był tego pewien. Starał się pomóc, ale chyba bardziej przeszkadzał, więc postarał się nie wchodzić w drogę wyraźnie zdrowszemu towarzyszowi.

Ułożył się w miarę na środku starając się nie przeszkadzać, a nawet pomagać tam, gdzie się da. Może ta woda wcale nie była taka głupia i uda się przepłynąć aż do Heathrow?

- Słuchaj Mervin - zaczął szeptem, ale w tej sytuacji i tak wydawało się to zbyt głośno. - Mervin, jeśli to był ten... no... hellhound. - mówił z wyraźnym trudem. - Jeśli to był Hellhound, jeśli mnie naznaczył. Tak jak kitajca... odciągnę ich. Ty musisz dotrzeć do samochodu... dojechać za mur... - mówienie wyraźnie sprawiało mu problem, a nie odważył się przepłukać gardła wodą po której płynęli. Jak się zatrzymają będzie musiał sięgnąć do zapasów.

 
psionik jest offline